Kilka tygodni temu dyrektor sportowy THW Kiel Viktor Szilagyi wątpił, że Liga Mistrzów ruszy w połowie września. Niedawno SG Flensburg-Handewitt ogłosił, że inauguracyjny mecz Ligi Mistrzów z Łomżą VIVE Kielce odbędzie się bez udziału publiczności. Tuż przed startem wykryto przypadek koronawirusa w Picku Szeged, przez co mecz kolejki z PSG został przełożony. Niepokój także w Barcelonie, bo wirusa wykryto u syna trenera Xavi Pascuala.
I taki to może być sezon. Szarpany, na wariackich papierach, pełen niespodziewanych zwrotów. Po ponad półrocznej przerwie powinniśmy się jednak cieszyć, że w ogóle ruszy.
Rozgrywki stoją pod znakiem pandemii, a dodatnich wyników, zapewne bezobjawowych, może być więcej ze względu na obowiązkowe wymazy przed spotkaniami. Ramy czasowe są dość szerokie, ale kalendarz piłki ręcznej nie jest z gumy, zwłaszcza gdy do rozegrania m.in. zaległe kwalifikacje olimpijskie czy planowany na grudzień Final4 sezonu Ligi Mistrzów 2019/20. Znaków zapytania jest zresztą więcej, chociażby Norwegowie wciąż nie znieśli obowiązkowej kwarantanny dla sportowców. Z tego względu Elverum na razie nie będzie pełnić roli gospodarza.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: czas się dla niej zatrzymał. Piękna tenisistka
Dobrze chociaż, że uszczuplono skład do 16 drużyn, przy dotychczasowych 28 uczestnikach dogranie sezonu o czasie graniczyłoby z cudem. Dla najlepszych nie zmieniło się wiele, nadal są w dwóch ośmiozespołowych grupach, z tą różnicą, że bezpośredni awans do ćwierćfinału gwarantują dwie pierwsze lokaty (a nie jedynie zwycięstwo w grupie).
Mistrzowie Polski, choć odmienieni i odmłodzeni, powinni liczyć się w grze o ćwierćfinał. Chcąc nie chcąc, ich grupę dzieli się na tych potencjalnie mocniejszych (PSG, Łomża VIVE, Pick Szeged, Flensburg), pretendentów (Porto, Mieszkow Brześć i raczej przebudowany Vardar) i na norweskie Elverum, które w tym gronie jest jak kopciuszek. Powinno kotłować się bardziej niż w drugiej grupie, gdzie zetrą się Barcelona, Telekom Veszprem i THW Kiel, wyraźnie przewyższające resztę.
Kielczanie nie mają wymarzonego początku, ale z ich perspektywy "na szczęście" trybuny Flens-Areny będą puste. Kibice Wikingów potrafią robić kocioł, szczególnie w spotkaniach derbowych w THW Kiel. Dobrze wie o tym Andreas Wolff, który przyznał, że ma w pamięci występy w barwach kilończyków i traktuje to starcie szczególnie (CZYTAJ).
Niemiec może mieć ręce pełne roboty, bo siła ofensywna Flensburga robi wrażenie. Na lewym rozegraniu wytransferowani latem Duńczycy z dwóch pokoleń Mads Mensah Larsen i Lasse Moeller, w roli reżysera gry MVP ME 2018 Jim Gottfridsson, na prawej stronie uznawany do niedawna za najlepszego gracza młodego pokolenia na świecie Magnus Roed. To zupełnie inny Flensburg niż ten, który w 2016 roku prawie wyrwał VIVE awans do Final4 Ligi Mistrzów, m.in. bez legendy niemieckiej piłki ręcznej Holgera Glandorfa, ale wciąż groźny dla najlepszych. Chociaż akurat w Lidze Mistrzów Wikingom wiodło się ostatnio średnio.
Talant Dujszbajew zabrał potencjalnie najmocniejszy skład, w tym błyskawicznie wracającego po kontuzji Haukura Thrastarsona. W Kielcach została jedynie młodzież (Cezary Surgiel, Sebastian Kaczor i Miłosz Wałach), chociaż akurat ten ostatni mocno pracował latem na swoją szansę.
- Naszym celem jak jest Final4, więc chcemy zająć pierwsze lub drugie miejsce w grupie. Dlatego mecz we Flensburgu to dla nas pierwszy finał - mówi trener Dujszebajew.
Relacja na żywo ze spotkania w WP SportoweFakty (TUTAJ).
W grupie VIVE znalazły się też trzy zespoły z Polakami w składzie. Do Kielc powinni przyjechać Patryk Walczak z Vardaru Skopje, Paweł Paczkowski z Mieszkowa Brześć (wypożyczony z mistrzów Polski) i Kamil Syprzak z PSG.
SG Flensburg-Handewitt - Łomża VIVE Kielce / 16.09.2020, godz. 20.45
ZOBACZ:
Jest nowy nadawca Ligi Mistrzów!
Siódemka 2. kolejki PGNiG Superligi