Liga Mistrzów. Zdobyć węgierską twierdzę. Przed PGE VIVE Kielce trudna bitwa z Telekomem Veszprem

Newspix / Michał Stańczyk / Na zdjęciu: Igor Karacić (z piłką)
Newspix / Michał Stańczyk / Na zdjęciu: Igor Karacić (z piłką)

Mistrzowie Polski, tym razem bez żadnych problemów, dotarli do Veszprem, gdzie w sobotę w 9. kolejce Ligi Mistrzów zmierzą się z miejscowym Telekomem. Dla graczy PGE VIVE Kielce to jedno z najtrudniejszych spotkań w sezonie.

Dla piłkarzy ręcznych listopad to tylko jeden z najbardziej pracowitych miesięcy w roku. W kalendarzu szczypiornistów PGE VIVE Kielce znalazło się dziewięć meczów, w tym aż pięć potyczek Ligi Mistrzów. Trzydzieści dni, w trakcie których niezwykle łatwo przekreślić szansę na sukces w rozgrywkach - tym bardziej w tak wyrównanej grupie, w jakiej rywalizują żółto-biało-niebiescy.

Kielczanie ostatnie tygodnie mogą jednak zapisać do udanych - w trzech bardzo trudnych starciach (dwóch z Vardarem Skopje i jednym z Telekomem Veszprem) zdobyli pięć punktów i cały czas utrzymują się w czołówce tabeli. Biorąc pod uwagę liczbę podróży, kłopoty w ich trakcie oraz kontuzje, które trapią zespół, kielczanie zdają egzamin na piątkę.

Czytaj też: Blaż Janc opuści PGE VIVE Kielce

Dwa zwycięstwa i remis to doskonały bilans, a gdy spojrzymy na klasę przeciwników, wynik ten wydaje się jeszcze bardziej okazały. Przed mistrzami Polski jednak najtrudniejsze w tym miesiącu i kto wie, czy nie w całej fazie grupowej, wyjazdowe spotkanie z mistrzami Węgier.

ZOBACZ WIDEO: Polska - Słowenia. Kadrowicze dziękują Łukaszowi Piszczkowi. "Piękny i smutny moment"

Pierwsze starcie z w tym sezonie z Telekomem Veszprem kielczanie zwyciężyli po niezwykle wyrównanym pojedynku 34:33. Nie mniej zaciętej walki można się spodziewać w sobotę. - Przed rewanżem na pewno obejrzymy tamto spotkanie jeszcze raz. Musimy zobaczyć, co robiliśmy źle. Najważniejsze, żebyśmy wszyscy byli zdrowi. Chcemy stworzyć niezłe widowisko i wygrać. Teraz to rywale są faworytem, bo zagrają przy gorącym dopingu, ale my również mamy swoje atuty - mówi skrzydłowy mistrzów Polski, Blaż Janc.

Oba zespoły mierzyły się ze sobą trzynastokrotnie i chociaż najbardziej pamiętny pojedynek (finał Ligi Mistrzów w 2016, w którym to kielczanie odrobili dziewięć bramek straty i wygrali trofeum po serii rzutów karnych) i ostatnie zawody zakończyły się zwycięstwem żółto-biało-niebieskich, to zdecydowanie lepszymi statystykami mogą pochwalić się Madziarzy.

Dość powiedzieć, że wyłączając dwa wspomniane starcia, mistrzowie Polski zdobyli w spotkaniach z Telekomem Veszprem zaledwie trzy punkty. Bilans jest więc brutalny - dziewięć porażek, jeden remis i trzy zwycięstwa - tak prezentuje się dorobek PGE VIVE. Kielczanie udowodnili już jednak, że potrafią wygrać na boisku rywali - ich pierwsze zwycięstwo z Węgrami miało przecież miejsce w Veszprem Arenie.

Czytaj też: Orlen Wisła walczy z czasem

Po ośmiu kolejkach obie drużyny mają po dziesięć punktów i zajmują kolejno trzecie i czwarte miejsce w tabeli. Do lidera tracą zaledwie cztery punkty, więc zwycięzca sobotniego meczu znajdzie się w niezwykle komfortowej sytuacji.

- Waga tego spotkania jest bardzo duża i na pewno czeka nas trudne zadanie - przekonuje Blaż Janc i dodaje: - Jeśli wygramy, będziemy mieć otwartą drogę do pierwszego miejsca. Przy porażce nie będzie jednak tragedii. Patrząc na wyniki w naszej grupie, dalej możemy mięć wszystko w swoich rękach. THW Kiel prowadzi, ale pozostałe ekipy mają podobny dorobek punktowy, a to pokazuje, że wszyscy jesteśmy na podobnym poziomie. Tutaj wszystko jest możliwe - twierdzi Słoweniec.

Liga Mistrzów, 9. kolejka:

Telekom Veszprem - PGE VIVE Kielce / 23.11.2019, godz. 17:30

Źródło artykułu: