Można rzec - dobre i to, bo jeszcze kilka dni temu sytuacja wydawała się mniej wesoła. Przed krajowym zgrupowaniem kadr A i B nie wykonano na wejściu masowych testów, jeden z reprezentantów po powrocie do domu zgłosił typowe objawy zakażenia koronawirusem i zaczęła się panika. Zaraza mogła rozpełznąć się po kraju i całkowicie sparaliżować polską piłkę ręczną.
Zagłębie Lubin szybko odsunęło podejrzanego o zakażenie od treningów, dzięki czemu prawdopodobnie uniknęło kolejnych przypadków w swoich szeregach. W pozostałych zespołach nie jest kolorowo, szczególnie w Opolu. '
Aż 10 Gwardzistów otrzymało dodatni wynik testu i nikt nawet nie myślał o meczu z Orlen Wisłą Płock. W MMTS-ie Kwidzyn i Enerdzie MKS-ie Kalisz na razie po dwa przypadki (które teoretycznie można potraktować jako kontuzje), ale dmuchając na zimne przełożono spotkania odpowiednio z Łomżą Vive Kielce i Azotami Puławy. 24 godziny przed startem odwołano potyczkę Chrobrego Głogów z Piotrkowianinem (CZYTAJ), bo w tym pierwszym klubie stwierdzono jedno zakażenie. Wprawdzie ryzyko przeniesienia wirusa podczas spotkania nie jest wysokie, ale dopóki cały zespół nie przejdzie testów nie było mowy o wyjściu na boisko.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten film podbija internet. 6-latek szaleje na bieżni mechanicznej
Wirusowe zamieszanie dotknęło właściwie wszystkich, nawet w razie braku zakażeń. Na izolację trafili kadrowicze, zawieszono 4. kolejkę, z obawy przed nosicielami/chorymi w ostatniej chwili odwołano Final4 Pucharu Polski w piłce ręcznej. Chcąc nie chcąc, piłka ręczna znów musiała zostać zamrożona.
PGNiG Superliga zakładała przed sezonem, że może dojść do takich zawirowań i przygotowała alternatywne wyjścia. Władze ligi nie chcą jednak sprawdzać pakowności kalendarza i zamierzają rozegrać w pierwotnych terminach jak najwięcej spotkań. W 5. kolejce najprawdopodobniej uda się doprowadzić do skutku trzy z siedmiu potyczek.
Tak naprawdę forma zespołów jest niewiadomą. Grupa Azoty Tarnów kilka dni przebywała w izolacji po kontakcie z zakażonym zawodnikiem Orlenu Wisły Płock, Sandra Spa Pogoń Szczecin trenowała bez izolowanych Dawida Fedeńczaka i Dawida Krysiaka. Mając w pamięci sensacyjny triumf Portowców nad Wisłą, powinni być faworytem starcia, ale od tych miłych chwil minął prawie miesiąc. Czas działa korzystniej raczej dla tarnowian, którzy z nowym trenerem Patrikiem Liljestrandem robią powolne kroki do przodu.
W Zabrzu z kolei szczególny mecz dla trenera Marcina Lijewskiego i Adriana Kondratiuka. Obaj spędzili w Wybrzeżu Gdańsk kilka ładnych lat, ten drugi przebił się wówczas do kadry i został wicekrólem strzelców Superligi. Łatwo pisać o sentymentach, ale to tylko utarty frazes - jedni i drudzy bardzo potrzebują punktów. Górnicy mieli trudny terminarz i na razie zdobyli tylko trzy punkty. Wybrzeże nadal bez zwycięstwa, ale pomimo przedsezonowych osłabień sprawiało całkiem dobre wrażenie.
Niepełna kolejna zamknie się nietypowo, bo w poniedziałek 12 października. Stal Mielec zjedzie pół Polski, by zagrać w Lubinie z Zagłębiem. Faworytem niby Miedziowi, którzy z każdego spotkania wyciągnęli chociażby punkt. Czeczeńcom powoli zaciska się jednak pętla - jak na razie nie zdobyli nawet oczka, a w tym sezonie nie nadrobią wpadek dobrą postawą w grupie spadkowej.
Grupa Azoty Tarnów - Sandra Spa Pogoń Szczecin / 10.10.2020, godz. 15.45
Górnik Zabrze - Torus Wybrzeże Gdańsk / 11.10.2020, godz. 16.45
Zagłębie Lubin - SPR Stal Mielec / 12.10.2020, godz. 17.30
ZOBACZ:
Długa przerwa Kobylińskiej