Piłka ręczna. Dni prawdy dla PGE VIVE Kielce. Kryzys pogłębia się?

Do końca tygodnia powinna powoli wyjaśniać się sytuacja PGE VIVE Kielce. Nie jest kolorowo - pandemia koronawirusa zmusi do dużych cięć, które mogą zapoczątkować przedwczesne odejścia.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Igor Karacić WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Igor Karacić
Od kilku dni gracze PGE VIVE Kielce wiedzą, na czym stoją. Przynajmniej w teorii, bo otrzymali informację o planowanych cięciach w wypłatach. I to niemałych, zawodnicy mocno dostaną po kieszeni (informowała o tym "Gazeta Wyborcza Kielce") Może ten kryzys udałoby się łatwiej znieść, gdyby nie ciągnące się od dawna problemy finansowe - zaległości sięgają nawet kilku miesięcy, o czym wspomina też portal "Echo dnia".

Na koncie nie pojawią się wpływy z biletów na mecz Ligi Mistrzów z Celje (i ewentualnego ćwierćfinału). Nawet gdyby doszedł do skutku (a to wątpliwe), to niemal na pewno bez udziału publiczności. Jeśli spełni się czarny scenariusz i nie uda się dokończyć rozgrywek w dotychczasowym kształcie, to koło nosa zapewne przejdą też premie od EHF.

Pandemia koronawirusa sprawiła, że wszystko stanęło. Począwszy od rozgrywek Ligi Mistrzów, po PGNiG Superligę, kończąc na negocjacjach ze sponsorami. Prezes Bertus Servaas przez kilka miesięcy bezskutecznie próbował pozyskać nowe środki od dużej niemieckiej marki, udało się jedynie zapewnić większe wsparcie od mniejszych sponsorów. W dobie koronawirusa znalezienie dodatkowych źródeł finansowania graniczy z cudem. Większość firm zaciska pasa w trudnych czasach, ani myśląc o dokładaniu do sportu. Program wsparcia #JoinBertus i oszczędności na wielu polach na pewno nie zapewnią takich środków jak sponsor strategiczny.

ZOBACZ WIDEO: Nasz dziennikarz na pierwszym froncie walki z koronawirusem. "To staje się rutyną"

Od prawie miesiąca próbowaliśmy skontaktować się z Bertusem Servaasem. Nie udało się nam dłużej porozmawiać, ale prezes przyznał, że jego firma ma duże problemy i sprawy sportowe zeszły na dalszy plan. Wszystkie siły rzucił na ratowanie VIVE Textlile Recycling. Skoro sklepy z odzieżą używaną są zamknięte na cztery spusty, to nie tylko nie przynoszą zysków, co wręcz duże straty. Jak informowały kieleckie media, pracownicy do 10 kwietnia przebywali na bezpłatnych urlopach.

Tego nie dało się uniknąć, kryzys musiał odbić się także na zespole mistrzów Polski. Jak zapewnia nas Servaas, w tym tygodniu powinniśmy poznać pierwsze decyzje. Rokowania nie są zbyt korzystne. Drastyczne cięcia i zaległości w wypłatach pełnych pensji mogą sprawić, że zawodnicy w końcu stracą cierpliwość. Przed pandemią o wielu z nich pytali najlepsi w Europie, chociażby o Igora Karacicia czy Artsioma Karaleka. Wobec opóźnień w wypłatach zawodnicy mogą zwrócić się do związku o rozwiązanie kontraktu z winy klubu i gwiazdorska obsada zostanie zredukowana.

Szukanie oszczędności w najlepszych klubach Europy to aktualnie powszechna praktyka, gracze Barcelony stracą aż 70 proc. pensji, mniej na koncie zobaczą też zawodnicy klubów niemieckich czy duńskich. Prawda jest jednak taka, że kryzys w VIVE ciągnie się od kilku miesięcy i w obecnej sytuacji może nabrać największych rozmiarów w najnowszej historii klubu. W 2018 roku prezes Bertus Servaas musiał już okroić pensje o 25 proc., na co nie zgodził się Dean Bombac, który miał być jednym z liderów VIVE. Wtedy pożar udało się ugasić, ale temat wrócił jak bumerang. Przy niekorzystnych wiatrach, ze zwiększoną siłą.

Prezes Bertus Servaas wyjaśnił nam, że w najbliższych dniach porozmawia z zawodnikami. W piątek powinien pojawić się komunikat w tej sprawie.

ZOBACZ: MŚ 2021 nie są zagrożone
ZOBACZ: Konflikt w europejskiej piłce ręcznej

Czy uważasz, że zawodnicy zaczną wkrótce opuszczać VIVE?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×