PGNiG Superliga. Wygrana gospodarzy i błysk Jakuba Bogacza. MKS Zagłębie Lubin lepsze od Energi MKS Kalisz

Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Na zdjęciu: zawodnicy MKS Zagłębia Lubin i Energi MKS Kalisz
Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Na zdjęciu: zawodnicy MKS Zagłębia Lubin i Energi MKS Kalisz

MKS Zagłębie Lubin sezon 2020/2021 zaczyna od wygranej z Energą MKS Kalisz na własnym parkiecie. Ekipa Jarosława Hipnera odwróciła losy meczu dzięki znakomitej postawie Jakuba Bogacza i Marka Bartosika.

W to niedzielne, wyrównane spotkanie na Dolnym Śląsku nieco lepiej weszło MKS Zagłębie Lubin, które uzyskało dwubramkową przewagę po znakomitej asyście Macieja Tokaja i dobrym wykończeniu rzucającego z prawej flanki, Marka Marciniaka. Później lepszy fragment zaliczyła już Energa MKS Kalisz napędzana przez skutecznego Marka Szperę. Ekipa gości czerpała korzyści z twardej obrony i po kolejnej bombie Roberta Kamyszka prowadziła w Lubinie różnicą trzech bramek.

MKS Zagłębie Lubin mocno zawężało grę w ataku i z trudem dochodziło do dobrych pozycji rzutowych (7:10 w 21'), ale Energa MKS Kalisz też miała swoje problemy. Nie minęła nawet połowa rywalizacji, a oszczędzany w defensywie był już Mateusz Kus, który w ciągu siedemnastu minut dwa razy został odesłany przez sędziów na ławkę kar.

Drużyna ze stolicy polskiej miedzi obudziła się i doszła gości na jedną bramkę, ale ostatnie słowo w pierwszej części meczu należało do wspomnianego Mateusza Kusa, który zamienił na bramkę, rzut karny wywalczony przez lewoskrzydłowego przyjezdnych. A po zmianie stron? Znów łatwa bramka Energi MKS Kalisz, zdobyta przez Mateusza Góralskiego po błyskawicznej kontrze (13:16 w 33').

MKS Zagłębie Lubin znów musiało gonić wynik, a impulsem do odrabiania strat stały się kolejna interwencja Marka Bartosika, znakomita zmiana młodego Jakuba Bogacza i jego współpraca z często asystującym Krzysztofem Pawlaczykiem, a także nieocenione wsparcie Kamila Netza na prawej połówce (19:19 w 43').

W końcówce pojawiła się duża nerwowość, a co za tym często idzie - nieskuteczność i niedokładność. Mateusz Kus pomylił się na siódmym metrze, a MKS Zagłębie Lubin... nie wykorzystało dwóch rzutów do pustej bramki. Nie przeszkodziło to jednak podopiecznym Jarosława Hipnera w objęciu prowadzenia. Na ostatniej prostej sprawy w swoje ręce wziął Mikołaj Kupiec, który popisał się efektowną petardą z biodra, a w kolejnych minutach, przy sygnalizacji gry pasywnej, wywalczył rzut karny (26:24 w 58').

Później kolejny zwrot akcji, parada Łukasza Zakrety, szansa na remis i ratująca miejscowych interwencja Marka Bartosika, który zatrzymał na czystej pozycji Mateusza Góralskiego. Trzy punkty powędrowały na konto MKS Zagłębia Lubin.

MKS Zagłębie Lubin - Energa MKS Kalisz 27:25 (11:13)

Zagłębie: Bartosik, Schodowski, Wiącek - Adamski 1, Bogacz 7, Czyczykało 4, Hajnos 1, Kupiec 2, Marciniak 1, Netz 5, Pawlaczyk 1, Pietruszko 1, Sroczyk 1, Stankiewicz 1, Tokaj 2.
Karne: 5/7
Kary: 8 min.

Energa MKS: Krekora, Zakreta - Drej, Góralski 4, Kamyszek 5, Krępa 1, Kus 3, Makowiejew 1, Misiejuk, Szpera 6, Adamski 1, K. Pilitowski 1, M. Pilitowski 3.
Karne: 5/7
Kary: 20 min.

Czerwona kartka: Mateusz Kus (w 58. minucie z gradacji kar)

Sędziowie: Jakub Gnyszka i Mateusz Stonoga

---> MŚ 2021. Wymagający przeciwnicy. Polacy w wyrównanej grupie
---> PGNiG Superliga. Derby dla Azotów Puławy

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała

Źródło artykułu: