Stawką spotkania w Szczecinie był spory awans w tabeli PGNiG Superligi Mężczyzn. Zarówno Sandra Spa Pogoń, jak i Zagłębie mogły poprawić zajmowaną przez siebie lokatę aż o 2 miejsca. Warunkiem było zwycięstwo za komplet punktów. Mniej szans dawało się ekipie z Dolnego Śląska. Podopieczni Bartłomieja Jaszki tylko 2-krotnie wygrywali poza własną halą. Z kolei jedynie 3 przegrane u siebie mieli przed tym meczem Portowcy.
Niespodzianka w Tarnowie. Beniaminek przegrał dopiero po rzutach karnych. Czytaj więcej!
Po pierwszej połowie na ustach kibiców najczęściej wymieniane były dwa nazwiska: Marcin Schodowski oraz Anton Terekhof. Obaj bramkarze postawili przeciwnikowi trudne warunki. Nieźle spisywał się zwłaszcza ten pierwszy. Miejscowi trzykrotnie wykonywali rzuty karne, ale za każdym razem lepszy był szczypiornista lubinian. Szkoda tylko, że jego koledzy nie spisywali się tak dobrze w ataku pozycyjnym. Popełniali ogromnie dużo błędów. Po kwadransie na ich koncie było jedno trafienie i to po stałym elemencie gry.
Portowcy zaś w pewnym momencie mieli już dwa razy więcej bramek na swoim koncie (10:5). Mogli "dobić" gości, ale i im pod koniec tej części rywalizacji spadła skuteczność w ofensywie. I to pomimo faktu, że zawodnicy z Dolnego Śląska aż dwukrotnie musieli sobie radzić w jednego mniej w obronie. W 25. minucie ukarany został Jakub Adamski, a potem także Tomasz Pietruszko, dla którego było to drugie takie upomnienie. Do przerwy wynik brzmiał 11:7, wszystko jeszcze mogło się zdarzyć.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: co za umiejętności! Tę akcję w futsalu można oglądać w nieskończoność
Zobacz także: to byłaby prawdziwa bomba w Superlidze
Portowcy zaczęli jednak tę drugą połowę od kary dwóch minut dla Wojciecha Matuszaka. To była szansa dla Miedziowych, by zacząć odrabiać straty sprzed przerwy. Pewnie ta sztuka by się udała, gdyby nie fatalna wręcz postawa w ataku. Lubinianie albo wpadali na szczecińskich obrońców, albo wyrzucali piłki w aut. Dużym problemem dla Zagłębia była także niedokładność podań. Pogoń może nie była zabójczo skuteczna, ale z każdą kolejną akcją "ustawiała" sobie to spotkanie.
Kapitalną połówkę rozegrał Patryk Biernacki. Środkowy rozgrywający właściwie w pojedynkę prostymi zwodami oszukiwał graczy z Dolnego Śląska. W całym spotkaniu zdobył w sumie aż 9 bramek. Po zawodach przyznał, że w końcu wyszedł mu mecz, jakiego od siebie oczekiwał. Gospodarze mając 10-bramkową zaliczkę (22:12) nie zamierzali już forsować tempa. Trzy punkty były pewne. A to oznaczało także awans w tabeli na 6. pozycję. Problem może mieć za to Zagłębie, którego terminarz nie napawa optymistycznie.
PGNiG Superliga, 20. kolejka:
Sandra Spa Pogoń Szczecin - Zagłębie Lubin 28:18 (11:7)
Sandra Spa Pogoń: Terekhof, Gawryś - Telenga 1, Wrzesiński, Horiha 3, Krupa 1, Bosy 3, Biernacki 9, Jedziniak 1, Krysiak 4 (0/1), Matuszak 4, Rybski 2 (2/3), Zaremba, Fedeńczak (0/1).
Karne: 2/5.
Kary: 14 min. (Horiha - 6 min., Krupa - 4 min., Biernacki, Matuszak - 2 min.).
Czerwona kartka: Dmytro Horiha w 58. minucie z gradacji kar.
Zagłębie: Bartosik, Schodowski - Stankiewicz 1, Pawlaczyk, Gębala 3, Dudkowski 2, Sroczyk 4, Tokaj, Pietruszko, Marciniak, Hajnos, Kupiec 2, Adamski, Drobiecki 5 (4/5), Czyczykało 1.
Karne: 4/5.
Kary: 10 min. (Pietruszko - 4min., Gębala, Marciniak, Adamski - 2 min.).
Sędziowie: Kamrowski (Cedry Wielkie), Wojdyr (Gdańsk).
Widzów: 600.