PGNiG Superliga. Mecz w Szczecinie przejdzie do historii. Pogoń pokonała Gwardię bez obrotowego

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: szczypiorniści Sandra Spa Pogoni Szczecin
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: szczypiorniści Sandra Spa Pogoni Szczecin

Duży sukces odniosła w środowy wieczór (4 grudnia) Sandra Spa Pogoń w pierwszym meczu rundy rewanżowej w PGNiG Superlidze Mężczyzn. Przez większą część meczu Portowcy grali bez nominalnego obrotowego.

Od pierwszej minuty widać było, że mecz będzie bardzo wyrównany, a zwycięstwo zainkasuje zespół, który lepiej poradzi sobie w ataku pozycyjnym. I rzeczywiście, więcej do powiedzenia miała tego dnia Sandra Spa Pogoń. Sytuację skomplikowały jednak poważne kontuzje dwójki niezwykle kluczowych graczy Portowców.

Przy stanie 8:6 w 21. minucie rywalizacji bardzo pechowy upadek w obronie zaliczył Adam Wąsowski. Zawodnik długo leżał na parkiecie, trzymając się za kolano. Ostatecznie nie był w stanie o własnych siłach zejść na ławkę przeznaczoną dla rezerwowych. Potrzebna była pomoc medyków. Mało tego, na noszach udał się od razu do karetki pogotowia, a następnie do szpitala na badania. Pierwsze podejrzenia mówią o zerwaniu więzadeł.

Czytaj także: Górnik nie przestaje wygrywać. Kapitalny Sićko!

Pech nie opuszczał jednak miejscowych. Zaledwie 120 sekund później uraz zgłosił Arkadiusz Bosy. Drugi z obrotowych i jeden z najbardziej doświadczonych graczy Pogoni narzekał na ból palca lewej dłoni. On również nie czekał na koniec spotkania i właściwie od razu pojechał poznać diagnozę. Chwilę potem o przerwę poprosił trener Rafał Biały i zagrzał swoich podopiecznych do walki. Nie było po nim widać zrezygnowania. Wręcz przeciwnie. Od razu zapowiedział, że na koło powędruje człowiek od zadań specjalnych, Paweł Krupa.

ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Zbigniew Boniek o meczu z Hiszpanią: Nie ma co się bandażować, zanim ma się ranę

Po jednej z akcji, kiedy "Pawka" nadepnął na linię pola bramkowego, wszedł na swoją nominalną pozycję, a w jego miejsce powędrował Patryk Biernacki. Manewr udał się kapitalnie, bo to właśnie Krupa pociągnął zespół pod koniec spotkania. Gwardia wyglądała na zaskoczoną faktem, że nie może sobie poradzić z mocno osłabionym przeciwnikiem.

Gwoździem do trumny były przy tym interwencje Antona Terekhofa. Ukrainiec bronił w kontrach. Zatrzymywał najskuteczniejszego w tym elemencie Patryka Mauera. Ten nie znalazł godnego następcy, mecz zakończył z zaledwie 50-procentową skutecznością. Na 10 jego rzutów, tylko 5 wpadło do siatki. Pogoń nie zamierzała podkręcać tempa wiedząc, że między słupkami ma takiego solidnego gracza. Po końcowej syrenie Terekhof utonął w objęciach kolegów.

Zagłębie już w ósemce. Kryzys MMTS-u trwa w najlepsze. Zobacz więcej!

Zwycięstwo miejscowych jest dla nich tym cenniejsze, że przed sobą mają walkę o punkty w Kielcach i Płocku. W między czasie podejmą jeszcze przy Twardowskiego Energę MKS Kalisz.

Źródło artykułu: