Tak naprawdę nigdy jednak nie miał wątpliwości, czym chce się zajmować na poważnie.
Przeznaczenie
- Samochody zawsze mnie fascynowały, a rajdy śledziłem już jako dziewięciolatek, ponieważ cała moja rodzina się nimi pasjonowała - opowiada w wywiadzie dla "RallySport Magazine". - Już wtedy wiedziałem, co chcę robić w życiu, a realizacja tych planów była jedynie kwestią czasu. Mój szwagier, Juan Carlos Oñoro, był wówczas czołowym rajdowcem w kraju, a pilotował go mój przyjaciel Juanjo Lecalle, który pewnego razu powiedział, że jak będę w odpowiednim wieku, to da mi poprowadzić swoje auto. Nigdy nie zapomniałem o tej obietnicy, a on z biegiem czasu wpadał w coraz większą panikę, ponieważ z tygodnia na tydzień miałem w głowie coraz więcej szalonych pomysłów.
Rajdy czy wyścigi?
Urodzony 12 kwietnia 1962 roku w Madrycie "El Matador", jak zaczęto później go nazywać, początkowo nie mógł się zdecydować, czy bardziej pociągają go wyścigi torowe czy rajdy. W takich sytuacjach życie często pisze własny scenariusz i tak też się stało w przypadku Carlosa.
- Najpierw wziąłem udział w cyklu imprez organizowanych przez Renault, a w 1983 roku wygrałem krajowe zawody Formuły Ford, dzięki czemu otrzymałem zaproszenie na finał serii na słynnym torze Brands Hatch - dodaje. - Marzyły mi się starty w brytyjskiej Formule 3 i szukałem na to pieniędzy startując w międzyczasie w regionalnych rajdach za kierownicą Renault 5 Turbo. W listopadzie 1984 roku GM España wyszło z propozycją, żebym poprowadził Opla Mantę 400 podczas Rajdu Katalonii. Zgodziłem się i zająłem drugie miejsce, co uzmysłowiło mi na czym powinienem się skoncentrować.
Decyzja
Szefostwo Renault dostrzegło w Sainzu potencjał, co zaowocowało podpisaniem dwuletniego kontraktu na starty za kierownicą rajdowego Renault 5 Maxi. W międzyczasie młodzieniec próbował też swoich sił w zmaganiach samochodów turystycznych. Tam prowadził Toyotę GT One, ale ostatecznie zrozumiał, że większą karierę ma szansę zrobić w rajdach.
- Wyścigi mi się podobały i czerpałem z nich wiele radości - tłumaczy hiszpański kierowca. - Podczas testów w Toyocie osiągałem dobre czasy. Wydaje mi się, że przy odpowiednio długim treningu mógłbym podnieść swój poziom. Oprócz wyścigów lubiłem jednak też rajdy. Nie żałuję, że się na nich skoncentrowałem, ponieważ udało mi się w nich osiągnąć wszystko, co chciałem. Jestem wielkim szczęściarzem, że kocham swoją pracę. Nie każdy ma takie szczęście, dlatego każdego dnia dziękuję Bogu za to, co mnie spotkało.
Niedoszły prawnik
Wielu sportowców nie przykłada większej wagi do edukacji, ale "El Matador" nie należał do tego grona i swoją pasję do czterech kółek łączył ze studiowaniem prawa. Wyższego wykształcenia w tym kierunku jednak nie uzyskał, ponieważ w pewnym momencie nie dało się godzić nauki ze sportową rywalizacją na najwyższym poziomie.
W sezonie 1986 Sainz został wicemistrzem Hiszpanii Grupy B, a w kolejnym wygrał te zmagania. Rok 1987 to również początki Carlosa w prestiżowej klasie WRC za kierownicą Forda Sierry RS Cosworth. W ciągu dwóch kampanii Hiszpan wystartował w ośmiu rajdach mistrzostw świata i sześciokrotnie plasował się na mecie w pierwszej dziesiątce.
- Mój ojciec był strasznie rozczarowany faktem, że ani ja, ani mój brat nie poszliśmy w jego ślady - wspomina w rozmowie z Martinem Holmesem. - Prawdopodobnie nie podobało mu się to, że rzuciłem studia, ale po latach chyba to zrozumiał. Mój brat wszedł w branżę związaną ze sprzętem medycznym, a wcześniej też siedział w sporcie. Jako młodzi chłopcy często rywalizowaliśmy. On jest o cztery lata starszy ode mnie, ale ja wszelkie braki nadrabiałem entuzjazmem. Oprócz niego mam jeszcze dwie siostry. Jedna wyszła za Juana Carlosa Oñoro, a druga za pewnego architekta. Nasza rodzina od pokoleń mieszka w Madrycie.
Rajdowy mistrz świata
Przed sezonem 1989 "El Matador" parafował kontrakt z teamem Toyoty i była to jedna z najlepszych decyzji w jego życiu. Swoją przygodę z japońską stajnią rozpoczął wprawdzie od czterech nieukończonych rajdów, ale później było już tylko lepiej. Gdyby nie pechowa awaria samochodu podczas kończącego mistrzostwa świata Rajdu Wielkiej Brytanii, prawdopodobnie odniósłby pierwsze zwycięstwo w karierze w WRC, lecz ostatecznie musiał się zadowolić drugim miejscem.
Kolejne trzy lata w pełni jednak zrekompensowały mu tamto niepowodzenie. Sainz po raz pierwszy triumfował w Rajdzie Akropolu w czerwcu 1990 roku, a do końca kampanii 1992 zwyciężył w jeszcze dwunastu odsłonach czempionatu. Jego autami były wówczas Toyota Celica GT-Four ST165 i Toyota Celica Turbo 4WD, a on sam został rajdowym mistrzem świata w sezonach 1990 i 1992 oraz wicemistrzem w roku 1991. Największym jego rywalem był wówczas Juha Kankkunen - do końca zmagań A.D. 1989 kolega z teamu Toyoty.
- Pod koniec 1989 roku Juha Kankkunen opuścił zespół, więc siłą rzeczy zostałem pierwszym kierowcą w stajni - Sainz przywołuje wspomnienia. - To były dobre lata zarówno dla mnie, jak i dla teamu. Dwa tytuły mistrza świata i zwycięstwo w słynnym Rajdzie Monte Carlo sprawiły, że był to naprawdę wyjątkowy okres w moim życiu.
Rozstanie z Toyotą
Każda dobra passa kiedyś się kończy. Sponsorem Toyoty na sezon 1993 został Castrol, czyli konkurent wspierającej Hiszpana marki Respol. W wyniku tych zawirowań "El Matador" wraz ze swoim pilotem Luísem Moyą przeniósł się do Lancii, co okazało się totalną katastrofą. Hiszpan w 1993 roku nie wygrał żadnych zawodów WRC, a w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata uplasował się na dopiero ósmej pozycji.
- Czasem trzeba podejmować szybkie decyzje - tłumaczy tamten krok. - W życiu należy planować i wyznaczać sobie cele, ale plany mogą nagle ulec zmianie. Życie to nie matematyka i pewne rzeczy są w nim zmienne. Człowiek może tylko reagować poprzez wybranie jednej z dostępnych opcji i pozostaje mu liczyć, że okaże się ona tą właściwą.
Sainz vs. McRae
Po rocznej przygodzie z Lancią Carlos Sainz przeniósł się do Subaru, gdzie kierowcą był również wybitnie utalentowany Colin McRae. Hiszpan w latach 1994 i 1995 kończył zmagania WRC na drugim miejscu, a Szkot najpierw był czwarty, a w kolejnym sezonie świętował tytuł.
- Mieliśmy zupełnie różne charaktery - "El Matador" wspomina kolegę. - Colin był zrelaksowany i pewnymi rzeczami w ogóle się nie przejmował, ale pracował o wiele ciężej niż mogłoby się wydawać. Podczas testów zawsze wiedział czego chce i dążył do perfekcji. Wkurzał się, kiedy coś nie szło w stu procentach po jego myśli, a w szczególności gdy auto nawalało na ostatnim etapie. Dobrze nam się ze sobą współpracowało i chociaż obu nam zależało na wygrywaniu, to bardzo się szanowaliśmy.
Za kierownicą Subaru Imprezy 555 Carlos Sainz zwyciężył w czterech rajdach, a McRae podczas ich wspólnej przygody w japońskim teamie wygrywał tyle samo razy. Dwaj wielcy mistrzowie zazwyczaj się dogadywali, a do jedynego głośnego do dziś sporu doszło pomiędzy nimi podczas Rajdu Katalonii A.D. 1995.
- Irytuje mnie gadanie ludzie, że Colin oddał mi zwycięstwo w tamtym rajdzie - mówi Sainz. - Zapominają, kto prowadził po dwóch dniach zanim nasz zespół wydał komunikat informujący o tym, kto ma wygrać. Mnie taka sytuacja nie odpowiadała, ale trzeba było się podporządkować, więc do ostatniego dnia rywalizacji przystąpiłem mając w głowie te ustalenia. Colin jednak naciskał i tuż przed końcem zmagań poinformował mnie, że nie zamierza odpuszczać. Całkowicie go rozumiem, lecz szkoda tylko, że dowiedziałem się o tym tak późno.
O mały włos
Po dwuletniej przygodzie z Subaru Carlos Sainz przeniósł się do Forda. Prowadząc Escorta w sezonach 1996 i 1997 meldował się na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej rajdowych mistrzostw świata, a w obu przypadkach lepsi od niego okazywali się Tommi Mäkinen i Colin McRae. Następnym przystankiem w karierze Carlosa była ponownie Toyota. Za kierownicą Corolli w kampanii 1998 wywalczył tytuł wicemistrza globu, lecz miał on bardzo gorzki posmak po awarii auta tuż przed metą kończącego zmagania Rajdu Wielkiej Brytanii, który dawał jeszcze Hiszpanowi nadzieję na trzeci tytuł w karierze.
- Człowiek uczy się przez całe życie, ale nie życzę najgorszemu wrogowi tego, co mi się wówczas przytrafiło - wraca do tamtych chwil. - Próbowałem przeanalizować tę sytuację na wiele sposobów i doszedłem do wniosku, że tego nie dało się przewidzieć i coś podobnego już chyba nigdy więcej się na rajdowych trasach nie wydarzy. Wydaje mi się, że gdyby dopisywało mi szczęście, to miałbym dziś na koncie o dwa tytuły mistrzowskie więcej.
Ostatnie lata w WRC
Z Toyotą "El Matador" pożegnał się po nieudanym sezonie 1999. Stamtąd trafił na trzy lata znów do Forda, a następnie przez trzy sezony punktował jako kierowca Citroëna. Przez ten czas udało mu się wygrać jeszcze trzy rajdy i zaliczyć sporo miejsc na podium, co poskutkowało trzecią lokatą w WRC w latach 2000, 2002 i 2003. Carlos Sainz karierę w najsłynniejszej rajdowej serii oficjalnie zakończył po sezonie 2004, a w kolejnym pojawił się dwukrotnie na trasie w zastępstwie za François Duvala.
Samochody Carlosa Sainza
Podczas niemal dwudziestoletniej przygody w WRC Carlos Sainz wywalczył dwa tytuły mistrza świata, czterokrotnie kończył rywalizację na drugiej pozycji oraz pięć razy plasował się na trzecim miejscu. W swojej karierze prowadził wiele wspaniałych aut rajdowych, takich jak: Ford Sierra RS Cosworth, Toyota Celica GT-Four ST165, Toyota Celica Turbo 4WD, Lancia Delta HF Integrale, Subaru Impreza 555, Ford Escort WRC, Toyota Corolla WRC, Ford Focus RS WRC czy Citroën Xsara WRC.
- Moim ulubionym autem była Toyota Celica, a Subaru Impreza w końcowej fazie mojej przygody z tym samochodem również prowadził się wyśmienicie - ocenia auta, które mu towarzyszyły na oesach. - Lancia Delta to natomiast wielka pomyłka, a Toyota Corolla dawała całkiem dobre wyniki, lecz małą przyjemność z jazdy. Głównym problemem Lancii było to, że nie rozwijała swojego samochodu, który rok wcześniej wygrał wiele rajdów. W Corolli borykaliśmy się natomiast ze skokiem zawieszenia. Na asfalcie auto spisywało się dobrze, ale inne rodzaje nawierzchni sprawiały mu spore kłopoty.
Emerytura?
Carlos Sainz to bez wątpienia jeden z najwybitniejszych kierowców rajdowych z przełomu XX i XXI wieku. Po odejściu z WRC przerzucił się na rajdy terenowe, gdzie również odnosi sukcesy. Hiszpan w 2007 roku wygrał Puchar Świata FIA, a w latach 2010, 2018 i 2020 triumfował w prestiżowym Rajdzie Dakar. Co ciekawe, jego syn Carlos junior odziedziczył smykałkę do sportów motorowych i w sezonie 2015 zadebiutował w zmaganiach Formuły 1, gdzie startuje do dziś.
Ziemowit Ochapski
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Klich w nowej roli. Zobacz, jak sobie poradził