Przegrana w Porto, pięćdziesiąt dwie bramki i rekordowe zwycięstwo z beniaminkiem z Tarnowa, wysoka wygrana z zespołem z Kalisza i pierwsza od trzech lat porażka w "świętej wojnie" - za kielczanami dość nietypowe dwa tygodnie. Mistrzowie Polski w środę ulegli swoim największym rywalom - Orlenowi Wiśle Płock, ale czasu na rozpamiętywanie tego spotkania nie mają zbyt wiele - już w sobotę czeka ich piekielnie ważne starcie w Lidze Mistrzów. Do Kielc przyjadą bowiem szczypiorniści Montpellier HB i mimo własnych problemów, będą chcieli wykorzystać słabszy moment żółto-biało-niebieskich.
- Lepiej od razu mieć przed sobą kolejne wyzwanie, niż rozpamiętywać porażkę, bo to nic dobrego nie przynosi. Oczywiście nie chodzi o to, by się odgrywać i odbierać coś, co straciło się wcześniej. Po prostu trzeba wyjść na parkiet i walczyć tak, jak potrafimy, zdobyć punkty, które są niezbędne - twierdzi Mariusz Jurkiewicz.
Zobacz też: Orlen Wisła podbudowana zwycięstwem nad PGE VIVE
Francuzi zagrają w stolicy województwa świętokrzyskiego bez swoich największych armat, ale z pewnością nie pokażą się w Hali Legionów nieuzbrojeni. Z powodu kontuzji w sobotnim meczu nie wystąpią Melvyn Richardson, Diego Simonet, Jonas Truchanovicius i Gilberto Duarte.
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020: Łotwa - Polska. Kamil Grosicki zadowolony po meczu. "Takie spotkania też trzeba umieć wygrywać"
Najbardziej dotkliwa dla gości będzie z pewnością nieobecność dwóch pierwszych - Richardson to jeden z najlepszych prawych rozgrywających na świecie, wielki talent i zawodnik, który w pojedynkę potrafi rozstrzygnąć losy spotkania. Swoją wielką klasę zaprezentował zresztą całkiem niedawno - w starciu, w którym Montpellier HB pokonało Telekom Veszprem 22-latek rzucił osiem bramek i w kluczowych momentach pojedynku brał odpowiedzialność na swoje barki. Simonet to z kolei mózg drużyny, szczypiornista, który na boisku widzi wszystko i potrafi zachować się w każdej sytuacji. Argentyńczyk słynie z tego, że potrafi czarować obronę rywali i zaledwie jednym zwodem całkowicie wyprowadzić w pole defensorów. To on poprowadził drużynę do zwycięstwa w Lidze Mistrzów w 2018 roku.
Nieobecność jednych to jednak okazja dla innych. Nie od dzisiaj wiadomo, że zespoły zmagające się z wieloma kontuzjami, trudnymi sytuacjami, kłopotami finansowymi czy tego typu problemami często są dużo groźniejsze niż te, w których wszystko działa jak w zegarku. W obliczu trudności łatwiej się skoncentrować, a i motywacja bywa podwójna. Dla zawodników, którzy grają mniej, to też doskonała możliwość, by móc się zaprezentować z dobrej strony i pokazać, że zespół w trudnych momentach ma na kim polegać.
Kielczanie muszą się strzec, bo Francuzi pokazali, że potrafią wygrywać w Hali Legionów. W lutym mistrzowie Polski musieli pogodzić się z porażką 27:28, a w kwietniu 2017 26:28 i brakiem awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W statystykach jest natomiast remis - cztery razy górą byli żółto-biało-niebiescy, cztery razy zwycięstwa świętowali gracze Patrice'a Canayera.
Zobacz też: Daniel Dujshebaev blisko powrotu do składu PGE VIVE Kielce
- Zespół z Montpellier ma zawodników, którzy jeszcze półtora sezonu temu wygrywali Ligę Mistrzów. Marin Sego złapał świetną formę w bramce, a to, co zagrał przeciwko Telekomowi Veszprem było czymś niesamowitym. Gramy jednak u nas w domu i liczymy na dwa punkty. Przegraliśmy z nimi ostatnie dwa spotkania u siebie. Odkąd jestem trenerem, to graliśmy z nimi w Kielcach cztery razy i trzy mecze wygrali oni. Takie liczby świadczą bardzo dobrze o tym zespole. Potrzebujemy wsparcia kibiców, aby razem zrealizować nasz cel - podkreślał Talant Dujszebajew.
Liga Mistrzów, 4. kolejka:
PGE VIVE Kielce - Montpellier HB / 12.10.2019, godz. 18:00