Już w poniedziałek Jakub Piątek wybierze się w drogę do Ameryki Południowej, gdzie 6 stycznia rozpocznie się już 40. edycja Rajdu Dakar. Celem będzie poprawienie swojego najlepszego wyniku w karierze. Zadanie mogą jednak utrudnić dobrze przygotowani i groźni rywale fabrycznych zespołów.
- Czuje, że jestem w dobrej formie. Myślę, że mogę poprawić wynik, czyli 20 miejsce w klasyfikacji generalnej. Nie wiem jednak, jak prezentuje się konkurencja. Długa przerwa w startach spowodowała, że nie wiem czy konkurenci są na tym samym poziomie, czy rozwinęli się. W tym kontekście nie wiem, czy uda mi się poprawić wynik - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" Jakub Piątek.
26-latek w ostatnim miesiącu ciężko pracował na treningach w Hiszpanii. Piątek ma za sobą serię ogromnych niepowodzeń na trasach rajdowych. Po groźnym wypadku w Rajdzie Kataru w 2016 roku przeszedł długą rehabilitację, aby być gotowym na udział w kolejnej edycji Rajdu Dakar. W 2017 roku odpadł jednak już na pierwszym etapie po wypadku, który zakończył się złamaniem ręki.
- Podczas tegorocznego Dakaru najważniejsza będzie chłodna głowa, której mi brakowało podczas poprzednich występów - nie ukrywa zawodnik KM Cross. - To właśnie brak, w pewnym sensie, spokoju zawodowca był przyczyną upadku i poważnego złamania ręki, kontuzji która była przyczyną długiej przerwy w startach - dodał.
W przyszłorocznej edycji Jakub Piątek ponownie zasiądzie za kierownicą motocykla KTM. Tym razem obsługą jego maszyny nie zajmie się Orlen Team, a ekipa Duust Rally Team, która będzie serwisowana przez satelitarny zespół fabrycznego teamu KTM.
- Na pewno będzie inaczej, ale jako całkiem niezrzeszony też nie jadę, będę obsługiwany i wspierany przez zespół DUUST. Trzy lata doświadczenia też na pewno pomoże, nie jadę już jako świeżak, więc jestem dobrej myśli - mówi Piątek.
ZOBACZ WIDEO Gollob planował start w Rajdzie Dakar. "Miałem pomysł na następne 10 lat funkcjonowania w sporcie"