Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy jest pan zaskoczony wynikami MMTS-u w tym sezonie?
Zbigniew Markuszewski, trener MMTS-u Kwidzyn: Na pewno nie liczyłem na to, że będzie aż tak dobrze. Przyszedłem pomóc temu zespołowi, ale nie liczyłem że będziemy mieli tyle punktów na tym etapie rozgrywek. Jestem zadowolony szczególnie z mentalnej postawy zespołu, ale również z umiejętności chłopaków. Bazą sukcesu jest atmosfera drużyny na boisku i poza.
Trudno się też gra, jak co sezon z drużyny wyjmowane są 2-3 podstawowe ogniwa.
To jest bardzo sympatyczne, że trafiłem do zespołu, który pamiętam po ostatnim rozstaniu - to charakterny, waleczny zespół, z mentalnym nastawieniem i to jest najważniejsze. MMTS, to specyficzny zespół. Tu nie każdy może grać, bo trzeba się dopasować właśnie mentalnie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: olbrzymie święto na ulicach! Te obrazki robią wrażenie
Ostatnie mecze wygrywaliście w dramatycznych okolicznościach. Jak pana zdrowie?
Zdrowie jest fantastyczne i mogę opowiedzieć pewną historię. Przed meczem z Sandra Spa Pogonią Szczecin powiedziałem, że to najważniejszy mecz w lidze, po którym pójdzie zdecydowanie łatwiej. Po spotkaniu powiedziałem chłopakom: słuchajcie, a teraz zostały nam same trudne mecze, każdy trudniejszy od poprzedniego. Nasz zespół nie może wygrywać różnicą 6-8 bramek. Jesteśmy równi z większością zespołów w lidze, a wygrywa się konsekwencją, zespołowością czy mentalem.
Wy i Piotrkowianin zyskaliście na dobrym początku sezonu, bo inaczej gra się gdy zaczyna się ligę od pozytywnych wyników.
Zdecydowanie tak, tym bardziej że wszyscy znamy historię ostatnich miesięcy MMTS-u. Ci chłopcy nie byli pewni czy będą tu dalej grać, czy będzie zespół, ilu z nich zostanie. Dlatego tak ważny był sukces. Wygraliśmy parę meczów w okresie przygotowawczym i wzmocniło to chłopaków. Po pierwszym spotkaniu udowodniliśmy, że możemy grać lepiej i skutecznej.
A czy problemy MMTS-u są wyprostowane?
Sprawy organizacyjne zostały wyprostowane. Klub funkcjonuje fajnie - i sponsorzy i miasto wyciągnęli rękę do klubu i na dziś to profesjonalny klub. Widać otoczkę meczową, imprezy towarzyszące, przygotowanie spotkań i zaopatrzenie chłopaków w medykamenty, a także płynność wypłat. To wszystko daje spokój i pewność tego, że można dalej się rozwijać.
Drzemie w was jeszcze większy potencjał, co widać po tym kto w kolejnych meczach nagle "wyskakuje".
Gdyby przeanalizować nasze dotychczasowe mecze, mamy to szczęście, że ktoś zawsze gra ponad przeciętność. Wydawało by się w pewnym momencie, że Robert Orzechowski będzie miał problem ze znalezieniem miejsca w zespole, a on zagrał fantastyczny mecz na skrzydle i na rozegraniu. Do tego Hubert Kornecki i paru innych chłopaków, którzy pokazują swoje możliwości. Nie ukrywamy, że brakuje nam typowego "rzutka". To nasz największy problem, ale i zadanie dla działaczy na następny sezon.
Prowadzenie treningów musi być więc dla pana przyjemnością w takiej atmosferze?
Tak, tym bardziej że ja już pożegnałem się z tym zawodem, rozdałem sprzęt sportowy i siedziałem przed telewizorem. Poproszono mnie, żebym jeszcze raz spróbował i dało mi to dużą satysfakcję, że mogę z takim zespołem pracować i poczuć atmosferę rywalizacji.
Pół żartem, pół serio czy pana syn Marcin nie jest zazdrosny? To on w teorii miał prowadzić superligowy zespół w sezonie 2021/22, a nie jego ojciec.
Bardzo bym chciał, żeby był zazdrosny, to może go jeszcze bardziej pociągnie do tego, by być w zespole ligowym. Uważam, że to doskonały materiał na trenera i jest też o nim taka opinia. Życzę mu powodzenia i mam nadzieję, że za bardzo krótki okres czasu zastąpi mnie na tym stanowisku.
Jaki jest sufit MMTS-u?
Trudno jest powiedzieć. W tym roku jednoznacznie działacze przekazali nam, że mamy się utrzymać w lidze. Na dziś to wygląda zdecydowanie lepiej. Ci chłopacy i ja napędzeni sukcesami chcemy do końca powalczyć i wygrać wszystkie trzy mecze do końca roku. To będzie ogromnie trudne, ale dałoby nam doskonałą pozycję wyjściową do osiągnięcia sukcesu w tym roku, czyli wejścia do ósemki, co byłoby niespodzianką.
Wasz następny mecz, to kolejne najważniejsze spotkanie. Grupa Azoty Unia plasuje się na 9. miejscu i ma do was 4 punkty straty, więc zwycięstwo mogłoby mocno was ugruntować w ósemce.
Mam taką nadzieję, że taki sygnał damy sobie i damy tym meczem odpowiedź pozostałym zespołom, z którymi będziemy rywalizowali do końca tego sezonu.
MMTS co jakiś czas wypycha wychowanków na głęboką wodę. Można spodziewać się kolejnych młodych zawodników w składzie?
Chcemy opierać się na wychowankach, bo ich kilku jest. Przypatrujemy się też tym, którzy odeszli z tego klubu, a ja nie wiem dlaczego. Będziemy się im przyglądać w tej rundzie i testować w styczniu. Mowa tu o zawodników z niższych lig. To utalentowana grupa chłopaków. Mamy dobry kontakt z trenerem Mroczkowskim, który tym zawiaduje. Jestem przekonany, że będziemy wprowadzać wychowanków, których za rok-dwa może być więcej niż w tej chwili. Chcę, by klub bazował na młodzieży, która może pokazać się na wyższym poziomie.
A w waszych strukturach macie kogo zapraszać na treningi?
Na dziś ci zawodnicy grają w innych klubach. Korzystamy z pomocy młodego bramkarza, który jest wychowankiem i gra w grupach młodzieżowych w Kwidzynie. Pozostałym się przyglądamy.
Przejdźmy do sytuacji całej ligi. Coraz więcej klubów pozyskuje reprezentantów różnych krajów. PGNiG Superliga idzie w dobrą stronę?
Uważam, że przede wszystkim ta liga jest ciekawsza i na pewno jest mocna. Paru zawodników w czołowych klubach, to ścisła czołówka światowa. Jak będzie to szło w takim kierunku, że będziemy ściągali najlepszych zawodników w Europie, to jest od kogo się uczyć. Cieszę się też z tego, że wiele klubów - jak MMTS stawia na młodych, polskich zawodników, co pozwala rozwijać się najlepszym młodym szczypiornistów w kraju. Kluby szukają najlepszych, więc jest tu kwestia tego czy będziemy potrafili wyszkolić odpowiednich zawodników.
Czytaj także:
Ciekawa opinia z Tarnowa
To nie będzie łatwy wyjazd dla Wisły