Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma... Nafciarze mogli wracać ze Szwajcarii w znakomitych nastrojach, bo prowadzili już nawet sześcioma bramkami (na sześć minut przed końcem) i wydawało się, że Kadetten Schaffhausen nie będzie w stanie im zagrozić. Wisła chyba trochę nie doceniła rywala, bo Kadeci zebrali się w sobie i zmniejszyli straty do zaledwie dwóch bramek.
- Graliśmy dobrze w obronie, a w bramce dobrze bronił Loczek (Adam Morawski - przyp. red.), ale pod koniec nie potrafiliśmy pokonać bramkarza gospodarzy i to pozwoliło przeciwnikom odrobić kilka goli - skomentował Przemysław Krajewski w rozmowie z sprwislaplock.pl.
Nafciarze - nauczeni doświadczeniem - będą darzyć szczególną opieką wielokrotnego reprezentanta Hiszpanii Joana Canellasa. Były zawodnik THW Kiel i Picku Szeged - jak wszyscy przewidywali - był mózgiem Kadetów, ale miał obok siebie takiego egzekutora jak lewoskrzydłowy Samuel Zehnder, który napsuł Wiśle trochę krwi w Szafuzie. Ten duet zapewnił 14 bramek w pierwszym starciu.
Wisła nie musiała specjalnie forsować się w ostatnich dniach, na jej tle świetnie zagrał lider Energi MKS-u Kacper Adamski, ale kaliszanie potraktowali mecz jakby treningowo, z myślą o kolejnych bojach ryzykowali w grze 7 na 6 i byli za to notorycznie karceni. Nafciarze gładko wygrali 39:28 (CZYTAJ) i humory znowu mąci tylko sytuacja zdrowotna Davida Fernandeza. Który to już raz Hiszpan wypadł z gry po kilku występach? Tym razem ucierpiało udo (przed pierwszym spotkaniem z Kadetten) i być może cała odpowiedzialność znowu spadnie na nieocenionego Michała Daszka.
Orlen Wisła Płock - Kadetten Schaffhausen / 3.05.2022, godz. 20.45
Pierwszy mecz: 33:31 dla Wisły
ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza