Tej zimy sporo zmieniło się u Sebastiena Ogiera. Wycofanie Volkswagena z WRC sprawiło, że francuski kierowca musiał poszukiwać nowego pracodawcy. W ten sposób aktualny mistrz świata trafił do M-Sportu, jednak już w trakcie Rajdu Monte Carlo Ogier udowodnił, że może być szybki za kierownicą prywatnego auta. 33-latek w pewnym stylu triumfował w rajdzie otwierającym sezon 2017.
W Szwecji już tak dobrze nie było. Ogier utrzymywał miejsce w czołówce, starając się równocześnie zrozumieć zachowanie swojej Fiesty. Po wypadku Thierry'ego Neuville'a w sobotę, Francuz awansował na trzecie miejsce i w niedzielę miał przypuścić atak na pierwszą lokatę. Na szesnastym odcinku specjalnym popełnił jednak błąd, co przekreśliło jego szanse na triumf.
- Popełniłem jeden z największych błędów w mojej karierze. W pierwszym zakręcie na szesnastym odcinku trafiłem na śnieg, obróciło mnie i zgasł mi silnik. Wtedy wiedziałem, że jest po mnie. Już nawet nie próbowałem walczyć o wygraną. To był trudny weekend dla mnie, ale koniec końców zdobyłem w Szwecji 19 punktów - powiedział Ogier.
Zwycięstwo w Szwecji odniósł Jari-Matti Latvala, dzięki czemu objął on prowadzenie w klasyfikacji generalnej WRC. Fin wyprzedza Ogiera o cztery punkty. - Od początku sezonu wiem, że jestem nieco za rywalami. Ciągle walczę z samochodem i męczę się, aby znaleźć idealne ustawienia. Jednak jak widać, nawet w takiej sytuacji jesteśmy w stanie uzyskiwać dobre wyniki, co cieszy. Mamy dobrą bazę, więc zobaczymy co wydarzy się w kolejnym rajdzie w Meksyku - dodał.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka wspomina, jak poskromiła pijanego adoratora