Robert Urbanek podczas drużynowych mistrzostw Europy w Chorzowie spisał się bardzo dobrze, zajmując drugie miejsce w rywalizacji w rzucie dyskiem. Wyprzedził go tylko Brytyjczyk Lawrence Okoye.
- Jestem bardzo zadowolony, że udało się odnieść sukces, choć przecież nie byliśmy w pełnym składzie. To pokazuje, że Polska jest bardzo wysoko, jeśli chodzi o lekką atletykę w Europie - mówi zawodnik InPost Team.
Urbanek ma tak zaplanowane treningi, by pod koniec lipca być w najwyższej dyspozycji. - Na początku czerwca będę jeszcze dwa razy startował, później wybieram się na krótki obóz przygotowawczy w Estonii, gdzie też raz wystartuję. 20 czerwca będę walczyć w Memoriale Kusocińskiego, a później w mistrzostwach Polski. To będą ostatnie szlify tej pierwszej formy, a ta właściwa forma ma nadejść pod koniec lipca w Tokio - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: DME 2021. Robert Sobera: Trudne warunki mnie motywują
Ostatnie treningi przed igrzyskami zamierza spędzić w Centralnym Ośrodku Sportu w Spale, a ostatnim startem przed igrzyskami będzie Festiwal Rzutów im. Kamili Skolimowskiej z Centralnym Ośrodku Sportu w Cetniewie.
Polak nie może jeszcze przygotowywać się do igrzysk ze spokojną głową, bo przez splot nieszczęśliwych okoliczności wciąż jeszcze nie osiągnął minimum gwarantującego udział w igrzyskach.
- Dwa lata temu zabrakło mi kilkunastu centymetrów, a z kolei w zeszłym roku, który był dla mnie dobry, nie można było go uzyskiwać. Teraz muszę się sprężyć i do końca czerwca je zrobić, choć jestem nadal wysoko w rankingu olimpijskim, więc ta presja nie jest tak duża. Na pewno jednak jestem przygotowany, by to minimum osiągnąć. Muszę tylko na spokojnie do tego podejść i przezwyciężyć niemoc pierwszych startów, gdy schodzi się z ciężkiej pracy i są zaburzenia w czuciu i technice - mówi.
Zawodnik InPost Team rzut dyskiem porównuje do… baletu dla siłaczy. - Dokładnie tak trzeba to określić, bo tu najmniejsze błędy skutkują brakami w odległości na dwa, czy nawet trzy metry, a to robi ogromną różnicę - wyjaśnia.
Urbanek bardzo ciężko trenuje, by odnieść sukces. - Bywają tygodnie, że mam cztery treningi na siłowni. Ile przerzucam tego żelastwa? Sporo, w tygodniu to jest około czterdziestu ton. Mam nadzieję, że doprowadzę swoje ciało i technikę w granice 67 metrów, gdzie rzucenie takiej odległości na igrzyskach może dać spokojnie pierwszą piątkę, a czasem i medal - mówi.
Wielu zawodników z konkurencji technicznych powtarza, że na igrzyskach olimpijskich eliminacje bywają trudniejsze od finałów. Urbanek, który nie przebrnął przez eliminacje na swoich dwóch olimpijskich startach w Londynie i Rio de Janeiro zgadza się z tą opinią.
- W eliminacjach ma się tylko trzy rzuty, a jest sporo konkurentów. Na ostatnich igrzyskach miałem rzut, który dałby mi miejsce w finale, ale niestety delikatnie nadepnąłem na obręcz. Tu liczą się czasem najmniejsze detale. Trzeba mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, by pewność siebie na igrzyskach była stuprocentowa. Cóż, mówią, że do trzech razy sztuka. Liczę, że uda mi się przejść przez eliminacje ze spokojną głową, by w dzień finału totalnie odciąć się od wszystkiego i rzucić w granicach 66-67 metrów, choć w sporcie niespodzianki się zdarzają i wiem, że może być to jeszcze dalsza odległość - dodaje dyskobol InPost Team.
Igrzyska olimpijskie w Tokio odbędą się w dniach 23 lipca – 8 sierpnia. Zmagania dyskoboli zaplanowano na sam początek zmagań lekkoatletów – eliminacje odbędą się 30 lipca, a finał dzień później.
Świetny wynik Patryka Dobka, jest minimum na igrzyska! Czytaj więcej--->>>