Wisła blisko klęski. Nieprawdopodobna końcówka w Irun

Materiały prasowe / Mateusz Słodkowski / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock
Materiały prasowe / Mateusz Słodkowski / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock

Orlen Wisła Płock igrała z ogniem i ledwo obroniła zwycięstwo w Irun. Kolegów uratował niezawodny Michał Daszek (29:28).

Na kwadrans przed końcem przewaga była wysoka, pięcio-, sześciobramkowa. Teoretycznie można się rozejść i zgasić światło. Bidasoa Irun dopiero wróciła do gry po ponad dwutygodniowej przerwie spowodowanej zakażeniami koronawirusem. Miała oddychać rękawami, Wisła powinna wygrać w cuglach i długo zanosiło się na gładkie zwycięstwo. Nikt jednak nie przewidział, że w ostatnim kwadransie zapomni jak gra się w piłkę ręczną!

Wisła sama ukręciła na siebie bat, gubiła piłki, uczyniła bramkarza z Irun bohaterem. Zaciął się kapitalny wcześniej Siergiej Kosorotow, Bidasoa nabrała rozpędu i stopniowo zmniejszała stratę. Chyba nawet łatwiej niż przypuszczała. Na dwie minuty przed końcem zrobiło się już nieciekawie. Wisła musiała drżeć o zwycięstwo, na tablicy był już remis i Bidasoa wyprowadzała - na szczęście nieskuteczną - akcję wartą komplet punktów.

Kibice Wisły zapewne modlili się już do św. Rity, patronki spraw beznadziejnych, ale bardziej wypada prosić o zdrowie dla Michała Daszka. Kto, jeśli nie on, symbol Wisły, mógł wziąć piłkę i tuż przed końcem zdecydować się na indywidualną akcję? Trafił, a z serc Nafciarzy spadł kamień z takim hukiem, że chyba było słychać na Wzgórzu Tumskim.

Wracając do pierwszej połowy i początku drugiej części, wręcz nieprawdopodobne, że mecz prawie skończył się klęską Nafciarzy (a za taką należałoby uważać stratę zwycięstwa w takich okolicznościach). Siergiej Kosorotow z wielką łatwością gubił obronę, jakby naprzeciwko stali rywale z dołu tabeli Superligi, a nie czołowej drużyny ligi hiszpańskiej. Tin Lucin też miał czym straszyć, do spółki z Rosjaninem zapewnił Nafciarzom większość dorobku. Gdyby nie Daszek, wszystko wzięłoby jednak w łeb. Finał szczęśliwy, ale okoliczności do zapamiętania na przyszłość.

Bidasoa Irun - Orlen Wisła Płock 28:29 (11:16)

Bidasoa: Ledo 1, Larrarte, Sierra - Azkue 6, Ugarte 5, Vacero 4, Rodriguez 2, Salinas 5, Fernandez 2, Zabala 1, Nieto 1, Furundarena, Renaud-David, Mugica, Da Silva

Orlen Wisła: Morawski, Ahmetasević - Kosorotow 9, Lucin 6, Mihić 3, Daszek 3, Serdio 2, Komarzewski 2, Krajewski 1, Żytnikow 1, Susnja 1, Mindegia 1, Fernandez, Daćko, Jurecić

ZOBACZ WIDEO: "Hardkorowe stejki". Burneika dał kulinarny popis

Komentarze (59)
avatar
Maxi- 102
8.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Ależ...boli i piecze..."ekspertów" z Kielc....wygrana Wisły....:) 
avatar
jerseyus
8.12.2021
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Wisełka, wrażenia zapachowe miałeś nie najlepsze, bo postępując według wytycznych twojego guru propagandy Wołodii Putina, postanowiłeś tropić Bertusa nawet w kiblu. 
avatar
Ahmed Pol
8.12.2021
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Coraz niższy poziom komentarz prysza 1947 no ale czego się spodziewać po handbollowym zaścianku ach te kompleksy wielkiego świata!!!! 
avatar
WISŁA1947
8.12.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Tylko nie zapomnij przyleźć do tej dusznej sali gimnastycznej tak jak reszta dwie godziny przed meczem grzecznie warować na Wisłę. "Przyszliście...." PS. swoją drogą liczę na to że tym razem wy Czytaj całość
avatar
Monte Cristo
8.12.2021
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
1947. Spokojnie przegrywie , najpierw mecz w Porto , a spuszczenie wam wp...rdolu zostawimy sobie na koniec , jako wisienkę na torcie , żeby uczcić zakończenie bardzo udanej rundy !