W Pekinie ogolił głowę na łyso. Teraz zabiera głos ws. bojkotu igrzysk przez Polaków

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto oraz Jeff Gross. / Szymon Kołecki podczas IO w Pekinie (2008) ogolił głowę. W ten sposób zaprotestował przeciw łamaniu praw człowieka w Tybecie.
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto oraz Jeff Gross. / Szymon Kołecki podczas IO w Pekinie (2008) ogolił głowę. W ten sposób zaprotestował przeciw łamaniu praw człowieka w Tybecie.

Szymon Kołecki nie gryzie się w język. W 2008 roku w Pekinie wyszedł na podium z ogoloną głową, wyglądał jak mnich. W ten sposób zaprotestował przeciwko łamaniu praw człowieka przez Chiny w Tybecie. Jak postąpiłby teraz w obliczu wojny w Ukrainie?

Międzynarodowa Federacja Podnoszenia Ciężarów zdecydowała o dopuszczeniu do zawodów rangi międzynarodowej zawodników z Rosji i Białorusi. Tym samym sportowcy z krajów, które są odpowiedzialne za wojnę toczącą się w Ukrainie, mogą startować w kwalifikacjach do przyszłorocznych (2024) igrzysk olimpijskich w Paryżu.

To decyzja zgodna z zaleceniami Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Są jednak dyscypliny, które nie wdrożyły jej w życie. Wstrzymują się. Przecież na terenie Ukrainy nadal giną niewinni ludzie, Rosja niszczy budynki mieszkalne, bombarduje drogi czy obiekty sportowe.

Marek Bobakowski, WP SportoweFakty: Jest pan zbulwersowany decyzją o tym, że Rosjanie wracają do pana ukochanej dyscypliny?

Szymon Kołecki, złoty medalista olimpijski, medalista mistrzostw świata, mistrz Europy w podnoszeniu ciężarów: Jestem zbulwersowany, ale nie zaskoczony.

ZOBACZ WIDEO: Awantura w Moskwie. Jurkowski zdradza, co się działo po walce Błachowicza

Dlaczego?

Bo na czele światowej federacji podnoszenia ciężarów stoi Irakijczyk, Mohammed Jalood. A wszyscy wiemy, że na Bliskim Wschodzie i w Azji zupełnie inaczej jest odbierana ta wojna. Zdaniem tych ludzi niekoniecznie Rosja jest winna temu, co się dzieje w Ukrainie. Jest też jeszcze kwestia sportowa.

Sportowa? W sytuacji, gdy codziennie giną niewinni ludzie?

Niestety. Podnoszenie ciężarów od wielu lat jest "na wylocie" z programu igrzysk. Dlatego rządzący tą dyscypliną pewnie nie chcą się wychylać, by nie podpaść MKOl-owi. Dlatego zrobią wszystko, co im się każe. Stąd tak gorliwie wypełniają zalecenie, które przyszło z "góry".

Gdyby nadal był pan aktywnym sztangistą (Kołecki zakończył czynną karierę w 2012 roku - przyp. red.), to pojechałby pan do Paryża, by rywalizować z Rosjanami?

Musiałbym to dokładnie przemyśleć. Na pewno bym chciał pokazać światu, że w XXI wieku toczy się wojna, w której giną ludzie. Nie przemilczałbym tej tragedii.

W jaki sposób? Bojkotem czy jednak wziąłby pan udział w zawodach olimpijskich i w ich trakcie coś zrobił? Jak w 2008 roku, kiedy ogolił pan włosy na głowie, aby pokazać, że nie zgadza się pan na łamanie prawa przez Chińczyków w Tybecie.

Raczej pojechałbym i wykonał podczas zawodów lub na podium jakiś gest, który zapadłby kibicom w pamięć. Kibicom na całym świecie. Nawet ryzykując karę, bo przecież podczas igrzysk nie można manifestować w takich sprawach.

A polscy sportowcy - jeżeli nic się nie zmieni i Rosjanie pojadą na IO - powinni zbojkotować Paryż 2024? Minister sportu Kamil Bortniczuk z kilkudziesięcioma innymi krajami bierze pod uwagę takie rozwiązanie.

Gdybym miał dzisiaj 20-25 lat i trenował ostatnie cztery lata, by jechać na igrzyska i walczyć o medal, sławę i - nie ukrywajmy - pieniądze, to bym powiedział, że nie będzie mi minister mówił, co mam robić, a czego nie. Ale z perspektywy 40-latka... Ci młodzi sportowcy - gdyby doszło do bojkotu naszej reprezentacji - będą wściekli i rozżaleni, ale za kilka lat zrozumieją, że tak właśnie należało się zachować. Bo w życiu są ważniejsze sprawy niż sport. Mimo że dzisiaj wydaje im się to bezsensowne.

Kiedy wybuchła wojna, przekazał pan trzy swoje medale z mistrzostw Europy na licytację, z której dochód został przekazany na pomoc Ukraińcom. Skąd taki gest?

Przekazałbym medale olimpijskie, ale już ich nie mam, bo w przeszłości zostały już zlicytowane. Dlatego oddałem, co miałem najcenniejsze. A dlaczego w ogóle postanowiłem pomóc? Bo jestem człowiekiem: czuję i myślę.

Przyjął też pan pod swój dach rodzinę z Ukrainy.

Z Irpienia.

Z tego Irpienia pod Kijowem, gdzie Rosjanie wymordowali mężczyzn, gwałcili kobiety i palili domy? A zdjęcia obiegły potem cały świat wywołując światowe oburzenie.

Dokładnie z tego. Na całe szczęście 7-osobowa ukraińska rodzina uciekła przed tym, nim wkroczyli tam rosyjscy żołnierze. Mieszkają dosłownie 30 metrów od nas. W naszym drugim mieszkaniu. Przekazaliśmy im ten lokal, by mogli przeżyć ten piekielny czas.

Są nadal w Polsce?

Tak. Żona pomogła im znaleźć pracę, szkołę i przedszkole dla dzieci. Moja córka chodzi do tej rodziny bawić się, znalazła tam koleżankę. Widzimy się codziennie, świetnie dogadujemy. Jesteśmy sobie bliscy. Mówią, że czują się prawie jak u siebie w domu, za co są bardzo wdzięczni. Prawie... Bo jednak ich dom został w Irpieniu. Zrównanym z ziemią Irpieniu.

Ma pan jeszcze jakiś inny kontakt z Ukraińcami?

Tak, mamy znajomych. Oni nie wyjechali. Są cały czas na terenie Ukrainy. Ale wiedzą, że jakby - odpukać - musieli uciekać, to u nas znajdą dach nad głową, jedzenie, ubrania i sporo serdeczności. Jesteśmy z nimi w kontakcie.

Zaangażował się pan mocno.

Śmieję się, że jestem już nie tylko "Biało-Czerwony", ale teraz "Niebiesko-Żółty". Nie mogę zrozumieć, jak w cywilizowanym świecie może dochodzić do takich sytuacji. Dlatego jedyne, co mogę zrobić, to pomóc.

A Rosjanie? Ma pan tam znajomych, rozmawiacie?

Jakoś tak się złożyło, że jedyny kolega z Rosji, z którym miałem kontakt, wyjechał z tego kraju i mieszka już na Zachodzie. A co do zwykłych mieszkańców Rosji. Ja - paradoksalnie - nie mam nawet do nich pretensji za to, co się dzieje w Ukrainie. Żyją w kraju totalitarnym, są atakowani przez niesamowitą propagandę, mają ograniczone prawa obywatelskie.

Jak zdrowie? Przeszedł pan kilka poważnych operacji.

Ćwiczę sobie 3-4 razy w tygodniu. Taka ogólnorozwojówka. Najważniejsze, że w miarę mnie nic nie boli obecnie. Ale czy wrócę jeszcze do ciężkiego, profesjonalnego treningu, to decyzję podejmę pewnie gdzieś latem.

Czyli myśli pan jeszcze o powrocie do MMA (Kołecki po zakończeniu kariery sztangisty stoczył 11 walk w tej formule, z których aż 10 wygrał - przyp. red.)? Ostatni pojedynek był w lipcu 2021. To długa przerwa.

Tak, ale chciałbym jeszcze powalczyć. Czy się uda? Niedługo podejmę ostateczną decyzję.



Czytaj także: Bakero: Tym Lewandowski najbardziej mi zaimponował. Tu wcale nie chodzi o piłkę! >>

Czytaj także: Czyhrynski, były gracz Barcelony: Nagranie dla Rosjan to wstyd! Ale Lewandowski to symbol solidarności >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty