Pechowy dzień dla gospodarzy. Dreszczowiec dla FC Porto, MOL-Pick Szeged lepszy w Brześciu

Getty Images / Martin Rose / Na zdjęciu: Dean Bombac
Getty Images / Martin Rose / Na zdjęciu: Dean Bombac

Tym razem własny parkiet nie pomógł - dla Mieszkowa Brześć i Dinamo Bukareszt czwartek okazał się nieszczęśliwy, bowiem Białorusini i Rumuni musieli pogodzić się z porażkami w 3. kolejce Ligi Mistrzów. Zwycięstwa świętowali gracze z Porto i Szeged.

Ogromnych emocji dostarczyło przede wszystkim spotkanie w Bukareszcie. Rumuni już w pierwszej serii gier pokazali, że są niezwykle groźni i po letniej przebudowie są w stanie walczyć każdym zespołem z europejskiego topu. Na inaugurację rozgrywek pokonali Łomżę Vive Kielce, a i tym razem byli blisko wywalczenia punktów w starciu z FC Porto.

Portugalczycy zaczęli fatalnie, bo już w drugiej minucie spotkania otrzymali czerwoną kartkę. Na ławkę kar został wyrzucony Djibril M’Bengue i już sam początek zwiastował spore nerwy. Przyjezdni od pierwszych minut świetnie spisywali się natomiast w ataku i błyskawicznie wypracowali przewagę czterech trafień. Rumuni w tym czasie mieli spore problemy ze skutecznością, na dodatek średnio wyglądała ich defensywa.

Gospodarze wspierani przez żywiołowo reagującą publiczność zdołali zmniejszyć straty do jednego trafienia i na przerwę schodzili przegrywając 14:15.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co wyczyniał piłkarz PSG? Trening "na Neymara"

Druga połowa była zdecydowanie bardziej wyrównana - szczypiorniści z Bukaresztu zaczęli od doprowadzenia do remisu i gra zrobiła się naprawdę zacięta. Po chwili to jednak Portugalczycy doszli do głosu, znów odskoczyli na cztery bramki i wydawało się, że wszystko będą mieli już pod kontrolą. Nic bardziej mylnego. Gospodarze ponownie rzucili się do odrabiania strat i na niespełna dziesięć minut przed końcem na tablicy wyników znów zagościł remis.

Przeciąganie liny trwało - gracze z Porto wypracowywali przewagę, by po chwili błyskawicznie ją stracić. Ostatecznie udało im się wygrać, chociaż ostatnie słowo w meczu mieli gospodarze - Bannour zmarnował jednak piłkę na remis.

Szczypiorniści MOL-Picku Szeged sprawę zwycięstwa rozstrzygnęli natomiast w pierwszej połowie pojedynku z Mieszkowem Brześć. Węgrzy po trzydziestu minutach gry prowadzili czterema trafianiami, a przerwie gospodarze nie umieli tej różnicy zniwelować.

Chociaż druga część meczu była zdecydowanie bardziej wyrównana, goście spokojnie kontrolowali wynik. Najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania okazał się Imanol Garcianda - autor siedmiu bramek.

Mieszkow Brześć - MOL-Pick Szeged 25:28 (12:16)
Najwięcej bramek: dla Mieszkowa - Stas Skube, Vladimir Vranjes - po 4, Baptiste Bonnefond, Maksym Baranow - po 3; dla MOL-Picku - Imanol Garciandia 7, Dean Bombac 6, Bence Banhidi 5.

Dinamo Bukareszt - FC Porto Sofarma 26:27 (14:15)
Najwięcej bramek: dla Dinama - Alex Pascual, Raul Nantes, Javier Humet, Razvan Gavriloaia, Nicusor Negru - po 3; dla FC Porto - Miguel Alves, Victor Iturriza Alvarez - po 5, Fabio Magalhaes, Leonel Fernandes - po 4.

Komentarze (2)
endriu122
1.10.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Takich wyników - niespodzianek w tej edycji LM zapowiada się zdecydowanie więcej. 
avatar
Maxi- 102
30.09.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dwa punkty, które Dynamo zdobyło w meczu z Łomżą to będą to jedyne 2 punkty zdobyte w tegorocznej LM przez zespół z Rumunii.....:)