Rajd Dakar. Zmienne szczęście Orlen Teamu. Jakub Przygoński nie zamierza się poddawać

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Jakub Przygoński
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Jakub Przygoński

Zawodnicy Orlen Team rozpoczęli rywalizację w 42. edycji Rajdu Dakar. Jakub Przygoński dobrze ruszył do pierwszego etapu, ale później dopadły go problemy z samochodem. Mimo to, kierowca Orlen Team ani myśli odpuszczać w kolejnych dniach.

Awaria dopadła Jakuba Przygońskiego na 146 kilometrze trasy. Kierowca Orlen Team spędził niemal sześć godzin na pustyni w oczekiwaniu na ciężarówkę serwisową, która przywiozła mu nową skrzynię biegów. W momencie wystąpienia awarii Przygoński znajdował się na trzeciej pozycji.

- Niestety mieliśmy pechowy dzień i bardzo zły start. Jechaliśmy dobrym tempem, byliśmy na trzeciej pozycji i wykonywaliśmy plan, ale na 146 km nagle jakby straciliśmy napęd. Od razu czuliśmy, że jest to jakiś problem ze skrzynią biegów - powiedział kierowca Orlen Team.

Czytaj także: Dobra postawa motocyklistów Orlen Teamu
Prace naprawcze sprawiły, że Przygoński mocno spadł w klasyfikacji generalnej pierwszego etapu Rajdu Dakar. - Po przyjeździe ciężarówki serwisowej zamontowaliśmy nową skrzynię i ruszyliśmy dalej. Niestety ostatnie 100 km jechaliśmy po zmroku, co było dodatkowym utrudnieniem. Dobrze, że jesteśmy na mecie, ale strata jest bardzo duża - dodał polski kierowca.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

Ostatecznie Jakub Przygoński i jego pilot Timo Gottschalk przyjechali na metę prawie 6 godzin po Vaidotasie Zali, który niespodziewanie wygrał etap. Duet jadący Mini John Cooper Works Rally skorzysta z regulaminowego zapisu, pozwalającego na przesunięcie szybkich samochodów na ok. 20. pozycję startową. Przygoński i Gottschalk wystartują do drugiego etapu jako 19. załoga, dzięki czemu unikną konieczności wymijania pojazdów z końca stawki.

Drugi z kierowców Orlen Team - Martin Prokop zaliczył solidny występ i mimo trzykrotnej wymiany przebitych opon zajął 12. pozycję ze stratą 15 minut i 37 sekund do lidera.

- Pierwszy etap był dla nas całkiem udany, chociaż trzy razy musieliśmy wymieniać opony, przez co straciliśmy trochę czasu. Mieliśmy także drobne problemy nawigacyjne, ale w tym miejscu wszyscy krążyli. Utrzymywaliśmy dobre tempo i z tego jesteśmy zadowoleni. Dwunasta pozycja nie jest tak dobra, jak byśmy chcieli, ale straty są niewielkie i mam nadzieję, że jutro będziemy mogli się jeszcze poprawić  podsumował Martin Prokop.

Rywalizację motocyklistów w Rajdzie Dakar udanie rozpoczęli Maciej Giemza i Adam Tomiczek. Pierwszy zmieścił się w trzeciej dziesiątce etapu, drugi uplasował się kilka miejsc niżej. Obaj młodzi zawodnicy Orlen Team mają dobrą pozycję wyjściową przed kolejnym dniem zmagań. Liderem w tej kategorii po pierwszym dniu jest Toby Price.

- Pierwsze 150 km odcinka specjalnego było bardzo udane. Później niestety popełniłem błąd, który kosztował mnie 15-20 minut. Przejechałem bardzo blisko jednego z punktów kontrolnych, jednak go nie zaliczyłem i musiałem wrócić. Poza tym przejazd był bardzo dobry. Organizatorzy przekażą nam roadbooki w poniedziałek rano, także zapowiada się bardzo ciekawy etap - powiedział Adam Tomiczek.

Czytaj także: Sonik wiceliderem Rajdu Dakar

Udanie pierwszy oes rozpoczął Kamil Wiśniewski, który po 3. punkcie kontrolnym zajmował 3. miejsce. Ostatecznie quadowiec Orlen Team zameldował się na mecie z 7. czasem, jednak nie ma pewności, czy je utrzyma. Wiśniewski ominął jeden z punktów pomiaru czasu, co prawdopobnie będzie oznaczało dla niego karę i stratę kilkudziecięciu minut. Etap w kategorii quadów wygrał Ignacio Casale przed Rafałem Sonikiem.

Podczas drugiego dnia Rajdu Dakar zawodnicy przejadą 393 km, w tym 367 km odcinka specjalnego.

Źródło artykułu: