Pjongczang 2018. Jan Szturc: Kamil Stoch jest jednym z najlepszych w historii

Agencja Gazeta / Marek Podmokły / Na zdjęciu: Jan Szturc
Agencja Gazeta / Marek Podmokły / Na zdjęciu: Jan Szturc

- Otworzył kolejną kartę skoków narciarskich w Polsce i na świecie. Naprawdę jest jednym z najlepszych skoczków w historii tej dyscypliny - tak Jan Szturc mówi o trzykrotnym złotym medaliście olimpijskim w skokach Kamilu Stochu.

Na dużej skoczni w Pjongczangu 30-latek z Zębu obronił tytuł. Wcześniej po dwa złote medal sięgnął przed czterema laty w Soczi. W sobotę Kamil Stoch prowadził już po pierwszej serii o ponad 3 punkty nad drugim Michaelem Hayboeckiem. Mimo to Jan Szturc, pierwszy trener Adama Małysza, nie był spokojny o trzeci złoty medal w karierze Polaka.

- Cieszyłem się przede wszystkim, że warunki były porównywalne dla wszystkich zawodników. Oczywiście nie były laboratoryjne, ale wiatr nie kręcił tak jak na skoczni normalnej. Nie byłem jednak zupełnie spokojny przed finałową próbą Kamila, ponieważ w skokach nigdy nie można być niczego pewnym - podkreślił.

Triumfator 66. Turnieju Czterech Skoczni presję wytrzymał jednak po mistrzowsku. Przy wietrze w plecy uzyskał 136,5 metra, co wystarczyło do utrzymania prowadzenia. W pierwszej serii Polak osiągnął 135 metrów. W obu seriach kilku rywali skoczyło dalej od późniejszego złotego medalisty. Pod względem stylowym żaden zawodnik nie mógł jednak równać się z Kamilem Stochem.

- Perfekcyjnie kontroluje swój lot, a na progu automatyzm działa bardzo dobrze. Oczywiście mógłby jeszcze lepiej trafiać w próg, ale teraz jest to nieważne. Kamil zdobył przecież trzecie złoto olimpijskie w karierze - powiedział Jan Szturc.

ZOBACZ WIDEO Tak Koreańczycy świętują w Pjongczangu Księżycowy Nowy Rok. Tradycją i kulturą dzielą się z dziennikarzami

Kamil Stoch i jego koledzy z reprezentacji czasu na świętowanie sobotniego sukcesu nie mają zbyt wiele. Już w poniedziałek na dużej skoczni odbędzie się olimpijski konkurs drużynowy. Biało-Czerwoni będą liczyli się w walce o medal. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada brąz dla naszych reprezentantów. O złoto powinni rywalizować Niemcy z Norwegią.

- Nie będzie łatwo ich pokonać. Zwłaszcza Norwegowie mają bardzo wyrównaną czwórkę. Niemcy są niewiele, o ile w ogóle, słabsi. Chcąc liczyć się w walce o złoto Polacy muszą oddać osiem naprawdę dalekich skoków. Nie przekreślam jednak ich szans na zwycięstwo. Konkursy drużynowe rządzą się swoimi prawami. Są bardzo nieobliczalne. Bardzo wierzę w medal naszych chłopaków, bez znaczenia jakiego koloru - zakończył rozmówca WP SportoweFakty.

Początek zmagań zespołowych w poniedziałek o 13:30 czasu polskiego. Relacja na żywo oraz podsumowanie konkursu na WP SportoweFakty.

Źródło artykułu: