Blaugrana była na prostej do awansu już po pierwszym meczu w Brześciu, chociaż Mieszków ze Stasem Skube na czele dość mocno starał się pokrzyżować plany. Rewanż przebiegał według planu Barcelony, dobrze bronił Gonzalo Perez de Vargas, szczególnie po przerwie i zupełnie zniechęcił strzelców Mieszkowa.
Mistrzom Hiszpanii nie przeszkodziła nieobecność Raula Entrerriosa, Aitora Arino i Luki Cindricia. Do składu wrócił za to Blaż Janc i od razu zameldował się z pięcioma bramkami. Spotkanie budziło emocje głównie dlatego, że po 12 latach z Palau Blaugrana żegnał się trener Xavier Pascual, a także wieloletni obrotowy Cedric Sorhaindo. Wśród przegranych znowu zabrakło byłego reprezentanta Polski Pawła Paczkowskiego.
FC Barca Lassa zgodnie z oczekiwaniami awansowała do Final4 i wydaje się głównym faworytem do pierwszego od 2015 roku triumfu. Jej najgroźniejszym konkurentem powinni być mistrzowie Francji, Paris Saint-Germain HB, którzy poradzili sobie z obrońcami tytułu z Kilonii.
ZOBACZ WIDEO: Obawy przed bańką w Lidze Narodów. "Vital Heynen na pewno ma przygotowany plan B"
Końcowe rozstrzygnięcia w europejskiej elicie mają to do siebie, że bywają bardzo nieprzewidywalne. Na dowód awans do najlepszej czwórki Aalborg Handbold i HBC Nantes. Duńczycy przez cały sezon próbowali ugryźć wielką trójkę swojej grupy (PSG, Barcelona, THW Kiel), aż w końcu zaskoczyli innego faworyta z Flensburga. Aalborg sensacyjnie wysoko wygrał u siebie, a w rewanżu w końcówce stoczył heroiczny bój o obronę przewagi.
HBC Nantes sprowadziło na ziemię Telekom Veszprem. Węgierski potentat wciąż pozostaje bez triumfu w Lidze Mistrzów, chociaż tym razem wydawało się, że po odpadnięciu Łomży Vive Kielce droga do Final4 zamieniła się w autostradę (CZYTAJ).
FC Barca Lassa - Mieszkow Brześć 40:28 (21:13)
Najwięcej bramek: dla Barcy - Casper Mortensen 7, Aleix Gomez 6, Dika Mem, Blaż Janc - po 5; dla Mieszkowa - Mikita Waliupow 7, Sandro Obranović 5, Wiaczesław Szumak 5