PGNiG Superliga. Był Anton Terekhof, jest Mateusz Gawryś. Sandra Spa Pogoń pokonała Energę MKS Kalisz

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na pierwszym planie zdjęcia: Mateusz Gawryś
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na pierwszym planie zdjęcia: Mateusz Gawryś

Sandra Spa Pogoń nie pozwoliła gościom z Kalisza wywieźć punktów ze Szczecina. W 16. kolejce miejscowi wygrali 22:19 z Energą MKS-em i są coraz bliżej osiągnięcia swojego celu. "Wejście smoka" zaliczył tym razem bramkarz, Mateusz Gawryś.

Energa MKS przyjechała do Szczecina tylko w dwunastu zawodników. W składzie zabrakło dobrze znanego w Grodzie Gryfa Kiryła Kniaziewa. Dużym osłabieniem był również brak Marka Szpery. Co ciekawe, w protokole meczowym znalazło się za to nazwisko Arkadiusza Bosego. Obrotowy miał zagrać ze specjalnym bandażem na lewej dłoni.

Szczypiorniści Sandra Spa Pogoni starali się zachować dużą czujność od pierwszego gwizdka dwójki sędziów z Głogowa. Trzeba przyznać, że dobrze to wyglądało, ale i przyjezdni potrafili się "odgryźć". Niestety dla gości, raptem kilka kontaktów z piłką zaliczył Dzianis Krycki a już musiał zakończyć te zawody. Interweniował dość niebezpiecznie w kontrze, w której udział brał Wojciech Jedziniak. Po krótkiej naradzie zapadła decyzja o wykluczeniu zawodnika z dalszego udziału w tym spotkaniu.

Powrót "starego" trenera w Kwidzynie? Czytaj więcej!

Wydawało się, że to jeszcze bardziej ożywi miejscowych, którzy będą od tej pory ze zdwojoną siłą atakować rywali. Atakowali, ale popełniali przy tym coraz więcej błędów ofensywnych. Szczęśliwie mieli w bramce Antona Terekhofa, którego najmocniej zapamiętać powinien Krzysztof Misiejuk. Kilka razy został zatrzymany w sytuacji sam na sam. Choć po 30 minutach najwięcej bramek na swoim koncie miał Robert Kamyszek, to ze swojego występu w tej części meczu nie mógł być zadowolony (raptem 3 bramki na 8 prób). Do przerwy minimalnie lepsi okazali się być szczecinianie (11:10).

Po zmianie stron przysłowiowe wejście smoka zaliczył Mateusz Gawryś. Bronił wszystko, co tylko się dało. Skapitulował po raz pierwszy dopiero w 40. minucie, kiedy to rzut karny na bramkę zamienił Paweł Gąsiorek. Wydawało się, że to przełamie kaliszan w ofensywie. Ale nic z tego. Trafienie z akcji padło dopiero 7 minut później (16:12). Pogoń nie zdołała w pełni wykorzystać swojej postawy w defensywie, a wszystko przez dobrze broniących gości. O ile do ich rzutów można było mieć sporo zastrzeżeń, tak do tylnej formacji już nie.

Szczecinianie do samego końca nie mogli być pewni swego. Jeszcze na 5 minut przed końcem mieli ledwie dwa celne rzuty więcej od podopiecznych Patrika Liljestranda. MKS walczył do końca, ale po tym, jak swoją okazję wykorzystał Paweł Krupa (najskuteczniejszy w tym meczu), który był jeszcze faulowany przez Michała Dreja było po zawodach. Brakowało czasu i już trochę także sił. Portowcy prowadzili od początku do końca i w pełni zasłużenie zainkasowali komplet punktów.

Zobacz także: nowa twarz w Azotach Puławy

PGNiG Superliga Mężczyzn, 16. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - Energa MKS Kalisz 22:19 (11:10)

Sandra Spa Pogoń: Terekhof (3/8 - 27 proc.), Gawryś (7/9. - 44 proc.) - Wrzesiński, Horiha 4, Krupa 6, Bosy, Biernacki 3, Jedziniak 1, Krysiak 4, Matuszak 1, Rybski 3 (1/2), Fedeńczak.
Karne: 1/2.
Kary: 2 min. (Krupa).

Energa MKS: Krekora (5/8 - 38 proc.), Liljestrand (3/6 - 33 proc.), Zakreta (4/6 - 40 proc.) - Galewski 3, Bożek, Gąsiorek 4 (1/1), Kamyszek 4, Drej 1, Klopsteg 2, Misiejuk 3, Pilitowski 2, Krycki.
Karne: 1/1.
Kary: 6 min. (Gąsiorek, Drej, Krycki - 2 min.).
Czerwona kartka: Dzianis Krycki za faul na Wojciechu Jedziniaku w 14. minucie meczu.

Sędziowie: Fahner, Kubis (obaj z Głogowa).
Widzów: 500.

ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. "Kurczę, co ona zrobiła?". Piotr Małachowski dostał niesamowite wsparcie

Komentarze (0)