W środę ZPRP (Związek Piłki Ręcznej w Polsce) poinformował, że pięciu kadrowiczów przygotowujących się do ME w Bratysławie otrzymało pozytywne wyniki testów na koronawirusa. Zakażeni od razu trafili na izolację, ale wciąż mogą wystąpić na turnieju.
Przed imprezą organizator zdecydował się skrócić izolację z dwóch tygodni do pięciu dni. Po tym czasie zakażony musi uzyskać dwa negatywne testy - pierwszy wykonany najwcześniej piątego dnia po wykryciu infekcji, a drugi minimum 24 godziny później.
To jednak nie wszystko. Osoba nie może również wykazywać jakichkolwiek objawów choroby i przedstawić zaświadczenie lekarskie potwierdzające zdolność do uczestniczenia w zajęciach sportowych na najwyższym poziomie.
Tym samym zawodnicy aktualnie przebywający w izolacji będą mogli jeszcze uczestniczyć w turnieju, ale najwcześniej od drugiej rundy mistrzostw Europy. Najpierw więc pozostali reprezentanci w grupie z Austrią, Białorusią i Niemcami muszą zająć jedno z dwóch pierwszych miejsc.
Wśród pięciu zakażonych znaleźli się Adam Morawski, Piotr Chrapkowski, Kacper Adamski, Jan Czuwara i Damian Przytuła. Jak informuje TVP Sport, na izolację w Bratysławie trafił także szósty przedstawiciel kadry - trener przygotowania motorycznego Łukasz Wicha.
Jeszcze w Polsce dodatnie testy otrzymali dwaj inni zawodnicy - Rafał Przybylski i Dawid Dawydzik. Ich występ na ME stoi jednak pod większym znakiem zapytania ze względu na 10-dniową izolację obowiązującą w naszym kraju. - Wystąpiliśmy o zgodę do Głównego Inspektoratu Sanitarnego, by mogli dołączyć do zespołu wcześniej niż po upływie 10 dni. Przyznam jednak szczerze, że sceptycznie podchodzę do tego czy to się uda - przyznał w rozmowie TVP Sport dyrektor Biura ZPRP Marek Janicki.
Polacy turniej rozpoczną meczem z Austrią, który odbędzie się w piątek, 14 stycznia, o godz. 20:30. Transmisję przeprowadzi Eurosport 1 i bezpłatny kanał Metro.
Czytaj także:
-> Loteria, nie mistrzostwa. Wirusowe tsunami wisi nad ME 2022
-> To on poprowadzi grę reprezentacji Polski na Euro. "Znudziło się przegrywanie"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: do rzutu wolnego podszedł... bramkarz. Zobacz, co z tego wyszło!