Kuba Przygoński: Zsunęliśmy się z urwiska

Materiały prasowe / ORLEN Team
Materiały prasowe / ORLEN Team

Do 10. etapu Rajdu Dakar Kuba Przygoński jechał szybko i bezbłędnie. W czwartek przydarzyła się pierwsza pomyłka, która kosztowała Polaka stratę półtorej godziny. Na szczęście kierowca ORLEN Team utrzymał ósme miejsce w klasyfikacji generalnej.

Dla Kuby Przygońskiego to dopiero drugi Dakar za kierownicą samochodów, ale polski kierowca udowodnił, że potrafi jechać tempem zbliżonym do tempa czołówki. Przy szybkiej jeździe zawodnik ORLEN Team nie popełniał błędów, co przełożyło się w pewnym momencie na szóste miejsce w klasyfikacji generalnej. Do 10. etapu Przygoński przystępował jako ósmy kierowca Rajdu Dakar.

- Podczas dnia przerwy podjęliśmy decyzję, że zaatakujemy w ostatniej fazie rajdu. Niestety w wyschniętej rzece samochód zsunął się nam z urwiska i przewrócił na bok. Nie miał kto nam pomóc, więc sami we dwóch musieliśmy go przewrócić na koła. Do tego wszystkiego zepsuła się nam felga, zacisk i tarcza hamulcowa, więc musieliśmy jeszcze dokonać naprawy. Straciliśmy na to około półtorej godziny, ale udało się ruszyć w dalszą drogę, a już myśleliśmy, że rajd się tam dla nas skończy - mówi Kuba Przygoński.

Polski kierowca wraz ze swoim pilotem Tomem Colsoulem na metę odcinka wpadli z 27. czasem. Do etapowego zwycięzcy Stephane'a Peterhansela stracili dwie godziny i trzynaście minut. Przewaga w klasyfikacji generalnej jaką Przygoński wcześniej wypracował nad rywalami, pozwoliła mu utrzymać ósmą pozycję w kategorii kierowców samochodów.

- Cieszę się, że mimo kłopotów na trasie udało nam się utrzymać pozycję w generalce. Rywale jednak znaleźli się bardzo blisko, więc w piątek musimy jechać na maksa. To będzie bardzo ważny dla nas etap - zapowiada Przygoński.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar znowu pokazał swoje mroczne oblicze (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)