Niekwestionowanym faworytem spotkania był Górnik, chociaż ostatnie wyniki tarnowian pozwalały przypuszczać, że spotkanie w Zabrzu wcale nie będzie dla gospodarzy łatwe. Gracze Patrika Liljestranda ostatnio między innymi bardzo dobrze zaprezentowali się w starciu z mistrzami Polski, pokonali MMTS Kwidzyn i byli bardzo blisko sprawienia niespodzianki i zwycięstwa z Gwardią Opole.
Zabrzanie nie pozostawili jednak rywalom złudzeń, bardzo mocno rozpoczęli spotkanie, przez cały jego przebieg pewnie prowadzili, a w ostatnim kwadransie wypracowali wysoką przewagę.
Początek starcia należał do Górnika. Nie minęło nawet sześć minut, a Bartłomiej Tomczak miał na swoim koncie trzy wykorzystane rzuty karne, a jego zespół prowadził 5:1. Przyjezdni całkowicie zaspali i zanim się obejrzeli, musieli odrabiać spore straty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak strzela brat Wayne'a Rooneya. Bramka-marzenie
Szybko zareagował trener gości, jego wskazówki pomogły i po powrocie na boisko zespołowi udało się zmniejszyć przewagę rywali do zaledwie dwóch trafień. Zabrzanie nie pozostali dłużni, sami błyskawicznie rzucili dwie bramki i tarnowianie wrócili do punktu wyjścia.
Gra zrobiła się zdecydowanie bardziej wyrównana. Szczypiorniści Górnika nie byli w stanie odskoczyć na większe prowadzenie, gościom natomiast brakowało determinacji w odrabianiu strat. Momentami na boisku panował chaos, nie brakowało nerwowych akcji i oddawanych ze zbyt dużym pośpiechem rzutów.
Przyjezdni bardzo się starali, ale przez większość czasu im nie wychodziło. Popełnili zdecydowanie zbyt dużo błędów. Ich główne grzechy? Zbyt wiele fauli ofensywnych, strat, nieskutecznych rzutów, brak komunikacji w ofensywie i za wolne tempo. Zabrzanie wykorzystywali każde potknięcie rywali, czego efektem było prowadzenie 20:13 na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem.
To nie było ostatnie słowo graczy Marcina Lijewskiego. Po pięciu minutach mieli przewagę ośmiu trafień, a po dziesięciu wygrywali już 25:15. Przyjezdni tymczasem byli coraz bardziej bezradni. Interweniować próbował jeszcze Liljestrand, ale na niewiele to się zdało. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 28:19. Tym razem niespodzianki nie było.
PGNiG Superliga Mężczyzn, 6. kolejka:
Górnik Zabrze - Grupa Azoty Tarnów 28:19 (14:10)
Czytaj też:
Znakomity finisz Zagłębia w Szczecinie
Niespodzianka w Mielcu. Wicelider pokonany