PGNiG Superliga. Nic dwa razy się nie zdarza. Wadim Bogdanow bliski ideału

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Wadim Bogdanow
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Wadim Bogdanow

Zagłębie Lubin nie powtórzyło sukcesu nad Azotami Puławy z Pucharu Polski. W 17. kolejce PGNiG Superligi gospodarze wyraźnie ulegli rywalom 23:32. Kapitalną robotę wykonał w tym meczu Wadim Bogdanow. Taki wynik to rzadkość.

Puławianie przystępowali do spotkania w Lubinie pamiętni niespodziewanej przegranej w Pucharze Polski i pożegnaniu się z marzeniami o medalu w tych rozgrywkach. Miedziowi w 1/4 finału pokonali KS Azoty na ich terenie 31:30. To była wtedy ogromna sensacja. Do drugiej już nie doszło.

Przyjezdni od pierwszych chwil "rzucili się" na gospodarzy, jakby od razu zamierzali pokazać, że poprzedni rezultat był zwykłym wypadkiem przy pracy. Szybkość prowadzenia ataków w ich wykonaniu stanowiła dla Zagłębia naprawdę spory problem. Do tego doszedł problem ze skutecznością. Szczęśliwie lubinianie mieli w swoich szeregach Marcina Schodowskiego. Co prawda po 60 minutach jego indywidualne statystyki zatrzymały się na poziomie 30 procent, ale akurat w tamtym czasie te interwencje robiły różnicę.

Wystarczył jednak kwadrans, by faworyt tej konfrontacji połapał się w poczynaniach rywali. Wtedy to nie do powstrzymania byli: Andrij Akimienko oraz Michał Jurecki. Bomby tego drugiego to już w PGNiG Superlidze Mężczyzn chleb powszedni. Ale ani jeden, ani drugi nie potrafił przyćmić poczynań między słupkami Wadima Bogdanowa. Rosjanin tylko po 30 minutach sięgnął wyniku marzeń (48 proc. skutecznych obron). Właściwie dzięki niemu Azoty schodziły do szatni w znakomitych nastrojach. Na pewno cieszył się Michał Skórski, który na ławce zastępował chorego Larsa Walthera.

ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat nie próżnuje po zakończeniu kariery. "Jesteśmy w trakcie pisania scenariusza do filmu"

Wystarczyło nie stracić koncentracji, co akurat niezbyt udało się we własnej hali podczas meczu w Pucharze Polski. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby Skórski w przerwie nie przypominał właśnie wydarzeń z końca lutego. Miejscowym tym razem brakowało argumentów. Owszem, stwarzali zagrożenie z różnych pozycji, ale za rzadko kończyło się to umieszczeniem piłki w siatce przyjezdnych. A jeszcze kiedy znowu rozstrzelał się Jurecki (18:27), stało się jasne, że 3 punkty pojadą do Puław.

- Myślę, że był to dobry mecz, w którym było dużo walki, szczególnie w obronie, sporo fajnych akcji w ataku. Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa, tym bardziej, że ostatni mecz Pucharu Polski przegraliśmy z Zagłębiem. Życzymy drużynie z Lubina powodzenia w dalszej fazie rozgrywek - ocenił zawody trener Skórski.

- Przez pewien czas graliśmy z Puławami jak równy z równym, natomiast początek meczu w naszym wykonaniu był nieskuteczny, obijaliśmy słupki bramki rywali. Później Azoty odskoczyły, my zaczęliśmy gonić, ale wówczas trzeba grać coraz szybciej i te błędy się nawarstwiają - podsumował to wydarzenie opiekun Miedziowych, Jarosław Hipner.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 17. kolejka:

Zagłębie Lubin - KS Azoty Puławy 23:32 (11:17)

Zagłębie: Bartosik, Schodowski - Stankiewicz 3, Netz 2, Moryń 2, Pawlaczyk, Gębala 1, Sroczyk 1, Pietruszko 2, Marciniak 2, Hajnos, Bogacz 2, Kupiec 1, Adamski 2, Drobiecki 3, Czyczykało 2.
Karne: 3/4
Kary: 8 min. (Adamski - 4 min., Pietruszko, Kupiec - 2 min.).

Azoty: Bogdanow, Zembrzycki - Akimienko 6, Łangowski 2, Podsiadło 1, Przybylski 3, Jurecki 7, Szyba 3, Rogulski 3, Kowalczyk 2, Dawydzik 2, Gumiński, Seroka 1, Jarosiewicz 2.
Karne: 2/2.
Kary: 8 min. (Rogulski - 4 min., Łangowski, Dawydzik - 2 min.).

Sędziowie: Gratunik, Wołowicz.
Widzów: bez udziału publiczności.

Czytaj więcej:
--> Piotrkowianin przegrał mecz z 6 punktów i wciąż jest na dnie
--> Łomża Vive szykuje hitowy transfer

Komentarze (1)
Wiślak zks
21.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wiadomość dnia, Robert Lis trenerem Puław.