[tag=52870]
Natalia Maliszewska[/tag] jest gwiazdą polskiego łyżwiarstwa. Wywalczyła Puchar Świata w rywalizacji na 500 metrów, jest mistrzynią Europy oraz wicemistrzynią świata. W tym sezonie na zawodach jej jednak nie zobaczymy.
Wszystko dlatego, że zawieszono ją po trzykrotnym złamaniu przepisów antydopingowych. Zawodniczka dwukrotnie błędnie podała swoje miejsce pobytu, a za trzecim razem spóźniła się na umówioną kontrolę. Przepisy są bezlitosne i Polka została zawieszona.
Negocjacje z WADA. "Wspieraliśmy ją"
Ostatecznie dzięki negocjacjom z POLADA oraz WADA (polska i międzynarodowa organizacje antydopingowe) udało się uzyskać stosunkowo niski wymiar kary. Łyżwiarka została zawieszona na zaledwie 14 miesięcy, co oznacza, że tak naprawdę straci tylko jedną zimę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia
- Ten wyrok świadczy o tym, że chcieliśmy się dogadać. Prezes POLADA mówił, że to może być nawet dwuletnie wykluczenie, a skończyło się na 14 miesiącach. Natalia chciała wiedzieć, na czym stoi. A ponieważ to nie była sprawa związana z przyjmowaniem niedozwolonych substancji, mocno wspieraliśmy ją w związku - mówi nam dyrektor Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego Konrad Niedźwiedzki.
Sama zawodniczka w poście na Instagramie określiła wyrok jako "najlepszy prezent" (więcej TUTAJ). Podobnego zdania jest także Niedźwiedzki.
- To była bardzo trudna sprawa, rzadko spotykana. Zostawiono więc margines, bo to precedens, który ma oddziaływać na przyszłość. Gdyby dostała 12 miesięcy zawieszenia, to wiele by to sportowo nie zmieniło. To dobre rozwiązanie tej sytuacji - uważa działacz.
Co dalej z Maliszewską. "Żadnego wsparcia"
Kara dla Maliszewskiej skończy się w lipcu 2024 roku. To znakomita informacja, bo tak naprawdę nasza zawodniczka straci tylko jeden sezon zimowy. Do kolejnego będzie się przygotować jak każdy inny członek reprezentacji Polski.
- Natalia może zacząć trenować od maja, a w lipcu oficjalnie skończy się jej kara. Od samego początku okresu przygotowawczego na przyszły sezon może więc trenować. Do końca roku ma przerwę, a od stycznia będzie sama, w różnych formach, wracać do zajęć - opowiada Niedźwiedzki.
Jest jednak jeden haczyk. Związek przez kilka miesięcy nie może pomagać zawodniczce w żadnym aspekcie. Wszystko teraz będzie na jej barkach.
- Nie może mieć żadnego wsparcia finansowego i logistycznego z naszej strony, ani ze strony klubu. Można się jednak przygotowywać indywidualnie, trenować na rowerze, na siłowni, wykonywać ćwiczenia imitacyjne, może nawet jeździć na lodzie - wyjaśnia nasz rozmówca.
Przerwa od zajęć tak naprawdę będzie jeszcze krótsza. Zdobywczyni Pucharu Świata do momentu wyjaśnienia sprawy normalnie przebywała z kadrą i uczestniczyła w zajęciach. Jest więc spora szansa, że nie straci wiele ze swojej formy.
- Natalia normalnie trenowała do września, więc tak naprawdę to się skończy w sumie na ośmiu miesiącach. Do września trenowała normalnie, bo sprawa nie była wyjaśniona. Ten okres to tak naprawdę osiem miesięcy bez startów i bez treningów - kończy Konrad Niedźwiedzki.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Niepokojące słowa trenera. To powinien teraz zrobić Kamil Stoch