Liga Europejska. Wielki weekend Orlenu Wisły. Historyczna szansa przed Nafciarzami

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Lovro Mihić i Niko Mindegia
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Lovro Mihić i Niko Mindegia

Istnieją prawie 60 lat, ale nigdy nie grali o tak poważne trofeum. Orlen Wisła Płock rozpoczyna decydującą batalię o triumf w Lidze Europejskiej.

Seryjnie zdobywali mistrzostwa Polski i krajowe puchary, do tytułów w Europie nawet się nie zbliżyli. Orlen Wisła Płock po raz pierwszy w historii klubu jest o krok od europejskiego trofeum, będzie kopciuszkiem wśród niemieckich potęg - Rhein-Neckar Loewen, SC Magdeburg i Fuechse Berlin. Dodajmy, że kopciuszkiem niesłusznie skazywanym na niepowodzenie.

Kiedy Nafciarze trafili przed sezonem do Ligi Europejskiej, albo jak twierdzili złośliwi zostali do niej zdegradowani z Ligi Mistrzów, ci bardziej optymistycznie nastawieni widzieli w tym ogromną szansę. Przy całym szacunku dla umiejętności graczy Wisły i starań działaczy, wicemistrzowie Polski nie byli w stanie sprostać tuzom piłki ręcznej. W Lidze Europejskiej to już co innego. Rywale wprawdzie mocni, ale wszyscy jakby w zasięgu Nafciarzy. A i prestiż całkiem spory, bo do rywalizacji przystąpili mocarze z Francji i Niemiec.

Wyjście z fazy grupowej było obowiązkiem, schody zaczęły się od dwumeczu ze Sportingiem Lizbona. Po horrorze w rewanżu przyszła huśtawka nastrojów z nieprzewidywalnym duńskim GOG. Po przyjeździe z Półwyspu Jutlandzkiego wydawało się, że Final4 uciekło, tymczasem rewelacyjny kwadrans w rewanżu zapewnił Wiśle zwycięstwo 31:26 i historyczny awans do Final4.

ZOBACZ WIDEO: Obawy przed bańką w Lidze Narodów. "Vital Heynen na pewno ma przygotowany plan B"

Sukces Wisły doceniono w Europie, ale wicemistrzowie Polski nie są do końca traktowani na poważnie jako kandydat do triumfu. A to mylne wrażenie, bo rywale, choć mocni, to są w zasięgu płocczan. Poza tym, raczej cieniują ostatnio w Bundeslidze, oddychając rękawami po maratonie spotkań, jaki zafundowały im ligowe władze, chociaż bardziej należałoby napisać, że to zasługa pandemii i prób łatania kalendarza.

Zarówno RNL, jak i Magdeburg, nie czują się zbyt pewnie przed Final4, głównie dlatego, że ich ostatnie występy w Bundeslidze raczej odbiegały od oczekiwań. Oba zespoły przegrały ze średniakiem z Erlangen, Magdeburg nie poradził sobie nawet u siebie z walczącym o utrzymanie Balingen. Najsolidniej na tle niemieckich konkurentów wypada ostatnio Fuechse, które unikało poważnych wpadek, ale wcześniej potraciło punkty.

Na razie całą uwagę Nafciarzy skupia półfinałowy rywal z Magdeburga. Jest kogo rozpracowywać. Gladiatorzy może nie są taką potęga jak na początku XXI wieku, gdy z Bogdanem Wentą na ławce oraz w składzie z Karolem Bieleckim, Bartoszem Jureckim i Grzegorzem Tkaczykiem wygrywał Puchar EHF w 2007 roku, ale nie wypadają ze ścisłej czołówki Bundesligi. Drużynę odmłodzono, o wynikach decyduje 24-letni islandzki mańkut Omar Ingi Magnusson, z drugiej strony wciąż mocno trzymają się starzy liderzy jak Michael Damgaard, Marko Bezjak czy Jannick Green w bramce. Obok Żeljko Musy, postacią nr 1 w obronie jest Piotr Chrapkowski.

Akurat Wisła nie ma powodów do wielkich narzekań, w Superlidze w bardzo dobrym stylu zapewniła sobie srebro, nie dając Azotom szans. Nadal kuleje wprawdzie prawe rozegranie, obsadzane z konieczności (i z powodzeniem) przez Michała Daszka, ale do mizerii wśród mańkutów wszyscy zdążyliśmy się już przyzwyczaić.

- Final Four to tak trochę Niemcy kontra reszta Europy reprezentowana przez polski zespół z międzynarodowym składem. Myślę, że powinniśmy być dumni, że w składzie są trzy niemieckie zespoły i jeden z Polski. To pokazuje jak pracujemy w Płocku i jak się rozwijamy w ostatnich sezonach. Nie jedziemy do Niemiec na wycieczkę - zapowiedział trener Xavier Sabate.

Według egipskich mediów, z powodu przebytego zakażenia koronawirusem w składzie Nafciarzy zabraknie wypożyczonego Abdelrahmana Homayeda. Cała odpowiedzialność za płocką bramkę spadnie na Adama Morawskiego, Ivan Stevanović dopiero niedawno wznowił treningi po komplikacjach po przebytym COVID-19.

SC Magdeburg - Orlen Wisła Płock / 22.05.2021, godz. 18.00
Rhein-Neckar Loewen - Fuechse Berlin / 22.05.2021, godz. 20.45

ZOBACZ:
Zryw Ruchu nie wystarczył na medalistki
Symbol klubu zostaje w Tarnowie

Źródło artykułu: