Po sezonie 2019/20, a najpóźniej rok później, w Kielcach dojdzie do zmiany pokoleniowej na lewym skrzydle. Kontrakt 34-letniego Mateusza Jachlewskiego obowiązuje do przyszłego lata i nie wiadomo, czy PGE VIVE Kielce zdecyduje się zaproponować mu nową umowę. M.in. dlatego, że stara się o Piotra Jarosiewicza.
Lewoskrzydłowy jest związany z Azotami Puławy aż do 2024 roku, VIVE podjęło jednak negocjacje. Prezes Bertus Servaas podkreślił, że nie należą one do najłatwiejszych: - Nie ukrywam, że staramy się o Piotra Jarosiewcza. To nasz nr 1, ale Azoty nie chcą go puścić. Będziemy jeszcze próbować dojść do porozumienia.
ZOBACZ: Azoty poznały rywala w Pucharze EHF
Wydaje się, że mistrzowie Polski będą drążyć temat do skutku, bo jak zapewnia Servaas, chciałby mieć w zespole polskiego lewoskrzydłowego. Opcje na sezon 2020/21 są dwie - albo Jachlewski zostanie w klubie, albo Jarosiewicza uda się wyrwać z Puław.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
- Uważam, że Mateusza wciąż stać na świetne występy. Obecnie rehabilituje się po zabiegu stawu biodrowego, ale absolutnie go nie skreślamy - przyznaje prezes VIVE.
Od powodzenia negocjacji z Azotami zależy też obsada lewego skrzydła na kolejne sezony. W 2021 roku do Kielc trafi młody Francuz Dylan Nahi z Paris Saint-Germain HB. Wówczas wygasa kontrakt Angela Fernandeza Pereza i w razie zakontraktowania Jarosiewicza wątpliwe, by VIVE zamierzało zatrzymać Hiszpana.
ZOBACZ: Gratki dla fanów Superligi
21-letni Jarosiewicz w 2017 roku związał się z Azotami aż na siedem lat. Wyróżniał się w reprezentacjach juniorskich, ale na poważną szansę w Superlidze czekał ponad rok. Od połowy sezonu 2018/19 jest pierwszym wyborem w Puławach, zadebiutował w kadrze seniorów, nieźle pokazał się w meczach el. ME 2020 z Niemcami.
VIVE wiosną 2019 roku podjęło też pierwsze rozmowy w sprawie sprowadzenia Jana Klimkowa z Gwardii Opole, ale temat utknął ponoć w martwym punkcie. - Janek sam musi się określić, być na 100 proc. pewnym swojego wyboru. Na razie tak nie jest - skwitował Servaas.
Wiemy już, że w sumie spotkanie to oglądało średnio 123 tysiące osób, a w peaku (czyli w najwyższym momencie oglądalności) aż 216 tysięcy. To już drugi mecz transmitowany na antenach TVP. Pierwszy, Orlen Wisły Płock z Azotami Puławy miał oglądalność na poziomie 34 tysięcy widzów." Cóż, jakie gwiazdy taka oglądalność. Zabrze i Opole miały cztery razy lepszą widownię, niż Orlen Wisełka. No ale co się dziwić, jak już nawet kibice w Płocku nie chcą na to patrzeć i OA świeci pustakami :) Czytaj całość