Na jednym baku pojechał do Paryża i z powrotem. Ma kilka rad, jak zaoszczędzić krocie na benzynie

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Mikołaj Marczyk (w środku)
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Mikołaj Marczyk (w środku)

Mikołaj Marczyk pobił 14-letni rekord Guinnessa w ekonomicznej jeździe autem - uznała właśnie specjalna komisja. Kierowca rajdowy na jednym baku pokonał niewyobrażalną odległość z Łodzi do Paryża i z powrotem.

W tym artykule dowiesz się o:

Polak jest już oficjalnie rekordzistą Guinnessa, a jego wyczyn robi tym większe wrażenie, że został ustanowiony w seryjnie produkowanym samochodzie bez żadnych specjalnych modyfikacji. 30-letni kierowca jechał Skodą Superb IV generacji z silnikiem 2.0 TDI o mocy 150 KM. Bak na paliwo ma w tym samochodzie pojemność 66 litrów. Okazuje się, że to wystarczy, by przejechać trasę z Łodzi do Paryża i z powrotem.

Kierowca rajdowy, który bił ten rekord, opowiada nie tylko o wrażeniach z jazdy, ale przede wszystkim przekazuje praktyczne wskazówki, które mogą obniżyć zapotrzebowanie na paliwo w naszych samochodach nawet o 30 procent.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: W 35 godzin przejechał pan trasę z Łodzi do Paryża i z powrotem, ze średnią prędkością 80 km/h. To było najnudniejsze wyzwanie w pana życiu?

Mikołaj Marczyk, brązowy medalista zeszłorocznych rajdowych mistrzostw Europy: I tu pana zaskoczę. Przez cały czas byłem tak skupiony, że praktycznie nie mogłem słuchać choćby radia. Chodziło o jak najmniejsze zużycie paliwa, więc przez całe wyzwanie co chwilę zerkałem to na drogę, to na wskaźnik zużycia paliwa. W ogóle się nie nudziłem.

Na jednym baku seryjnego samochodu przejechał pan 2831 km, poprawiając dotychczasowy rekord Guinnessa o 286 km. Zwykły kierowca jest zadowolony, gdy na pełnym baku uda mu się przejechać choćby tysiąc kilometrów. Jak więc pan dokonał tej sztuki?

Około półtora roku przygotowywałem się do tego wyzwania i zbierałem doświadczenia z ekologicznej jazdy. Zapewniam, że nie odkryłem żadnej tajemnej wiedzy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Serena Williams zachwyciła kibiców nowymi zdjęciami

Jaki wynik mógłby uzyskać zwykły kierowca, gdyby zastosował się do wszystkich pana rad?

Wydaje mi się, że praktycznie każdy jest w stanie uzyskać spalanie na poziomie 3-4 litrów na 100 kilometrów. Dwa tysiące kilometrów na jednym baku może przejechać praktycznie każdy człowiek, o ile zastosuje podstawowe zasady.

Jakie to zasady?

Po pierwsze, trzeba przewidywać, co dzieje się na drodze i patrzeć na znaki. Jeśli widzimy, że dojeżdżamy do sygnalizacji świetlnej czy bramek na autostradzie, to przynajmniej 300 metrów wcześniej nie dodajemy gazu i powoli wytracamy prędkość. Większość ludzi najpierw niepotrzebnie się rozpędza, a w ostatniej chwili hamuje z dużej prędkości. Po drugie, cały czas obserwujemy, co się dzieje na drodze i przewidujemy zachowania innych kierowców, by uniknąć gwałtownych przyhamowań.

Domyślam się, że ważne jest także ciągłe poruszanie się za innymi samochodami.

Przy wietrze czołowym ma to jakieś znaczenie, ale nie trzeba jechać kilka metrów za innym pojazdem. W zupełności wystarczy nawet odstęp czterech-pięciu długości samochodu. Ludziom wydaje się, że rekord pobiłem jadąc cały czas za ciężarówkami, ale to nieprawda.

Na coś jeszcze warto zwrócić uwagę?

Wbrew pozorom kluczowe znaczenie ma dopasowywanie stylu jazdy do ukształtowania terenu. Jadąc z górki trzeba starać się rozwijać jak największą prędkość, ale za to pod górkę jedynie ją utrzymywać i starać się jak najrzadziej naciskać pedał gazu. Warto też zadbać o odpowiednie ciśnienie w oponach.

Z pana słów można odnieść wrażenie, że dodawanie gazu w ogóle jest niewskazane. Jak więc udało się panu osiągnąć średnią prędkość ponad 80 km/h?

Najszybciej jechałem na autostradzie w Niemczech, gdy było lekko z górki - 152 km/h, a najwolniej pod górkę około 64 km/h. Cały czas analizowałem, co jest za kolejnym zakrętem i faktycznie minimalnie operowałem gazem. Podczas najtrudniejszego fragmentu po Niemczech osiągnąłem na autostradzie średnią 3,1 litra na 100 km. Wtedy miałem chwilę zwątpienia, czy uda się pobić rekord. Na szczęście w drodze powrotnej miałem korzystny wiatr i uzyskałem wynik 2,2 litra na 100 km.

Ile razy podczas wyzwania musiał pan wyhamować prędkość do zera?

Osiem razy, ale za każdym razem dopiero w ostatniej chwili użyłem hamulca. Gdy rzadko używa się hamulca, to naprawdę gazem też nie trzeba operować zbyt mocno, by zachowywać odpowiednią prędkość.

Na jakim biegu trzeba jeździć, by było to najbardziej ekonomiczne?

W skodzie miałem akurat siedmiobiegową skrzynię DSG, więc ile się tylko dało, to jechałem na siódmym biegu. Siódmy bieg mogłem wykorzystywać od 83 km/h. Starałem się nie schodzić poniżej piątego biegu. Potrzeba redukcji z piątki na czwórkę pojawiała się przy 64 km/h, więc starałem się nie jechać wolniej. Ogólnie im wyższe przełożenie, tym mniejsze obroty i mniejsze spalanie.

Będzie pan jeszcze podejmował kolejne próby?

Nie jest to wykluczone, bo jestem świadomy, że przy lepszych warunkach atmosferycznych ten wynik mógłby być nawet o 5-10 procent lepszy. Mam już nawet pomysł, że kolejny rekord wypadałoby pobić na trasie Madryt-Warszawa, ponieważ Madryt jest najwyżej położoną stolicą w Europie, a większość wiatrów wieje z zachodu na wschód.

Czy faktycznie pan sam wymyślił sobie to wyzwanie, czy jednak była to potrzeba sponsora?

Kocham motoryzację i naprawdę sam z siebie zacząłem zgłębiać temat ekologicznej jazdy. Kiedyś z bratem zrobiliśmy eksperyment na trasie Warszawa-Łódź. On jechał szybko, rwanym tempem, a ja zupełnie spokojnie nie używając praktycznie hamulca. Wie pan jaki był wynik?

Zgaduję, że mimo wszystko pana brat pokonał tę trasę kilkadziesiąt minut szybciej.

Kilka. Tylko kilka minut szybciej. Ja podczas podróży wypocząłem, a on był cały w nerwach, bo ciągle musiał gwałtownie przyhamowywać i denerwować się na innych kierowców. Zresztą podczas bicia rekordu Google Maps pokazywały, że przejedziemy trasę do Paryża w 16 godzin. Wyszło nam zaledwie godzinę dłużej. Ekologiczna jazda wcale nie oznacza wleczenia się i blokowania pasa na autostradach.

Kierowcy rajdowemu taki styl jazdy może w ogóle sprawiać przyjemność?

No właśnie kompletnie wynudziłbym się, gdybym miał ustawić na autostradzie tempomat na 140 km/h i tylko trzymać kierownicę. Wolę wykorzystać każdą podróż, by pobawić się i sprawdzić możliwości samochodu. Z moich wyliczeń wynika, że przeciętny kierowca może w ten sposób zaoszczędzić przynajmniej 100-200 złotych miesięcznie. Wydaje mi się, że przejechanie 100 km za 16 złotych brzmi kusząco.

Bicie rekordów Guinnessa może być bardziej elektryzujące niż starty w rajdowych mistrzostwach Europy?

Nie porównywałbym tych dwóch rzeczy. Mistrzostwa Europy to najwyższy poziom sportowy i absolutnie czołówka najlepszych kierowców kontynentu. Trzeba poświęcić całe życie, by znaleźć się na takim poziomie. Projekt bicia rekordu jest bardzo przyjemny i daje sporo satysfakcji, ale jednak nie jest nawet w połowie tak wymagający, jak ściganie w rajdach.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (19)
avatar
Janusz Wiatrowski
17.04.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
przejedziesz ten dystan maluchem na zbiorniku 50 litrów 
avatar
Luckyluke
17.04.2025
Zgłoś do moderacji
3
3
Odpowiedz
Reklama szkody i to chamska...i co to ma ze sportem wspólnego???rekord na jednym baku...każde auto ma inny bak...notabene hehe 
avatar
Jerzy Biedrzycki
17.04.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Ja na 36-37 litrach benzyny , czyli do zapalenia się rezerwy , bez problemu przejeżdżam w trasie 750-800 km.
Ale nie jadę 80km/h tylko 100-120. Raz było nawet 900 km , ale to już specjalnie si
Czytaj całość
avatar
Sebastian1978
17.04.2025
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Świetny wynik i podziwiam
Mój to 1450 km na jednym baku- 60 litrów. Też diesel 2.0,150 KM( aczkolwiek jazda w 3 osoby) 
avatar
jacek.kurek
17.04.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przepis na 3000km w VW passat lub skoda octavia do baku można zatankować zamiast 70l ponad 90l ciśnienie w oponach X2 jazda na zderzaku TIR lub autobusu kierowca 50kg wagi kanapki picie i nocni Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści