45-letni Jorgensen to były reprezentant Danii. Kadrę kobiet prowadził samodzielnie od 2015 roku. Umowę rozwiązano ze skutkiem natychmiastowym za porozumieniem z Duńską Federacją Piłki Ręcznej. Co ciekawe, w grudniu 2017 przedłużono z nim kontrakt do końca 2021 roku. Wcześniej ten sam los spotkał dobrze znanego w Polsce Kima Rasmussena.
W przypadku tego drugiego decyzję przyspieszyło zawieszenie go na czas nieokreślony przez IHF za nieodpowiednie zachowanie podczas konferencji prasowej (więcej informacji o tej sprawie znajdziesz tutaj).
Utrata pracy przez Jorgensena ma związek ze słabym występem jego podopiecznych podczas ostatnich mistrzostw świata. Dunki zajęły dopiero dziewiąte miejsce i nie uzyskały tym samym kwalifikacji do igrzysk olimpijskich, na czym działaczom bardzo mocno zależało.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar nie wybacza błędów. Jakub Przygoński jest kierowcą kompletnym
- Były plusy i minusy związane z kontynuowaniem pracy z Klavsem, ale po dokładnej analizie zdecydowaliśmy, że nadszedł czas, aby się rozstać, mając nadzieję, że zmiana trenera może zapewnić nam ostatnią szansę, której potrzebujemy, aby sięgać po medale - powiedział dyrektor sportowy federacji, Morten Henriksen.
Szwedzi mówią wprost. Chcemy złotych medali podczas ME 2020. Czytaj więcej!
Sam zainteresowany nie ukrywał, że nie było mu łatwo rozstać się z zespołem. - Gdy wyniki nie są takie, jak chcesz, istnieje granica co do tego, jak daleko możesz posunąć się dalej, ale nie jest tajemnicą, że była to trudna decyzja. Szczególnie przykro mi zakończyć pracę z dziewczynami, które niesamowicie rozwinęły się w ciągu ostatnich lat - podsumował szkoleniowiec.
W grudniu bieżącego roku Dania zorganizuje EHF EURO 2020 kobiet. Będzie współgospodarzem razem z Norwegią. Federacja już teraz rozpoczęła poszukiwania nowego trenera dla reprezentacji z myślą o tym turnieju. Działacze nie ukrywają, że celem nowego szkoleniowca będzie zdobycie medalu.
Czy działacze postąpili słusznie zwalniając trenera Joergensena? 
