Liga Mistrzów. PGE VIVE Kielce - THW Kiel. Szalony mecz. Wielkie zwycięstwo mistrzów Polski

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Władisław Kulesz
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Władisław Kulesz

Po szalonym meczu i jeszcze bardziej szalonej końcówce szczypiorniści PGE VIVE pokonali THW Kiel 32:30 w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów. Kielczanie tym samym zakończyli zmagania na trzecim miejscu w tabeli.

Kielczanie grali o utrzymanie trzeciej pozycji w tabeli grupy B i teoretycznie słabszych rywali w kolejnych fazach rozgrywek. Dla szczypiornistów THW stawką był tylko i aż prestiż. Kilończycy już wcześniej zapewnili sobie zwycięstwo w grupie, więc ostatnie dwie kolejki mogli rozegrać na zupełnym luzie.

Do Hali Legionów przyjechali jednak mocno zdeterminowani - ostatni raz wygrali z mistrzami Polski niemal dziewięć lat temu. Od tego czasu pięć zwycięstw padło łupem żółto-biało-niebieskich (w tym dwa w Final Four), natomiast dwa pojedynki zakończyły się remisami. Kilończycy mieli więc rachunki do wyrównania.

Mistrzowie Polski zdawali sobie sprawę z podejścia rywali, a jednak w pierwszych minutach starcia kieleccy obrońcy wyglądali na mocno zaspanych. Harald Reinkind i Lukas Nilsson kręcili defensorami gospodarzy jak kołowrotkami, a ci momentami wyglądali jakby nie wiedzieli co się wokół nich dzieje. Niemcy się nie patyczkowali i bezbłędnie wykorzystywali zawahania gospodarzy. Nic więc dziwnego, że po chwili to oni mogli cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia.

ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze

Kielczanie zdecydowanie lepiej radzili sobie w ataku, więc gdy fantastycznymi paradami do gry włączył się Andreas Wolff, żółto-biało-niebiescy błyskawicznie zaliczyli serię czterech trafień i nie tylko odrobili straty, ale tym razem to oni zdobyli przewagę dwóch bramek.

Szybko zainterweniował Filip Jicha i po reprymendzie jego gracze wzięli się ostro do pracy. Pierwsza połowa przypominała sinusoidę, obie drużyny grały seriami, więc po chwili znów do głosu doszli przyjezdni. I taki stan rzeczy utrzymywał się przez kilkanaście minut. Kilończycy kontrolowali wynik, a kielczanom sprawy nie ułatwiły zbyt pochopne decyzje i kilka przestrzelonych stuprocentowych sytuacji.

Sytuacja zmieniła się na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem - mistrzowie Polski znacznie poprawili defensywę i goście zaczęli mieć spore problemy w ataku pozycyjnym. Ich akcje trwały zdecydowanie dłużej i często kończyły się fiaskiem. Gospodarzom nic więcej nie było trzeba i w 49. minucie po trafieniu Igora Karacicia na tablicy wyników znów widniał remis.

Kielczanie doskonale zadawali sobie sprawę, że urządza ich tylko zwycięstwo, bo w Skopje lepsi od miejscowego Vardaru okazali się szczypiorniści Montpellier HB i tym samym zepchnęli PGE VIVE na czwartą lokatę w tabeli. Wydostanie się z tej pozycji gwarantowała tylko wygrana z THW.

Ostatnie minuty były szalone, momentami przypominały tragedię pomyłek, a szczypiorniści obu zespołów kilka razy mogli mieć do siebie ogromne pretensje, bo nerwy brały górę nad rozsądkiem.

Końcówka to jednak wspaniały Wolff, genialny Alex Dujshebaev i ogromne zaangażowanie mistrzów Polski. Efekt? Wygrana 32:30, wielkie zwycięstwo nad THW i trzecie miejsce w grupie. To był szalony mecz, ale kielczanie znów udowodnili, że należą do europejskiej elity, w newralgicznych momentach potrafią trzymać nerwy na wodzy i nie ma dla nich przegranych sytuacji.

Liga Mistrzów, 14. kolejka:

PGE VIVE Kielce - THW Kiel 32:30 (16:18)

PGE VIVE: Kornecki, Wolff - Vujović, Karacić 2, A. Dujshebaev 6, Pehlivan 1, Aginagalde 3, Jachlewski 2, Janc 3, Lijewski 3, Kulesz 1, Moryto 2, Fernandez Perez 5, D. Dujshebaev, Karaliok 4, Guillo

THW: Quenstedt 1, Schroeder - Duvnjak 1, Reinkind 2, Landin M., Weinhold, Wiencek 4, Ekberg 8, Rahmel 1, Dahmke 2, Zarabec, Horak, Bilyk 2, Pekeler 2, Nilsson 7

Czytaj też: Było nerwowo. Płocczanie w 1/8 finału!

Czytaj też: Paweł Paczkowski na dłużej związany z PGE VIVE Kielce

Źródło artykułu: