W tym artykule dowiesz się o:
Przed trzema laty, w Tokio, Maria Andrejczyk zdobyła srebrny medal igrzysk olimpijskich. Ostatnie lata w jej karierze to mnóstwo problemów zdrowotnych, dlatego trudno było wyrokować, na co będzie stać oszczepniczkę w Paryżu.
Już w eliminacjach udowodniła, że znów może liczyć się w walce o medale. Tam oddała najdłuższy rzut w całej stawce - 65,52 m i rozbudziła apetyty polskich kibiców.
Polka rozpoczęła konkurs od rzutu na 62,44 m. To był dobry start, ale jednocześnie było wiadomo, że na medal potrzebne będzie znacznie więcej. Chwilę później zrobiło się nerwowo. Andrejczyk w drugiej kolejce rzuciła krócej, a później spaliła trzecią próbę. Na włosku wisiał jej udział w wąskim finale, ale ostatecznie awansowała do niego.
Dostała trzy kolejne szanse, ale dwie z nich znów zmarnowała. Jej rzuty nie były nawet mierzone, a istotne w tym były problemy na rozbiegu. W szóstej i ostatniej kolejce postawiła wszystko na jedną kartę. Niestety - oszczep ledwo przekroczył 57. metr, a Maria Andrejczyk została sklasyfikowana na ósmej lokacie.
- Nie będę owijać w bawełnę - spieprzyłam robotę. Zaistniały pewne okoliczności, przez które nie mogłam pokazać moich możliwości. Cieszę się, że po paru miesiącach z nowym trenerem jestem na igrzyskach - powiedziała nasza reprezentantka przed kamerą Eurosportu.
Złoty medal IO zdobyła Haruka Kitaguchi (65,80 m), srebro dla Jo-Ane van Dyk (63,93 m), a brąz dla Nikoli Orgrodnikovej 63,68 m.
Czytaj także: Brawo! Rekord życiowy Kazimierskiej w wielkim finale IO
ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon zawiódł w finale? "Zabrakło tych strzelb"