PGNiG Superliga. Nieskuteczność problemem Pogoni. Górnik "złapał" kontakt z czołówką

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Anton Terekhof, Jan Czuwara
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Anton Terekhof, Jan Czuwara

Sandra Spa Pogoń przegrała zaległe spotkanie z 4. kolejki PGNiG Superligi Mężczyzn z Górnikiem Zabrze 23:27. Dzięki wygranej ekipa ze Śląska doskoczyła do Azotów Puławy. Szczecinianie zaś muszą mieć się na baczności.

Sandra Spa Pogoń i Górnik meczem w Szczecinie w końcu nadrobiły ligowe braki. Zespoły miały zagrać ze sobą w ramach 4. kolejki PGNiG Superligi Mężczyzn. Spotkanie było zaplanowane jeszcze we wrześniu 2020 roku. Faworyt z Zabrza, dzięki wygranej w Grodzie Gryfa zrównał się punktami z Azotami Puławy.

Szczecinianie od początku mieli problem w dochodzeniu do pozycji rzutowych. Często nadziewali się na blok gości. Ci drudzy zaś akcja po akcji powiększali przewagę. Nie można jednak powiedzieć, by obrona miejscowych nie była aktywna. Mimo to, któryś z graczy Marcina Lijewskiego potrafił "przyłożyć" z daleka. Dochodziła do tego znaczna liczba strat - dodatkowy atut dla przyjezdnych. Po 11. minutach tablica świetlna wskazała już stan 2:7.

Kiedy wydawało się, że Pogoń jest w stanie nadrobić stratę, wystarczyło kilka chwil przy totalnym braku skuteczności, by wcześniejszy trud poszedł całkowicie na marne. Niewiele dały interwencje sam na sam Antona Terekhofa, jak ta z udziałem Jana Czuwary. Górnik miał wyraźną przewagę, choćby przy trafieniach z drugiej linii, w której prym wiedli Iso Sluijters oraz Adrian Kondratiuk. Portowcy byli za wolni co najmniej o jedno tempo w kontrach. Nadrabiali nieco indywidualnymi próbami Pawła Krupy czy Łukasza Gieraka. To jednak trochę za mało.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nietypowa sytuacja w meczu. Niemal wszedł z piłką do bramki

Ekipa ze Śląska bardzo dobrze wyglądała w grze defensywnej. Zawodnicy skupiali się na pilnowaniu centralnej strefy i robiło to dużą różnicę. Nawet 7-bramkowa przewaga nie usypiała przyjezdnych. Niemal sprinterskie powroty po własnych błędach były idealnym przykładem. Trzeba przyznać, że rezultat sprzed przerwy "ustawił" to spotkanie. Górnik starał się kontrolować przebieg boiskowych wydarzeń, a przy wciąż dużej nieskuteczności szczecinian, nie było to trudne zadanie. Nieco zakłamywała sytuację bramka Adama Wąsowskiego w 41. minucie po kapitalnej asyście Gieraka.

Gra gol za gol nic gospodarzom nie dawała. A tak wyglądał ostatni fragment spotkania. Oczywiście, jeśli nie licząc interwencji Jakuba Skrzyniarza. Bramkarz przyjezdnych odbił trzy sytuacje sam na sam w krótkim czasie, co ostatecznie pogrążyło Pogoń. Udało się za to nieco "przypudrować" końcowy wynik. 3 punkty pozwoliły Górnikowi dogonić w tabeli Azoty (choć puławianie zagrali o dwa spotkania mniej). Portowcy muszą za to mieć się na baczności, bo każda kolejna strata może oznaczać spory spadek.

PGNiG Superliga, 4. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 23:27 (10:16)

Sandra Spa: Terekhof, Gawryś - Telenga, Krok, Wrzesiński, Wąsowski 2, Gierak 5, Krupa 3, Bosy, Biernacki 6, Jedziniak, Krysiak, Matuszak, Rybski 3 (2/2), Zaremba 2, Fedeńczak 2.
Karne: 2/2.
Kary: 8 min. (Wąsowski - 6 min., Krupa - 2 min.).
Czerwona kartka: Adam Wąsowski w 59. minucie meczu z gradacji kar.

Górnik: Galia, Skrzyniarz - Daćko 1, Bis 1, Tomczak 2 (0/1), Łyżwa 3, Sluijters 5, Czuwara 2 (1/1), Pawelec, Buszkow 3, Gliński, Gogola 4, Kondratiuk 4, Dudkowski, Krawczyk 2, Adamuszek.
Karne: 1/2.
Kary: 6 min. (Adamuszek - 4 min., Kondratiuk - 2 min.).

Sędziowie: Bąk, Ciesielski (obaj z Zielonej Góry).
Widzów: bez udziału publiczności.

Czytaj także:
--> Pierwszy Kolumbijczyk w polskiej PGNiG Superlidze
--> Kolejny wielki transfer. Nosek przenosi się z Lublina do Francji

Komentarze (0)