Trzeci etap Rajdu Dakar miał liczyć 668 kilometrów, z czego 447 km miał stanowić odcinek specjalny. Jednak nagłe pogorszenie się pogody i opady deszczu sprawiły, że warunki nie pozwalały na start śmigłowca medycznego. W trosce o dobro uczestników Dakaru, postanowiono przerwać rywalizację i zaliczyć wyniki z punktu kontrolnego zlokalizowanego na 378. kilometrze.
W tej sytuacji po wygraną na wtorkowej trasie sięgnął Guerlain Chicherit. Francuz pokonał skrócony etap w czasie 3 godzin 22 minut i 59 sekund, meldując się na mecie nieco ponad 5 minut przed Orlando Terranovą.
Problemy dopadły Carlosa Sainza. Dotychczasowy lider Dakaru stracił ponad pół godziny na naprawę swojego Audi, co kosztowało utratę prowadzenia w "generalce" imprezy. Na pechu Hiszpana skorzystał Nasser Al-Attiyah. Wprawdzie Katarczyk w piątek osiągnął piąty czas, ale wystarczyło mu to, aby wysforować się na czoło Dakaru.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo po transferze Ronaldo. Zobacz, co się działo na meczu
Z ciągle nieoficjalnych wyników wynika, że kierowca Toyoty ma teraz 13 minut i 19 sekund przewagi nad drugim w stawce Yazeedem Al Rajhi. Trzeci jest Stephane Peterhansel.
Powody do zadowolenia ma też Jakub Przygoński. Kierowca Orlen Team w poniedziałek dojechał do mety z ponad 6-godzinną stratą do zwycięzcy ze względu na problemy z samochodem. Z tego powodu Polak odpadł z walki o miejsce na podium. Jednak we wtorek Przygoński znów był w stanie jechać tempem dakarowej czołówki.
- Trzeci odcinek za nami - rozpoczęliśmy go z 30. pozycji, po poniedziałkowych problemach więc trasa, którą pokonywaliśmy była już bardzo zniszczona. Niemniej jednak jechaliśmy dobrym tempem, cały czas trzymając gaz. Podczas odcinka przez cały czas padał deszcz i organizator na 377. kilometrze zatrzymał zawody z powodu trudnych warunków pogodowych, ale w samochodzie nie mieliśmy z tym problemów - powiedział kierowca Orlen Team.
Czytaj także:
Zostawił żonę i troje dzieci. Nie żyje Ken Block
Polak liderem Rajdu Dakar. Drugi etap wywrócił stawkę do góry nogami