Porażka z Tunezyjczykami nie jest niczym miłym, zwłaszcza że polscy szczypiorniści od MŚ 2021 wygrali zaledwie raz, ale tak naprawdę nie stało się nic nadzwyczajnego. Skład nie był optymalny, odpoczywał m.in. lekko kontuzjowany Szymon Sićko i kadra od razu straciła główną armatę. Zastępcy - Damian Przytuła i debiutant Ariel Pietrasik - to nie ten poziom dynamiki.
Ruchliwością zaimponował za to Piotr Jędraszczyk. 21-latek z Piotrkowianina zaczął grać tak jak oczekiwano po juniorskich czasach, kiedy wybijał się na tle rówieśników. Z Tunezyjczykami zaprezentował się świetnie, jakby nie czuł debiutanckiej presji. Cztery bramki do przerwy, kilka wykreowanych sytuacji - prawie wszystko co dobrego działo się przed przerwą po polskiej stronie, było jego zasługą. Jeśli ktoś zyskał po meczu z Tunezyjczykami, to przede wszystkim środkowy, który wyrósł na kandydata do roli zmiennika Michała Olejniczaka w ME 2022.
Pozostali debiutanci nie zachwycili (jak Bartłomiej Bis i Ariel Pietrasik) albo nie rzucali się w oczy (jak Mikołaj Czapliński). Bardziej martwi kolejny mecz pod znakiem prezentów dla rywali, łącznie aż 18. Gdyby nie Mateusz Kornecki, to różnica byłaby jeszcze większa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"
- Na ten moment nie jesteśmy gotowi na pierwszy mecz z Austriakami, ale krok po kroku idąc według planu, jaki założyliśmy, będziemy wyglądać o wiele lepiej - uspokaja trener Patryk Rombel.
Selekcjoner zgodnie z zapowiedziami zapewne potasuje w składzie i sprawdzi kolejnych kandydatów do wyjazdu, na debiut czeka jeszcze Miłosz Wałach. Rywalami ruchliwi i nieprzewidywalni Japończycy, którzy na inaugurację poradzili sobie z Holendrami (33:30). Wszystko jednak podporządkowane pod pierwszy mecz ME 2022 z Austriakami (14 stycznia).