Nieustanna gonitwa lubinianek za wynikiem, strata w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry, dramatyczny przebieg konkursu rzutów karnych. Derby Dolnego Śląska dostarczyły potężną dawkę emocji i były w ten pochmurny dzień idealnym substytutem mocnej, pobudzającej kawy. Gdyby MKS Zagłębie Lubin zakończyło je na swoją korzyść, niewątpliwie zapamiętałoby ten mecz na bardzo, ale to bardzo długo.
Zacznijmy jednak od początku, a początek należał do mocno nastawionych na sukces zawodniczek z Kobierzyc. Nie minął nawet kwadrans zawodów, a Bożena Karkut musiała poprosić o czas. Trenerkę mogły niepokoić notorycznie powtarzające się straty i przestój w ataku pozycyjnym (5:2 w 9').
Lubinianki zmieniły system obrony. Kinga Grzyb odcinała od gry bardzo dobrze dysponowaną Kingę Jakubowską, która... mimo indywidualnego krycia potrafiła urwać się i wywalczyć rzut karny.
Wicemistrzynie Polski z czasem zaczęły się rozkręcać. Dużo korzyści przynosiła im na pewno gra z obrotową - Joanną Drabik, ale gospodynie nie pozostawiały tego bez odpowiedzi i cieszyły się w tej fazie meczu z ładnych bramek Małgorzaty Buklarewicz. Prowadzenie miejscowych podwyższyła wkrótce Aleksandra Kucharska (10:7 w 21') i na tym koniec. Do końca pierwszej połowy na listę strzelczyń wpisywały się już tylko zawodniczki lubińskiego klubu.
Tuż po zmianie stron lepiej prezentowały się zawodniczki Edyty Majdzińskiej (15:11 w 36'), jednak MKS Zagłębie Lubin nie przestało naciskać. Dobrą zmianę na lewej flance dała Daria Zawistowska, a w bramce nie zawodziła czujna Monika Maliczkiewicz.
Szczypiornistki ze stolicy polskiej miedzi dopięły swego i doprowadziły do wyrównania za sprawą Malwiny Hartman (18:18 w 49'), ale długo nie potrafiły pójść za ciosem. - Nie ma takiego grania. Nie ma takiego grania, ma być ustawione granie, dłuższe i do pewnej akcji. Nie dajcie się skusić, dziewczyny - mówiła na czasie do zawodniczek, trener Bożena Karkut.
Lubinianki miały wygraną w regulaminowym czasie gry (i złoto) na wyciągnięcie ręki (22:23 w 59'). Prowadzenie jedną bramką, ćwierć minuty do ostatniego gwizdka sędziów, a do tego jeszcze posiadanie piłki. Finał? Fatalne podanie, przechwyt Aleksandry Tomczyk, remis i konkurs rzutów karnych!
Beata Kowalczyk zaczarowała bramkę i sprawiła, że MKS Zagłębie Lubin musi się uzbroić w cierpliwość. Pani Profesor zatrzymała Joannę Drabik, później wyczuła intencje Kingi Grzyb, a jeszcze później wygrała pojedynek z Patrycją Świerżewską.
KPR Gminy Kobierzyce - MKS Zagłębie Lubin 23:23 k. 3:1 (10:10)
KPR: Kowalczyk, Zima - Buklarewicz 2, Despodovska 2, Ivanović, Jakubowska 7, Janas 2, Koprowska, Kucharska 2, Mokrzka, Tomczyk 1, Ważna 1, Wicik 1, Wiertelak 2.
Karne: 2/5
Kary: 10 min.
Zagłębie: Wąż, Maliczkiewicz - Drabik 6, Galińska 1, Górna, Grzyb 4, Hartman 3, Kochaniak 1, Kurdzielewicz, Matieli 3, Milojević, Świerżewska 2, Zawistowska 3.
Karne: 4/4
Kary: 8 min.
Sędziowie: Andrzej Gratunik i Mariusz Wołowicz
---> Posiłki z Lublina. KPR Gminy Kobierzyce z nową obrotową
---> Gwiazda reprezentacji Polski wygrała z depresją. "Zaczęłam się oszukiwać"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska fitnesska na Dominikanie. Wygląda jak milion dolarów