Faworytem spotkania w Lizbonie byli gospodarze. Goście jednak już od początku meczu pokazywali, że tanio skóry nie sprzedadzą. W trakcie pierwszej połowy prowadzili nawet pięcioma bramkami. Przed przerwą Sporting zmniejszył straty do jednego trafienia. W drugiej partii goście znów popisywali się dobrą grą i ponownie to lizbończycy musieli gonić. Ostatecznie, kilka chwil przed końcową syreną, wynik spotkania na 30:30 ustanowił Valentin Ghionea.
Czytaj także: Liga Mistrzów. Niklas Landin znaczy ściana. Zawstydzająca połowa Vardaru Skopje
Mniej ciekawie było w Preszowie, gdzie Tartan podjął IK Savehof. Goście już w pierwszej połowie zdołali odskoczyć rywalom na siedem bramek, co zwiastowało, że najpewniej wygrana powędruje na ich konto. Tatran próbował się stawiać, ale jedyne, co zdołał osiągnąć, to zmniejszenie strat do pięciu trafień i porażkę 23:28. Show po stronie triumfatorów zrobił Gzim Saihini, autor dziesięciu bramek.
W grupie Orlen Wisły Płock, zgodnie z przewidywaniami, wygraną zaliczyło Dinamo Bukareszt. Można było się jednak spodziewać, że Czechowskie Niedźwiedzie mocniej postawią się rywalom. Tymczasem goście od początku spotkania przeważali i pewnie kroczyli po swoje. Po dziesięciobramkowym zwycięstwie Dinamo jest liderem grupy D, natomiast Niedźwiedzie plasują się w tym zestawieniu na przedostatniej lokacie.
Liga Mistrzów, 4. kolejka:
Grupa C:
Sporting CP Lizbona - Bidasoa Irún 30:30 (16:17)
Najwięcej bramek dla Sportingu - Valentin Ghionea (7), Pedro Veitia (6)
Najwięcej bramek dla Bidasoi - Rodrigo Salinas (8), Leo Renaud-David (6)
Tatran Preszów - IK Savehof 23:28 (10:16)
Najwięcej bramek dla Tatranu - Javier Munoz (8), Nino Grzentic (4)
Najwięcej bramek dla IK - Gzim Salihi (10), Wiliam Bogojevic (4), Sebastian Karlsson (4)
Grupa D:
Czechowskie Niedźwiedzie - Dinamo Bukareszt 20:30 (10:16)
Najwięcej bramek dla Niedźwiedzi - Dmitrii Santalov (4), Dmitrii Kiselev (4), Sergei Kosorotov (4).
Najwięcej bramek dla Dinamo - Ante Kuduz (6), Mihai Asoltanei (5)
Czytaj także: Pech reprezentanta Polski juniorów. Michał Scisłowicz ma sezon z głowy
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #3: Uratowana kariera. Tomasz Kaczor wicemistrzem świata