W niedzielę szczypiorniści Sandra Spa Pogoni Szczecin prowadzili z Zagłębiem Lubin już różnicą dziewięciu bramek. Mogło się wydawać, że czeka ich spokojna końcówka, jednak nic bardziej mylnego. Lubinianie wykonali jeszcze jeden zryw i przewaga zaczęła topnieć w bardzo szybkim tempie. Ostatecznie z wyniku 16:25 zrobiło się 29:31 i komplet punktów mimo wszystko pojechał do Szczecina.
Goście mogli srogo zapłacić za dłuższy moment dekoncentracji. - Zagraliśmy 50 minut bardzo dobrego grania. Uspokoił nas wynik, gdy prowadziliśmy dziewięcioma bramkami i zaczęliśmy popełniać głupoty. Wiedzieliśmy, że Zagłębie wyjdzie systemem 5:1 i wystarczyło wrócić do innego ustawienia, ale mieliśmy zaćmienie - przekazał Rafał Biały, trener szczecińskiego klubu.
- Szkoda, bo mogliśmy wygrać wyżej, ale ten wynik przed meczem bralibyśmy w ciemno. Wiedzieliśmy jaką mieliśmy passę i jak graliśmy na wyjeździe. Udało się zdobyć halę w Kwidzynie i w Lubinie, nerwy nam opadły i czekamy na kolejny mecz u nas. Musimy się poleczyć - dodał.
Może być to cenna nauczka na przyszłość dla drużyny ze Szczecina. - Graliśmy super zawody, Zagłębie niczym nas nie zaskoczyło i nagle zaczęliśmy łapać głupie kary. Spodziewaliśmy się wyższej obrony Zagłębia, ale skończyło się dwoma bramkami różnicy. Przed meczem jednak taki wynik bralibyśmy w ciemno - ocenił zawodnik Sandra Spa Pogoni, Bartosz Telenga.
Czytaj także:
Mecz w Szczecinie mógł się źle skończyć dla Pogoni
Niesamowita metamorfoza Chrobrego
ZOBACZ WIDEO: Bartłomiej Dąbrowski docenił klasę Chemika Police. "Wykonali fantastyczną robotę"