Zawodnicy Sandra Spa Pogoni Szczecin pokonali rywala z Kalisza 27:24. - To, co się wydarzyło przed meczem brałbym w ciemno, bez zastanowienia. Różne treningi w bramce wyglądały, bo Anton Terechow ma jedną kontuzję, ja mam podobną, na innej płaszczyźnie. Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie w jakikolwiek sposób. Mam też dużo pretensji, ale po części sam to potrafię zrozumieć, bo treningi były na sto procent - powiedział Mateusz Gawryś, bramkarz klubu ze Szczecina.
Do ideału Gawrysiowi zabrakło obrony rzutów karnych. Kamil Adamski pozostał niepokonany. - Śmiałem się, że nie rozgryzłem karnych Kamila Adamskiego. Bardzo się na to nastawiłem, ale nie wyszło - zauważył.
Spotkanie obfitowało w walkę na boisku. - Zespół ze Szczecina i my słyniemy z ostrej defensywy. Kibicom mecz mógł się nie podobać, było dużo kar - to był brudny mecz. Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy na trudny teren. Sandra Spa Pogoń Szczecin była po trzech zwycięskich meczach z rzędu - zaznaczył Robert Kamyszek, zawodnik Energi MKS-u.
- Jesteśmy strasznie wkurzeni na siebie, bo byliśmy świetnie przygotowani i szczecinianie niczym nas nie zaskoczyli. Zawiodła też nasza skuteczność w ataku - kilka kontrataków i zgubionych piłek doprowadziło do tego, że wynik jest, jaki jest. W końcówce goniliśmy, będziemy analizować ten mecz i walczymy dalej - podkreślił Kamyszek.
Czytaj także:
Złoto Vive coraz bliżej
Stal nie spuszcza głów po porażce
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: amatorzy mieli skakać do wody. Brutalne zderzenie z rzeczywistością!