Piłka ręczna. MŚ 2021. Polska - Tunezja. Życie po życiu. Czas na przełom

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto

Kadra szczypiornistów nie pojechała do Egiptu z myślą o medalach jak poprzednicy z epoki Karola Bieleckiego, ale może przynajmniej przygotować fundament drużyny na kolejne lata. Jest na kim budować. Na początek MŚ 2021 mecz z Tunezyjczykami.

W 2017 roku trener Piotr Przybecki zastał spaloną ziemię po zakończeniu kariery przez gwiazdy polskiej piłki ręcznej. Kadra nagle przeobraziła się w średniaka, ostało się raptem kilka wybitnych jednostek jak Michał Daszek czy Kamil Syprzak. Dwa lata później związek uznał, że lepiej w roli budowniczego sprawdzi się Patryk Rombel. W międzyczasie reprezentacja wypadła z obiegu, ME 2018 i MŚ 2019 obejrzała z domu. Rokowania były - delikatnie ujmując - niepewne. A w perspektywie MŚ 2023 w roli współgospodarza (razem ze Szwedami). Całe szczęście, że obok nosa nie przeszła kolejna wielka impreza, a to tylko dzięki zabiegom dyplomatycznym prezesa Kraśnickiego. Po odwołanych eliminacjach Biało-Czerwoni nie znaleźli się w gronie wytypowanych do awansu.

Paradoksalnie, kiedy w styczniu 2020 roku Polacy zakończyli mistrzostwa Europy po fazie grupowej, pojawiły się pierwsze symptomy poprawy. Pomimo trzech porażek coś drgnęło. Wyrośli nowi młodsi liderzy, niektórzy nieopierzeni w seniorskiej piłce ręcznej jak 19-letni Michał Olejniczak, z miejsca okrzyknięty wielką nadzieją. Udało się przynajmniej przygotować trzon, opierający się w dużej mierze na zawodnikach solidnych europejskich klubów.

W Egipcie w głównych rolach mogą wystąpić ci, którzy jeszcze rok temu w ogóle walczyli o powrót do sprawności albo niespecjalnie mieli powody, by myśleć o reprezentacji. Tomasz Gębala za płockich czasów dwa razy zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Prezes Bertus Servaas nie odwrócił się od niego, dał czas na dojście do siebie i jesienią zaczął zbierać plony. Rosły rozgrywający (212 cm) z meczu na mecz nabierał pewności, na koniec rundy stał się podstawowym zawodnikiem Łomży Vive Kielce. W kadrze powoli zamienia się w bombardiera, którego widziano w nim kilka lat temu, gdy porównywano go do Karola Bieleckiego.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Stękała o pracy w karczmie: Jeszcze pomogę. Po co mam z tego rezygnować?

Maciej Majdziński to podobny przypadek. Przed 20. urodzinami zadebiutował w Bundeslidze, zadomowił się w Niemczech, ale nie mając nawet 23 lat dwa razy uszkodził więzadła w kolanie. W klubie nie odzyskał jeszcze dawnej pozycji, za to w reprezentacji niezbędny na prawym rozegraniu.

Tercet panów po przejściach domyka Szymon Sićko. Vive "zaklepało" go już w w 2017 roku, potem kariera przypominała równią pochyłą. Problemy zdrowotne, zwłaszcza na wypożyczeniu w Niemczech, kiepski, naznaczony kontuzjami sezon w Zabrzu, aż wreszcie wybuch talentu jesienią 2019 roku. Sićko zwrócił na siebie uwagę w Europie, doczekał się powrotu do Łomży Vive, a jego były trener klubowy Marcin Lijewski mówi o nim, że nie ma przed nim limitów.

Wszyscy wciąż młodzi i perspektywiczni. Pod tym względem Michał Olejniczak bije ich na głowę. Wypatrzony w gdańskim SMS-ie przez Piotra Przybeckiego jeszcze przed pełnoletnością. Jako licealista zadebiutował w kadrze, był bezkompromisowy, ale chyba nikt nie spodziewał się, że rok później będzie nr 1 na bodaj najważniejszej pozycji środkowego rozgrywającego. 20-latek jest błyskotliwy, "nie miękną" mu nogi przed najlepszymi na świecie. To naturalny materiał na lidera, choć jesienią mocno zderzył się z poważną piłką ręczną w Łomży Vive.

Obiecujących nazwisk jest więcej, jak Dawid Dawydzik, jeszcze kilka lat temu bardziej bawiący się piłką ręczną i pałętający się po niższych ligach. Nie wspominając już o Arkadiuszu Morycie, trzykrotnym królu strzelców Superligi, już dość dobrze znanym w Europie (a zaledwie 23-letnim). Gdy dodamy do tego tych bardziej obytych z europejskim szczypiorniakiem jak Piotr Chrapkowski, Piotr Wyszomirski, Michał Daszek i Przemysław Krajewski, to Polacy kadrowo wyglądają co najmniej przyzwoicie. A na pewno Rombel ma z kogo sklecić wartościową siódemkę. Nawet pomimo nieobecności zakażonego koronawirusem Kamila Syprzaka.

MŚ 2021 będą okazją do nauki, ale nie w pełni tego słowa znaczeniu. Biało-Czerwoni postarają się jak najwięcej wynieść na przyszłość, z drugiej strony jadą po niezły wynik. Za taki byłby już uznawany awans do kolejnej rundy, gdzie zapewne przyjdzie zmierzyć się z Niemcami i Węgrami.

Na razie cała uwaga skupia się na Tunezyjczykach. Rywalach... przewidywalnych w swojej nieprzewidywalności, często uciekających się do działań na pograniczu brzydkiego faulu, szczególnie w wyrównanych spotkaniach. W normalnych okolicznościach nieznacznie wyżej stałyby szanse wicemistrzów Afryki. Z różnych względów stracili jednak kilku liderów, w tym zainfekowanego koronawirusem Amine'a Bannoura.

Polacy na przełomie roku poczuli krew, wygrali pięć spotkań z rzędu, co nie udało im się od ponad czterech lat. Oczywiście trzeba brać poprawkę na klasę rywali (dwa razy Algieria i Turcja oraz Rosja), ale reprezentacja nauczyła się wygrywać. Pora w końcu na zwycięstwo w meczu o stawkę z klasowym rywalem. Czekamy na nie od... MŚ 2017.

Polska - Tunezja / 15.01.2021, godz. 20.30 (relacja LIVE w WP SportoweFakty)

ZOBACZ:
Słoweńcy zlali Koreańczyków
Wymarzona inauguracja Portugalczyków

Komentarze (2)
avatar
Montana
15.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czas zacząć MŚ. Mam nadzieję że zespół dzisiaj da z siebie wszystko co najlepsze i powalczy o zwycięstwo. 
avatar
marolstar
15.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chrabkowski to jest doświadczony chyba tylko z PESEL-a. W obronie objeżdżany jak tyczka a to ma być niby nasz podstawowy obrońca. To ja już wolałbym w obronie Syprzaka który podobno nie broni a Czytaj całość