Drugie podejście Polaków. Mistrzowie już nie tacy straszni
To nie była lekcja piłki ręcznej jak podczas mistrzostw Europy. Polacy wyciągnęli wnioski z niedawnej porażki i w pierwszym sparingu ze Szwedami byli blisko zwycięstwa. Po trzech dniach druga szansa na złamanie faworytów.
Pierwszy występ był obiecujący, do 45. minuty nawet rewelacyjny. Udało się uniknąć koszmarnej liczby własnych błędów (jak podczas ME 2022), bramkarze ostudzili zapędy Szwedów i nawet pomimo kilku zmarnowanych okazji Polacy prowadzili 18:14. Mistrzowie Europy zebrali się w sobie, podstawowa siódemka wykorzystała coraz częstsze prezenty i wyprowadziła na prowadzenie (a potem zapewniła zwycięstwo 27:24).
Trudno jednak nie być optymistą przed rewanżem, nawet bez czwórki podstawowych graczy kadra nadgryzła faworytów. Na prawym rozegraniu - wobec nieobecności Michała Daszka i Rafała Przybylskiego - weryfikację przeszedł Szymon Działakiewicz i wypadł całkiem nieźle, a na pewno na tyle dobrze, by wiązać z nim nadzieje. Z powodu urazów stawu skokowego brakowało obecnych na zgrupowaniu Piotra Jędraszczyka i Macieja Gębali.
Przed rewanżem do poprawki skuteczność i współpraca w obronie, bo Szwedzi często korzystali z wariantu ze skrzydłowym zabiegającym na koło, szczególnie w końcówce, gdy Hampus Wanne odebrał nadzieje na sukces. Przydałby się drugi pozytywny występ bramkarzy - Adam Morawski i Jakub Skrzyniarz utrzymywali Polaków na powierzchni, potem przyczynili się do budowania przewagi. Ponownie kluczem jednak maksymalne zredukowanie własnych błędów.
Polska - Szwecja / 20.03.2022, godz. 15.00
ZOBACZ:
Koniec kaliskiego duetu bramkarzy
Trzech Ukraińców może trafić do Polski