Tragiczna śmierć pływaczki. "Bardzo pogodna, koleżeńska osoba"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Justyna Burska
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Justyna Burska
zdjęcie autora artykułu

Ci, którzy ją znali, mówią o wielkim sercu i jeszcze większym potencjale sportowym. Justyna Burska zginęła w tragicznych okolicznościach. - Była bardzo cierpliwą osobą. Zwracała ogromną uwagę na pracę - opowiada były trener Tomasz Grabysa.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwszy złoty medal, który zdobyła w karierze, przekazała na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Znajomi niemal powtarzają w kółko: że cierpliwa, że uczynna, że pomocna. I że tytan pracy. Śmierć zaledwie 29-letniej Justyny Burskiej w wypadku motocyklowym zszokowała środowisko pływackie w Polsce.

- Brak słów, w takim młodym wieku... To była bardzo pogodna, koleżeńska osoba - mówi nam Tomasz Grabysa, który pracował z Justyną pod koniec jej kariery w klubie w Olsztynie.

Tragiczne zdarzenie zaważyło na jej karierze

To był 2017 rok, Uniwersjada odbywała się w środku lata na Tajwanie. Ogromny upał. Płytki akwen, a temperatura wody przekraczała wszelkie normy. Z zawodów na 10 kilometrów wycofali się Amerykanie i Australijczycy. Burska jednak była w tej grupie pływaków, którzy zdecydowali się na start.

Nagle poruszenie, bowiem Polka przestała wydobywać się na powierzchnię wody. Nie była zresztą jedyna. Podobny los spotkał kilka zawodniczek.

- Niewiele brakowało, a ten wypadek byłby śmiertelny. Justyna miała wodę w płucach, straciła przytomność i poszła pod wodę. Całe szczęście, że ekipa asekuracyjna to w porę dostrzegła. Zabrał ją śmigłowiec do szpitala - opowiada nam jej były trener Maciej Hampel.

Wyścig odbywał się ostatniego dnia Uniwersjady i lekarz nie chciał wydać pozwolenia na lot powrotny do Polski. Zaledwie 22-letnia wtedy pływaczka wróciła na własną odpowiedzialność. Zdaniem naszych rozmówców to wydarzenie miało kluczowe znaczenie dla jej dalszej kariery.

Na zdjęciu: Justyna Burska/fot. archiwum prywatne
Na zdjęciu: Justyna Burska/fot. archiwum prywatne

- Próbowała pływać dalej, ale długi dystans już jej nie za bardzo wychodził. Być może miała psychiczny uraz po tamtym zdarzeniu i obawiała się podobnej sytuacji - tłumaczy Hampel.

- To był bardzo trudny akwen, z małą widocznością. To według mnie był moment graniczny. Przeżyła bardzo duży stres. Później już trudno było jej się odnaleźć na otwartym akwenie - dodaje Grabysa.

Jej wyczynu już nikt w Polsce nie powtórzy

Urodzona w 1995 roku Burska była jedną z najbardziej utalentowanych zawodniczek swojego pokolenia. Reprezentowała kraj dwukrotnie na mistrzostwach świata. W 2017 roku w Budapeszcie w wyścigu na 10 kilometrów, który odbywał się na jeziorze Balaton, zajęła 31. miejsce. Dwa lata później w koreańskim Gwangju na 5 i 10 kilometrów była odpowiednio 34. i 47.

W 2015 roku dokonała historycznej rzeczy w polskim pływaniu. Miała zaledwie 20 lat, gdy wywalczyła złoto w wyścigach na 200, 400, 800 i 1500 metrów na basenie, a na także na 10 kilometrów na otwartym akwenie. Pracowała wtedy z Maciejem Hampelem. - Nie znam drugiej takiej osoby, która wygrałaby tyle wyścigów w jednym roku - przyznaje.

Tomasz Grabysa opowiada, że nie do końca wykorzystała jednak swoje możliwości. Być może wszystkiemu winny był właśnie niebezpieczny wypadek podczas Uniwersjady na Tajwanie.

- Pływała na basenie, ale później przyjechała na zawody na akwenie otwartym, a i tak wygrała. To był wielki talent, który nie do końca się spełnił. Chyba najlepsza w historii pływania na otwartym akwenie na długich dystansach, na pewno bardzo wszechstronna w pływaniu kraulem - tłumaczy nasz rozmówca.

Opowiada, że miała znakomity charakter do sportu. Zawsze wyróżniała ją pracowitość. I nigdy przyczyn słabszych wyników nie doszukiwała się w innych, lecz zawsze w sobie. To właśnie wyróżnia największych mistrzów.

- Była bardzo cierpliwą osobą. Zwracała ogromną uwagę na pracę. Jeżeli wyniki jej nie odpowiadały, to zawsze miała pretensje głównie do siebie, a nie tak jak niektórzy, do całego świata. Szukała winy w sobie, że za mało pracowała - mówi Tomasz Grabysa.

29-letnia Justyna Burska po zakończeniu kariery sportowej zaczęła pracować jako trenerka. Uczyła dzieci, a także osoby starsze. Pracowała także w Olsztyńskiej Szkółce Triathlonu.

- Justyna zawsze była bardzo dokładna, sumienna, analizowała treningi. Były przesłanki do tego, że mogła prowadzić innych. Ona bardziej skupiała się na pracy z dziećmi, co jest trudne. Uczyła podstaw, a nigdy wcześniej nie studiowała na Akademii Wychowania Fizycznego. Była dopiero na początku drogi trenerskiej - opowiada Grabysa.

Na zdjęciu: Justyna Burska/fot. archiwum prywatne
Na zdjęciu: Justyna Burska/fot. archiwum prywatne

Jego zdaniem, miała zadatki na to, by stać się znakomitą trenerką. - Świetnie pracowała zarówno z dziećmi, jak i osobami starszymi, które chciały się nauczyć pływać. Miała do tego duży dar, zwłaszcza do osób, które późno nauczyły się pływać - twierdzi.

Zginęła, robiąc to, co kocha

Jedną z jej pozasportowych pasji były właśnie motocykle. Najpierw kupiła sobie taki z małym silnikiem. Później miała coraz większe maszyny. Nie była jednak bezmyślna na drodze, jeździła ostrożnie.

- Robiła to w bardzo mądry sposób. Jeździła nawet na tor w okolicach Poznania, gdzie doskonaliła technikę. Chciała przy tym wszystkim być bezpieczna - opowiada.

Zaledwie 29-letnia Justyna Burska zginęła w sobotę, 17 sierpnia. Była pływaczka jechała właśnie motocyklem, gdy kierowca toyoty nie zatrzymał się, wyjeżdżając z podporządkowanej drogi. Lekarzom nie udało jej się uratować.

- To ogromna tragedia. Miałem z nią dużo pozytywnych przeżyć i sukcesów. Miała dopiero 29 lat, a już w piątek będziemy musieli ją pożegnać - kończy Hampel.

Pływaczka zostanie pochowana na cmentarzu Narodzenia NMP w Konstantynowie Łódzkim. Uroczystości pogrzebowe rozpoczną się w piątek 23 sierpnia o godzinie 13:00. Rodzina zamieściła poruszający apel.

"Rodzina zmarłej tragicznie Justyny Burskiej prosi, by zamiast kwiatów i zniczy, przekazać wsparcie dla Fundacja Sportowcy Dzieciom poprzez dobrowolną wpłatę na ich konto. Będzie to piękny sposób na uczczenie jej pamięci i kontynuację tego, co było jej bliskie" - czytamy na Facebooku Łódzkiego Okręgowego Związku Pływackiego.

Przychylając się do prośby rodziny zmarłej, zamieszczamy dane do przelewu.

FUNDACJA SPORTOWCY DZIECIOM 90-365 Łódź, ul. Tymienieckiego 16g/u3 Konto bankowe w PKO BP: 48 1020 3352 0000 1902 0196 6134 W tytule: Ku pamięci Justyny

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej: Ogromna tragedia. Rodzina prosi, żeby nie składać kondolencji

Źródło artykułu: WP SportoweFakty