Nawet niepoprawni optymiści musieli mocno zweryfikować swoje oczekiwania po pierwszych minutach. Choć Polki zapowiadały, że spróbują powalczyć z faworytkami całego turnieju, to jednak różnica między nimi a Francuzkami była bardzo zauważalna. Każda bramka kosztowała Biało-Czerwone mnóstwo wysiłku. Tym bardziej szkoda, że czasem pieczołowicie wypracowane akcje były koncertowo marnowane.
Francuzki wręcz przeciwnie. Błyskawicznie przechodziły z obrony do ataku, z łatwością zyskiwały miejsce i punktowały do oporu. Przed przerwą Polki wyprowadziły chociaż pojedyncze kontry i nie pozwoliły tak odskoczyć, Barbara Zima obroniła karnego. W drugiej połowie Trójkolorowe podkręciły tempo przez kilka minut i skończyła się zabawa. Polki przez pierwszy kwadrans drugiej części rzuciły zaledwie trzy bramki.
Mecz bardziej przypominał już sparing i nawet wtedy Biało-Czerwone nie były w stanie zmniejszyć straty. Swojego dnia nie miały leworęczne rozgrywające, spodziewano się, że Monika Kobylińska i Natalia Nosek dadzą dużo więcej. Polki prezentowały się o klasę gorzej w każdym elemencie, gdyby nie kilka obron Adrianny Płaczek przewaga sięgnęłaby zapewne 15 bramek.
Z Rosjankami i Serbkami były niezłe fragmenty, tym razem trudno w ogóle znaleźć pozytywy. Rywalki klasy Francuzek są obecnie poza zasięgiem. Więcej można spodziewać się po ostatnich meczach grupowych ze Słowenią i Czarnogórą. Szans na ćwierćfinał już nie ma, ale warto grać o jak najlepszą pozycję końcową.
Francja: Glauser, Darleaux - Nocandy 2, Toublanc 4, Valentini, Pineau 3, Lassource, Zaadi 3, Niakate 2, Ahanda 1, Ugolin 3, Horacek 1, Edwige, Foppa 5, Nze-Minko 1, Granier 1
Polska: Płaczek, Zima, Maliczkiewicz - Płomińska 1, Kobylińska 1, Balsam 3, Gęga, Matuszczyk, Rosiak 1, Górna, Nosek, Zimny 2, Szarawaga, Achruk 1, Roszak 3, Nocuń 3
ZOBACZ:
Przełamanie Stali
Flensburg odżył w LM
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zaręczyny w przerwie meczu? To się nigdy nie znudzi