To było niezwykle wyrównane spotkanie - zacięta walka toczyła się już od pierwszego gwizdka duńskich sędziów, mistrzowie Polski dopiero w 21. minucie zdołali wyjść na dwubramkowe prowadzenie, a w drugiej połowie kilkukrotnie musieli się bronić odpierać ataki rywali. Ostatecznie po bardzo gorącej końcówce zwyciężyli jednym trafieniem - 34:33.
- Nie zaczęliśmy tak jak zaplanowaliśmy i jakbyśmy tego chcieli. W pierwszej połowie nie graliśmy najlepiej, dlatego byłem niezadowolony. Po przerwie walczyliśmy i daliśmy z siebie wszystko. W końcówce kluczowe były obrony Andreasa Wolffa, odbił kilka naprawdę ważnych piłek - powiedział po spotkaniu trener mistrzów Węgier David Davis.
Czytaj też: Rewelacja z Kraju Basków. Bidasoa Irun jedną nogą w kolejnej rundzie
Szczypiorniści Telekomu Veszprem nie wykonali przedmeczowych założeń. - Przed tym pojedynkiem rozmawialiśmy, że tracimy za dużo bramek, a kielczanie rzucili im nam aż 34. Chcieliśmy grać dużo spokojniej, chociaż zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nasi rywale lubią grać z kontry. Gratuluję im zwycięstwa i życzę powodzenia w kolejnych starciach, przed nami jeszcze dużo meczów i będziemy w nich walczyć o jak najlepsze wyniki - stwierdził z kolei były zawodnik PGE VIVE Manuel Strlek.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dramatyczne sceny na mistrzostwach świata. Artur Mikołajczewski: Dałem z siebie więcej niż mogłem
W zdecydowanie lepszych nastrojach po sobotniej potyczce byli przedstawiciele kieleckiego klubu.
- Gratuluję mojej drużynie, bo grała z jednym z faworytów do gry w Final4. Przed sezonem mówiłem o tym wiele razy - PSG, THW Kiel, Barca i Telekom Veszprem to cztery najlepsze drużyny Ligi Mistrzów i kandydaci do gry w Kolonii. Wygraliśmy z nimi pierwszy raz w Kielcach i bardzo się z tego cieszymy. Od finału Ligi Mistrzów w 2016 roku to nasze pierwsze zwycięstwo z nimi - wcześniej cztery razy przegraliśmy i raz zremisowaliśmy i to także powód do radośći. Dziękuję kibicom za stworzenie fantastycznej atmosfery, dla naszego młodego zespołu granie w takich warunkach to świetne doświadczenie. Żałuję, że nie mogłem wpuścić na boisko Branko Vujovicia, ale Alex grał świetnie i nie chciałem ryzykować. Jestem zadowolony ze zwycięstwa - cieszył się Tałant Dujszebajew.
Czytaj też: Duża moc Barcelony. Najlepszy mecz Michała Jureckiego w tej edycji
Bohaterem kielczan był Alex Dujshebaev. Hiszpan rzucił aż jedenaście bramek, był motorem napędowym i prawdziwym liderem żółto-biało-niebieskich. W starciu z Telekomem Veszprem wychodziło mu dosłownie wszystko. Rozgrywający przyznał, że spodziewał się zaciętego spotkania.
- Zawodnicy z Veszprem walczyli do samego końca. My wiedzieliśmy, że to jedna z najlepszych drużyn na świecie, chcieliśmy wygrać i zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że o wszystkim zdecyduje końcówka. Mieliśmy sporo szczęścia, ale graliśmy dobrze. Jestem zadowolony, bo walczyliśmy od pierwszej do ostatniej sekundy. Podczas meczu była super atmosfera, kibice nieśli nas swoim dopingiem, a w takich warunkach gra się naprawdę świetnie - powiedział 26-latek.