W Hiszpanii głośno o polskim księdzu. Przyczynił się do ogromnego sukcesu

- Pobłogosławił moje auto i dzięki temu wygrałem - mówi Carlos Sainz o triumfie w Rajdzie Dakar. Terenówkę poświęcił ks. Marcin Jabłoński. O polskim duchownym zrobiło się głośno w Hiszpanii. Jak to się stało, że ks. Jabłoński pojawił się na Dakarze?

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
ks Marcin Jabłoński Materiały prasowe / Regnum Christi / Na zdjęciu: ks. Marcin Jabłoński
- Jestem osobą wierzącą, a w zespole pojawił się ksiądz, dlatego poprosiłem go, aby pobłogosławił moje auto przed rajdem. Z grona Audi tyko moja terenówka została poświęcona. To zadziałało. Dzięki temu wygrałem - powiedział Carlos Sainz dziennikowi "Marca" po powrocie z Rajdu Dakar. 61-letni Hiszpan po raz czwarty w karierze wygrał pustynny maraton.

Głośno o polskim księdzu w Hiszpanii


Sainz twierdzi, że nie odniósłby sukcesu, gdyby nie pobłogosławienie jego terenówki. Dokonał go ks. Marcin Jabłoński z Wyszkowa. Jak duchowny w ogóle znalazł się na Dakarze? Był członkiem zespołu Audi. Jego przyjaciel Dani Gratacos jest na co dzień jednym z inżynierów niemieckiej ekipy. Katalończyk zaproponował ks. Jabłońskiemu, aby wraz z nim wybrał się do Arabii Saudyjskiej.

- Wierzę, że istnieje anioł stróż, którego Bóg przydzielił nam, aby opiekować się samochodem i dbał o nas. "Kule trafiały nas" z wszystkich stron. Gdy mówię, że "trafiały nas kule" mam na myśli sytuacje, kiedy to na trasie Dakaru działy się cuda. Zdarzyły się groźne momenty, w których ledwo uszliśmy z życiem - dodał Sainz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzelecka rywalizacja w Barcelonie. Nowy król wolnych

Kierowca z Madrytu już na starcie Dakaru miał problemy, bo pogubił się na trasie prologu, przez co rozpoczynał pierwszy etap z dalszej pozycji. To wiązało się z przedzieraniem wśród innych terenówek w ogromnym kurzu i ryzykiem wypadku. Na trzecim etapie Sainz był bliski dachowania. Tydzień później trzykrotnie złapał kapcia, a koła pożyczył mu Mattias Ekstroem. Gdyby nie gest kolegi z Audi, Hiszpan musiałby zapomnieć o wygranej.

- Jestem katolikiem i religia jest dla mnie bardzo ważna. Tak mnie wychowano. Wiara w Boga nie chroni przed awarią samochodu, ale wierzę w wysiłek, trud codziennej pracy, oddanie i poświęcenie - stwierdził Sainz.

Ks. Jabłoński na trasie Rajdu Dakar


Ks. Marcin Jabłoński został wyświęcony na kapłana 14 stycznia 2023 roku w Barcelonie. Już w szkole dołączył do Legionów Chrystusa ("Regnum Christi"). Ukończył studia humanistyczne w hiszpańskiej Salamance, filozoficzno-teologiczne w Rzymie oraz staże apostolskie. Obecnie pracuje w stolicy Katalonii w katolickiej międzynarodowej organizacji zrzeszającej młodzież (EcyD).

- Mówił mi, że od zawsze interesował się motorsportem - powiedział Lucas Cruz, pilot Carlosa Sainza. - Formalnie został zatrudniony jako kierowca kampera Audi. Bardzo uroczy, bardzo miły człowiek. Pobłogosławił nasze auto i to zadziałało. Naszą terenówkę jako jedyną omijały problemy techniczne - dodał Cruz.

Moment, w którym ks. Jabłoński błogosławi terenówkę Audi Moment, w którym ks. Jabłoński błogosławi terenówkę Audi
Sam ks. Jabłoński o swoim powołaniu napisał na stronie Legionistów Chrystusa. "Gdy byłem drugoklasistą w liceum, zaplanowałem sobie kierunek i miejsce studiów. Miałem kilka pomysłów na średniej wielkości działalność gospodarczą. Lecz głęboko w moim sercu pojawiła się następująca wątpliwość: 'Co by było, gdyby Bóg zechciał, abym został księdzem?'. To pytanie pojawiło się niby nagle, lecz z pewnością Pan przygotowywał mnie od dziecka, abym któregoś dnia dał swoją odpowiedź" - ujawnił duchowny, który przyznał, że początkowo chciał "stłumić" pytania dotyczące swojego powołania. Zwłaszcza że jako nastolatek był kuszony przez rówieśników wyjściami na imprezy i innymi atrakcjami, jakie daje młody wiek.

"W końcu, na kilka miesięcy przed maturą postanowiłem, że kończąc liceum wezmę udział w Kandydaturze, to znaczy obozie rekolekcyjnym dla chłopaków, którzy nie boją się otworzyć drzwi swojego życia dla Chrystusa i szukają Jego woli. W moim przypadku tą wolą było oddanie się Bogu w Legionie, więc przyjąłem sutannę we wrześniu 2009 roku. Była to najodważniejsza decyzja w moim życiu i szybko się przekonałem, że Bóg nic nie zabiera, lecz daje wszystko. Im więcej oddasz Panu Bogu, tym więcej On obsypie cię swoją łaską i nieograniczoną miłością" - dodał ks. Jabłoński.

Gdyby nie kapłaństwo, zostałby kierowcą F1?


- Gdybym nie zdecydował się na kapłaństwo, to próbowałbym zostać kierowcą F1 albo międzynarodowym biznesmenem - powiedział Polak agencji ACI Prensa przed przyjęciem święceń. Nie było mu jednak pisane podążać śladami Roberta Kubicy, który jak zauważyły hiszpańskie media, też nie ukrywa swojej religijności i startował nawet z napisem "Jan Paweł II" na kasku.

Urodzony w 1990 roku Polak wybrał przynależność do Legionistów Chrystusa, gdyż przyciągnęły go "entuzjazm i powaga, z jaką dają świadectwo Ewangelii". - Chcę być świadkiem miłości Chrystusa, żyjąc wraz z moimi braćmi w Legionie Chrystusa we wspólnocie, do której zostaliśmy wezwani, aby poszukiwać skarbów tego świata i miłości Boga - mówił w jednym z wywiadów ks. Jabłoński.

Ks. Marcin Jabłoński przed startem Rajdu Dakar pobłogosławił też terenówkę Krzysztofa Hołowczyca. Duchowny podczas modlitwy prosił, aby polska załoga "bezpiecznie dojechała do mety". Ostatecznie "Hołek" ukończył rajd, ale nie bez przygód. Już na drugim etapie był bliski wjechania w motocyklistę, dlatego zjechał z trasy i uderzył w głaz.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Martyna Wojciechowska znalazła następczynię. Ogromny sukces łodzianki
- Polacy znów zaskoczyli świat. W Austrii zrobili tylko duże oczy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×