Lodowaty prysznic. Całkowita bezradność Polaków

PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu od lewej: Piotr Chrapkowski i Kristian Bjornsen
PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu od lewej: Piotr Chrapkowski i Kristian Bjornsen

Mecz jak kąpiel w zimnym fiordzie. Norwegowie zdemolowali reprezentację Polski podczas meczu mistrzostw Europy 2022 w piłce ręcznej (31:42).

Jeśli ktokolwiek łudził się, że Polacy będą w stanie jakkolwiek zagrozić byłym wicemistrzom świata, to po 30 minutach nie miał już wątpliwości. Kadrowicze, którzy tak zachwycili w spotkaniu z Białorusinami, tym razem z hukiem rozbili się o norweski mur.

Zawiodło prawie wszystko. Faworyci udzielili srogiej lekcji piłki ręcznej, jednej z najbardziej bolesnych za kadencji Patryka Rombla.

Koncert pod batutą Sagosena

Od kilku dni z polskiego obozu napływały głównie niepokojące wieści o zakażeniach czy kontuzjach, dlatego z pewną dozą optymizmu przyjęto powrót do składu dwóch środkowych obrońców Dawida Dawydzika i Piotra Chrapkowskiego. Z tym duetem defensywa miała prezentować się znacznie lepiej niż w przegranym 23:30 meczu z Niemcami, a przynajmniej na tyle, by spotkanie było wyrównane.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska sportsmenka na egzotycznych wakacjach. "Dlaczego nie"

Naprzeciwko wyszli jednak bardzo zmotywowani Norwegowie, którzy przetrwali turniej bez zakażeń koronawirusem i znowu zagrali składem zbliżonym do optymalnego. W pierwszej fazie grupowej trochę zawodzili, niespodziewanie przegrali z Rosjanami. Przeciwko Polakom byli już inną drużyną. Świeższą, dynamiczną, z polotem i przede wszystkim ze znakomitym Sanderem Sagosenem.

Lider Norwegów i jeden z najlepszych zawodników świata co rusz dziurawił polską obronę. Wychodziło mu prawie wszystko, od rzutów z dystansu (8/9 w 30 minut) po wymyślne asysty. Jeszcze w pierwszych minutach obrona Biało-Czerwonych z Dawidem Dawydzikiem wyglądała przyzwoicie, ale potem wszystko zaczęło się sypać.

Deklasacja

Polakom zupełnie nie wiodło się w ataku. Peter Overby i Magnus Gullerud nie pozwalali Michałowi Olejniczakowi na harce, uważnie pilnowali też obrotowych. Szymon Sićko dwoił się, jednak zanim piłka w ogóle do niego dotarła, często padała łupem Norwegów. W kontrach byli praktycznie nieomylni i po 20 minutach poprawili swój dorobek z trzech poprzednich spotkań! Polacy nie mieli wiele do zaoferowania w ataku poza Sićką, pojedynczymi podaniami do i karnymi Moryty. Skandynawowie do znudzenia korzystali na skrzydle z Sebastiana Bartholda i Kristiana Bjornsena. Przewaga błyskawicznie urosła do siedmiu bramek.

Patryk Rombel nie trafił z wyjściowym ustawieniem. Rafał Przybylski, choć zaczął nieźle, to nie stanowił zagrożenia jak Michał Daszek. Ariel Pietrasik, ustawiony obok Dawydzika, został po kwadransie zastąpiony przez Chrapkowskiego. Kapitan kadry wniósł trochę ożywienia do defensywy, co niestety nie miało przełożenia na wynik. 21 straconych bramek to jeden z najgorszych wyników ostatnich lat.

Końcówka połowy dawała nadzieję, że kadrowicze chociaż nie będą odstawać po przerwie. Stało się zupełnie inaczej. Rozpędzeni Norwegowie byli jak walec, brnęli do przodu, nie zważając na nic wyprowadzali kontrę za kontrą. Skrzydłowi Barthold i Bjornsen rozpoczęli demolkę (rzucili blisko połowę wszystkich bramek), wszystko zwieńczyli rezerwowi.

Mniej więcej od 35. minuty Polacy grali już wyłącznie o uniknięcie klęski, Patryk Rombel dał odpocząć wyeksploatowanym ostatnio liderom i sprawdził zmienników. Rywale niebezpiecznie zbliżali się do 40. bramki i w końcu złamali tę barierę, pobijając rekord tych mistrzostw Europy. Na siłę szukając pozytywów - z karnych nie zawodził Arkadiusz Moryto, odważnie do gry wszedł najmłodszy z polskich środkowych Piotr Jędraszczyk. Nic nie przykryje jednak porażki po meczu, w którym traci się ponad 40 bramek.

Polska - Norwegia 31:42 (15:21)

Polska: Kornecki 1 (6/35 - 17 proc.), Zembrzycki (1/11 - 9 proc.) - Daszek 1, Jędraszczyk 2, Olejniczak, Sićko 6, Pietrasik, Beckman 1, Czuwara 2, Pilitowski 1, Syprzak 2, Moryto 10, Przybylski 2, Dawydzik 3, Chrapkowski
Karne: 7/7
Kary: 6 min. (Pietrasik, Beckman, Przybylski)

Norwegia: Bergerud (5/22 - 29 proc.), Saeveraas (4/25 - 19 proc.) - Aga Eck, Sagosen 9, Barthold 10, Overjordet, Overby 1, Thorsteinsen 3, Tonnesen 3, Bjornsen 8, Gullerud 1, O' Sullivan 2, Reinkind 1, Solstad 1, Gullerud 3, Blonz
Karne: 3/3
Kary: 12 min. (Overby - 4 min., Thorsteinsen, Gullerud, Aga Eck - 2 min.)

ZOBACZ:
Kiedy kolejny mecz Polaków?
Zobacz tabelę grupy Polaków

Komentarze (38)
avatar
hbll
21.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co do bramki - nie chcę bronić Korneckiego, ale akurat obrona grała na tyle fatalnie, że ciężko bronić tak oczywiste pozycje Norwegów... 
avatar
Katon el Gordo
21.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wszyscy dziennikarze piszący artykuły o występach naszej drużyny jak ognia unikają oceny gry bramkarzy. Śmielej panowie. Taki wasz zawód żeby pisać o wszystkim. O niewygodnych tematach też. 
avatar
Realista2022
21.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przykro patrzyło się wczorajszego wieczoru na bezradność naszych graczy. Przede wszystkim w oczy rzuca się różnica w przygotowaniu fizycznym. Nasi odbijali się jak od ściany, widać jak wybiega Czytaj całość
avatar
HANDBALL PL
21.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zgadzę się z KCK. Kiedyś w lidze juniorów czy młodzików na Mazowszu było luźno minimum 10 zespołów i sporo grania. Zawsze była Wisła chociaż jeden zespół, był MUKS Płock skąd pochodzi Syprzak, Czytaj całość
avatar
były ręczny
21.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fakty są takie, że wczoraj nie było szans na wyrównaną walkę, ale... Czytaj całość