Po sześciu wymagający dniach zawodnicy dotarli do La Paz i mają w końcu wyczekiwaną przerwę. Dla wielu z nich samo dotarcie do stolicy Boliwii jest już wielkim sukcesem. O tym, jak trudna była pierwsza część rajdu, świadczy liczba wycofanych załóg – blisko 80 i nazwiska faworytów, którzy już nie jadą, m.in. Sebastien Loeb i Nani Roma wśród załóg samochodowych, czy zeszłoroczny zwycięzca wśród motocyklistów Sam Sunderland. Jak na razie większych kłopotów unika zespół Orlen Team. Załoga samochodowa, Jakub Przygoński i pilot Tom Colsoul jadą równym, dobrym tempem, choć nie omijają ich przygody. Mimo to na półmetku rywalizacji zajmują wysokie 6. miejsce w generalce. Młody, debiutujący w Dakarze Maciej Giemza dzięki radom Jacka Czachora unikał większych błędów i jechał zgodnie z założeniami zdobywając doświadczenie. Daje mu to obecnie 33. miejsce w klasyfikacji generalnej motocyklistów.
- Sześć dni pracowaliśmy na ten jeden dzień odpoczynku. Tak naprawdę nie dzieje się nic szczególnego. Najważniejszy jest sen i dobre jedzenie, do czego nie mieliśmy szczęścia do tej pory.My odpoczywamy, ale nasi mechanicy pracują ze zdwojoną siłą. Nasz samochód przejdzie gruntowny serwis: od zawieszenia po skrzynię biegów. Wszystko będzie sprawdzone i, jeśli tylko się da, wymienione, żeby zniwelować ryzyko defektu w drugiej części rajdu - powiedział Przygoński.
- Na pewno się wyśpię i w końcu zjem bez pośpiechu. Takie trochę leniuchowanie, ale nie zabraknie też czasu na analizę, planowanie i przygotowanie sprzętu na dalszą część rajdu - zapowiada Maciek Giemza.
O sytuacji zawodników wypowiedział się także Łukasz Topór, fizjoterapeuta Orlen Team. - Po każdym odcinku ciała zawodników są bardzo wyeksploatowane. Najbardziej zmęczone są ręce i ramiona nieustannie pracujące kierownicą oraz nogi, ponieważ większość odcinka motocykliści spędzają w pozycji stojącej. Każdego kolejnego dnia zmęczenie narasta. Ciało jest pospinane i obolałe. Staramy się niwelować to za pomocą masażu, strechingu i innych zabiegów fizjoterapeutycznych tak, żeby do kolejnego odcinka byli możliwie najbardziej wypoczęci.
Sobotni, siódmy etap będzie wiódł z La Paz do Uyuni. Zawodnicy przejadą 604 km, w tym 302 km odcinka specjalnego. Zawodnicy prawie cały czas będą jechać powyżej 3700 m n.p.m. i będą musieli bardzo szybko dostosować swój styl jazdy do nowych warunków. Trasy będą o wiele szybsze, dłuższe i dużo węższe. Wymagają precyzji i czujności, a jeden niewielki błąd może okazać się końcem rajdu.
ZOBACZ WIDEO: Jakub Przygoński: Robert Lewandowski dałby radę na Dakarze. Chętnie zdradzę mu wszystkie rajdowe tajemnice