- Dziesięć bramek w piłce ręcznej to znacząca różnica, ale z własnego doświadczenia wiem jak to jest grać jako beniaminek, znam to uczucie. Czasami stres potrafi zżerać. Chłopaki radzą sobie jednak całkiem fajnie, ostatnio wygrali z Chrobrym, a to trudny przeciwnik. Na pewno nie jednemu w tej lidze napsują jeszcze krwi. My ze swej strony chcemy utrzymać granie bez porażki na własnym parkiecie, a przynajmniej dobrą grę na nim. Mam nadzieję, że będzie to nasz wielki atut w tym sezonie - powiedział.
Pierwsze minuty były dosyć niemrawe w wykonaniu Azotów mimo, że bardzo szybko wyszły na 2:0. Do 17. minuty zespoły szły łeb w łeb. - Początek był nerwowy, niekoniecznie wykorzystywaliśmy stworzone sytuacje. Ostatnio to jest naszym małym mankamentem, nie możemy sobie poradzić z bramkarzem. Dobrze, że u nas jest na tej pozycji solidnie, obrona też dobrze funkcjonuje, o czym świadczy mała średnia ilość straconych bramek w tym sezonie. Na szczęście po kilku minutach włączyliśmy nasz właściwi bieg i odskoczyliśmy rywalom.
Kolejnym rywalem puławian już w sobotę będzie Chrobry Głogów. - Nie grają obecnie jakiejś super piłki ręcznej, bo męczą się, jak choćby z Tarnowem. Jest to jednak trudny teren, co pokazał zeszły sezon, z tego co pamiętam przegraliśmy tam jedną bramką, po ciężkim meczu - zauważył. - Pojedziemy tam na pewno mocno skoncentrowani, ale oni też będą chcieli się w końcu przełamać. Mam nadzieję, że im na to nie pozwolimy - zapewnił na koniec.
Zobacz także:
Zagłębie Lubin zebrało same pozytywne recenzje -->
Liga Mistrzów. Moc THW Kiel. Mieszków Brześć bezradny po przerwie -->
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Kochanowski o meczu ze Słowenią. "Będę zdziwiony, gdy skończy się to w trzech setach"