Młyny Stoisław przystępowały do spotkania osłabione. Brakowało Juliji Andrijczuk - jednej z liderek w drugiej linii koszalinianek. Z drugiej jednak strony nie ciążyła na nich taka presja, jak na przeciwniczkach, które próbowały ratować niezbyt udany sezon.
Monika Marzec mogła być nieco zaniepokojona, widząc postawę swojego zespołu po rozpoczęciu meczu. Pierwszą bramkę z akcji Perła rzuciła dopiero w 9. minucie za sprawą Marty Gęgi. Wcześniejszą zdobycz przyjezdne zawdzięczały dzięki skuteczności w kontrze. Tych samych problemów nie miały miejscowe. Wystarczyło spojrzeć, w jaki sposób lubelską obronę oszukiwały Anna Mączka czy Lesia Smolich. Druga rzecz, że koszalinianki częściej niż przeciwniczki stawały na linii 7. metra. Co ciekawe, jako pierwszy o czas poprosił jednak Waldemar Szafulski.
Zdecydowanie za wcześnie było aby wyciągać daleko idące wnioski. Gdy Młyny wychodziły na prowadzenie, nawet kilkubramkowe, nie potrafiły tego utrzymać, czy jeszcze powiększyć. Duża była w tym zasługa choćby Weroniki Gawlik. Idealny przykład to 23. minuta i podwójna interwencja reprezentacyjnej bramkarki. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy statystyki zaczęły bardziej przemawiać za mistrzyniami kraju. Lepiej wyglądały w ataku, lepiej broniły. Niemniej, do przerwy mieliśmy remis po 11.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
To, co nie udało się lubliniankom zrobić przed przerwą, szybko zrealizowały zaraz po zmianie stron (12:15). MKS jeśli prowadził, to najwyżej jednym trafieniem. Dobre wejście zanotowała wówczas Patrycja Królikowska. Za to Młyny zaczęły pudłować, pojawiały się błędy podań. Zmiana wyniku dla gospodyń nastąpiła dopiero po 7 minutach niemocy. Koszalinianki miały jeszcze szansę zbliżyć się do rywalek mając dwie zawodniczki więcej na parkiecie. Ostatecznie tych strat nie zniwelowały.
W 47. minucie, po kolejnej nieudanej próbie pod bramką Gawlik, kontrę zakończyła Joanna Gadzina (16:22). Młyny postawiły się tym samym pod ścianą, której w końcowym rozrachunku nie przebiły. Zdecydowanie brakowało im rzutu z drugiej linii. Zupełnie niewidoczne u koszalinianek było prawe skrzydło. 12. przegrana zespołu z województwa zachodniopomorskiego w sezonie 2020/2021 zaczynała nabierać realnych kształtów. Trzeba przyznać, że w drugiej połowie różnica między drużynami była już znaczna. Siódemka Marzec po wygranej ma już tylko 1 punkt mniej od KPR-u Gminy Kobierzyce.
PGNiG Superliga Kobiet, 19. kolejka:
Młyny Stoisław Koszalin - MKS Perła Lublin 22:30 (11:11)
Młyny Stoisław: Filończuk, Krebs - Urbaniak, Mazurek 4 (1/1), Mączka 6 (3/3), Haric 3, Wołownyk 1, Kowalik, Rycharska 3, Nowicka, Smolich 2 (0/1), Borysławska 2, Andrijczuk, Somionka 1.
Karne: 4/5.
Kary: 4 min. (Rycharska, Borysławska - 2 min.).
MKS Perła: Razum, Gawlik, Wdowiak - Balsam 1, Szarawaga, Winjukowa (0/1), Więckowska 1, Gęga 7 (3/3), Królikowska 5, Tatar 3, Nocuń 1, Anastacio 3, Nosek 2, Gadzina 1, Rosiak 3, Achruk 3 (2/2).
Karne: 5/6.
Kary: 8 min. (Anastacio - 4 min., Szarawaga, Gęga - 2 min.)
Sędziowie: M. Orzech, R. Orzech.
Widzów: bez udziału publiczności.
Czytaj także:
--> Orlen Wisła z nowym bramkarzem
--> Potentat z Węgier ma już gotowy skład