Pierwsza połowa przebiegała głównie pod znakiem wyrównanej gry. W rozegranie obu drużyn wkradało się sporo zamieszania, choć to kaliszanie grali nieco spokojniej. Po dziesięciu minutach dało im to pierwsze dwubramkowe prowadzenie, które szybko stopniało dzięki dobrej postawie w bramce Patryka Małeckiego. Gospodarze zmotywowali się i zaczęli lepiej budować swoje akcje.
W ich szeregi po faulu wkradła się jednak mała dekoncentracja, która mogła dać kaliszanom szansę na łatwą ucieczkę punktową. Ci jednak długo tego nie wykorzystywali, mimo świetnych obron Mikołaja Krekory. Dopiero na 3 minuty przed końcem tej połowy podopieczni Tomasza Strząbały zaczęli dystansować gospodarzy schodząc na przerwę z przewagą 14:11.
Choć na początku drugiej części spotkania wydawało się, że kaliszanie zaczną dyktować przebieg meczu to na ich drodze stanął Rennosuke Tokuda. Japończyk po średniej pierwszej połowie wreszcie znalazł odpowiedni rytm i z każdą minutą rozkręcał się coraz bardziej, co w 39. minucie dało tarnowianom remis. Po stronie gości bardzo dobrze prezentował się za to Mateusz Góralski. Wynik nie przestawał falować. Co tarnowianie nadrobili, to kaliszanie ponownie zdobywali.
Mały przełom nastąpił w 51. minucie, kiedy gospodarze zdołali po raz pierwszy w tej połowie przechylić wynik na swoją stronę. Jak w całym meczu, oznaczało to jednak, że po chwili Energa MKS ponownie wyszła na dwie bramki przewagi. Tym razem jednak swojego prowadzenia już nie wypuściła, ostatecznie zwyciężając 33:30.
Grupa Azoty Tarnów - Energa MKS Kalisz 30:33 (11:14)
Grupa Azoty Tarnów: Liljestrand, Ciochoń, Małecki – Sanek 2, Mróz, Kniazeu 5, Tokuda 5, Dadej 1, Sikora, Majewski, Kużdeba 6, Wajda, Wojdan 6, Pedryc 1, Klamrzyński, Yoshida 4
Energa MKS Kalisz: Krekora, Zakreta – Krępa 4, Kamyszek 2, Adamski Kacper 4, Kus, Drej 1, Famulski, Misiejuk, Góralski 9, Wróbel, Szpera 4, Pilitowski K. 5, Pilitowski M. 3, Makowiejew 1, Adamski Kamil
ZOBACZ TAKŻE:
Przyszłość MMTS-u Kwidzyn pod znakiem zapytania
Superliga ukarze Dujszebajewa?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Perfekcyjna bramkarka"! Iga Świątek poradziłaby sobie w futbolu?